Specjaliści o wynikach wyborów w Olsztynie

2018-10-23 12:33:19(ost. akt: 2018-10-23 16:58:31)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Wyniki wyborów komentują: dr Jacek Poniedziałek, socjolog z UWM, dr Wojciech Szalkiewicz, specjalista marketingu politycznego, dr Sergiusz Trzeciak, ekspert marketingu politycznego, autor książki „Drzewo kampanii wyborczej”, prof. Kazimierz Kik, politolog, Wiesław Gałązka, specjalista od marketingu politycznego, prof. Roman Bäcker, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Dr Jacek Poniedziałek, socjolog z UWM: 

— Powiem najpierw, co mnie nie zdziwiło — skorygowany został wynik wyborczy PSL, który w poprzednich wyborach odniósł niebywały sukces, co nie znaczy, że to partia słaba. Ale nie jest to partia, która wygrywa wybory. Wrócił podział na regiony bardziej platformerskie i bardziej pisowskie, który odtwarza granicę między zaborami rosyjskim, austriackim i pruskim. My mentalnie znajdujemy się bliżej Zachodu, choć wydawałoby się, że jako biedny region powinniśmy głosować na partie transferów socjalnych. Jesteśmy jednak promodernizacyjni. I to mnie nie zaskoczyło. Natomiast zdziwiło mnie, że Platforma wystawiła kandydata (Beatę Bublewicz — red.), który osłabia Piotra Grzymowicza, z którym PO współpracuje. Zaskoczeniem dla mnie jest wystawienie Michała Wypija, od którego działacze PiS się odcinali. A on z kolei nie mówił językiem Pis-u. Dziwi mnie też postawa mieszkańców, którzy popierają Czesława Małkowskiego. To jest były działacz komunistyczny, który doznał iluminacji i przysięga na Biblię! Dziwi mnie, że ludzie dają się mu uwieść. Dla mnie Małkowski to skrzyżowanie pierwszego sekretarza z wiejskim proboszczem. 



MZG

Dr Wojciech Szalkiewicz, specjalista marketingu politycznego: 

— Mnie zdziwiło to, że w naszym mieście Olsztynie nic się nie zmienia. I jak to ładnie dziennikarz Adam Socha napisał: mamy kolejny „dzień świstaka” (to tytuł filmu Harolda Ramisa z Billem Murrayem i Andie MacDowell, którego bohater budzi się ciągle tego samego dnia — red.). Zaczynamy być coraz bardziej sławni w Polsce. Mamy jednego prezydenta, który dostaje 20-30 proc. poparcia, co znaczy, że co najmniej 70 proc. mieszkańców go nie akceptuje. Na drugim kandydacie ciążą poważne zarzuty. Nie jest już aktywny politycznie, ale między nimi nadal toczy się walka. I próby podejmowane przez różne środowiska, by to zmienić, przypominają walenie głową w mur. A konstatacja politologiczna jest taka: działacze PiS muszą się zastanowić nad swoim funkcjonowaniem. Michał Wypij, luźno związany z tutejszym środowiskiem, robi wynik, o jakim nie śniło się działaczom olsztyńskiego PiS. A Monika Falej? Tu zadziałał efekt nowości, świeżości i faktycznej apolityczności. Takie efemerydy pojawiają się przy każdych wyborach. Gdyby weszła do drugiej tury, to co innego.

MZG

Dr Sergiusz Trzeciak, ekspert marketingu politycznego, autor książki „Drzewo kampanii wyborczej”:
— Wynik wyborów jest sukcesem Prawa i Sprawiedliwości, ale trzeba pamiętać o bardzo ważnej sprawie. Sukcesem nie jest tylko wygrana, ale możliwość objęcia władzy, w tym przypadku władzy w sejmikach. A przy tak dobrym wyniku Polskiego Stronnictwa Ludowego w większości sejmików wojewódzkich będą tworzone koalicje tej partii z Koalicją Obywatelską. To właśnie dlatego przed wyborami PiS tak walczył z PSL-em, bo zdawał sobie sprawę z zagrożenia. W dużych miastach PiS nie był faworytem. Walczył, ale — matematycznie patrząc — miał niewielkie szanse. Mogło być tak, że niektóre działania partii rządzącej mogły nie spodobać się wyborcom. Źle mogły zostać odebrane takie kwestie jak spot straszący uchodźcami czy groźba polexitu.
Frekwencja jest rzeczywiście rekordowa, jeśli chodzi o wybory samorządowe, ale nie, jeśli weźmiemy pod uwagę wybory w ogóle. To pozytywny objaw, ale trzeba tu dorzucić łyżkę dziegciu. Do takiej wysokiej frekwencji doprowadziła kampania negatywna, podział na PiS i nie-PiS. A nie poczucie obywatelskości, które nakazało obywatelom skorzystać ze swojego prawa i oddać głos.
mk

Prof. Kazimierz Kik, politolog:
— Naprawdę z tarczą z tych wyborów wyszedł PiS, bo jako jedyna partia zwiększyła swój stan posiadania zwłaszcza w sejmikach wojewódzkich. Walka o Polskę to przede wszystkim walka o regiony. To nie jest walka o duże miasta, bo duże miasta są symbolami. Drugim ugrupowaniem, które osiągnęło sukces, są Bezpartyjni, którzy po raz pierwszy weszli do sejmików i to jest bardzo pożądany kierunek, ponieważ samorządy powinny być w dużym stopniu bezpartyjne. I trzeba wiedzieć też sukces PSL. Ludowcy wprawdzie stracili, ale nie ugięli się, nie ponieśli klęski. Patrząc na wyniki, musimy zauważyć niepowodzenie PO, która rekompensuje sobie to dobrym wynikiem w dużych miastach. Trzeba jednak pamiętać, że te wybory miały być wstępem do wyborów parlamentarnych i zadaniem PO było wyparcie PiS z Polski lokalnej. Nic takiego się nie stało, a wręcz odwrotnie. PiS zwiększa swój stan posiadania w Polsce lokalnej, co zwiększa szanse tej partii w wyborach do parlamentu. I na koniec, analizując wyniki, oczywiście musimy się zgodzić z tym, że w Polsce nie ma lewicy. Nie ma ideowości na lewicy, mamy lewicę dla lewicy.
am

Wiesław Gałązka, specjalista od marketingu politycznego:
— Po pierwsze, wynik Koalicji Obywatelskiej mógłby być lepszy, gdyby zamiast osobistych ambicji przez ostatnie 2 lata opozycja ze sobą współpracowała. I dopiero w strachu przez wynikiem wyborczym zaczęła się konsolidować na zasadzie „trzymajmy się kupy, bo kupy nikt nie ruszy”. Również PiS mógłby odnieść większy sukces, biorąc pod uwagę skalę propagandy, wsparcia rządowego, gdyby to robił w sposób inteligentny. A nie młotkiem, wbijając swoje racje. Ale PiS to jest taka partia, która jak ma w ręku młotek, to wszystko jej przypomina gwóźdź. Oczywiście można powiedzieć, że jakiś tam sukces przez PiS został odniesiony, to znaczy uderzenie na sejmiki wojewódzkie. Duże miasta pozostały takimi enklawami wolności, liberalizmu, europejskości, ale nie wiadomo, jak to będzie wyglądało w mniejszych miastach. Dziwi oczywiście sukces PiS na wsi, to, że ludzie wsi, którym zabrano możliwość przekazywania ziemi w spadku, bezkrytycznie popierają PiS. Zaskakuje też dobry wynik PSL, zważywszy na ataki na ludowców. I oczywiście trzeba zauważyć klęskę lewicy.
am

Prof. Roman Bäcker, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu:
— Wynik wyborów samorządowych może być tak zwanym punktem siodłowym, czyli momentem, w którym całkowicie zmienia się sytuacja polityczna, chociaż pozornie nic się nie zmienia. Punkt graniczny w naszym przypadku jest niewidoczny, bo przecież struktura polityczna sejmików wojewódzkich pozostaje generalnie taka sama jak przed wyborami. Diametralnie zmieniają się jednak relacje między partią rządzącą a siłami opozycji. Za wyjątkiem trzech partii wszystkie pozostałe uległy marginalizacji. Rzadko gdzie SLD czy Kukuiz'15 zdobyły mandat. Mamy do czynienia z bardzo znacznym przerzuceniem się głosów wyborców na ugrupowania w największym stopniu sprzeciwiające się partii rządzącej, a więc PSL na wsiach i Koalicję Obywatelską w miastach. Trzeba pamiętać, że KO przecież nie ma ponad 50-proc. poparcia, a taki wynik Rafał Trzaskowski uzyskał w Warszawie. Pojawił się więc szeroki obóz sprzeciwu wobec partii rządzącej, a KO może czuć się uradowana takimi wynikami. Wyniki w Warszawie czy Łodzi są zdecydowanie powyżej oczekiwań. Także w sejmikach w ogromnej większości będzie rządził PSL z KO, a PiS będzie w opozycji. Jeśli dodamy, że do urn poszło najwięcej wyborców w całej historii III Rzeczypospolitej, to wydaje się, że PiS stracił w niedzielę inicjatywę strategiczną.
mk


Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. lot #2607508 | 209.141.*.* 23 paź 2018 17:24

    Stek bzdur wypłodzonych zwł. przez "doktora" i "profesora" poraża. Ale to chyba dowód na kondycję polskiej nauki i miejsce uniwersytetów gdzie najlepszy jest coś koło 400-500 miejsca w świecie .Oczywiście najgorzej wypadł ten z UWM ale to chyba nie dziwne. Posługuje sie granicami zaborczymi jako argumentem przy zupełnej wymianie ludności po1945 (Warm -Maz to etnicznie zabór rosyjski i to w dodatku jego najbardziej zapadłe kąty) ma być naukowcem ? Wolne żarty.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Nie wiem #2607573 | 88.156.*.* 23 paź 2018 18:31

    którędy te naukofce jeżdżą, że wypisują takie rzeczy? Może za moim dizelkiem za często stali na światłach i się nałykali za dużo spalinek?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Irena #2607651 | 109.241.*.* 23 paź 2018 19:51

    Panie Szalkiewicz co pan pieprzy za głupoty ! Były rzeczniku olsztyńskiego ratusza. Zrobił chłop dr.i teraz wielki znawca . Źenada .

    odpowiedz na ten komentarz

  4. docent #2607742 | 176.10.*.* 23 paź 2018 22:01

    To dyżurne clowny sie wypowiedziały Ten to chyba taki profesor a drugi doktor jak doktor Walęsa (Lech) ."W ogromnej wiekszosci będzie rządził w sejmikach PSL z PO " gdy wystarczy włączyć wiadomości(nie nie TVPIS) a tu PIS wygrał w 9 (może 10)województw i samo będzie rządzić w nawet w 4 a PO wygrało 6-7 PSL"przy tak dobrym wyniku" kurczy sie do roli przystawki i ma max60% poparcia co poprzednio , czyli nie PSL z PO tylko PO z żebrzącym PSL Widać arytmetyka na poziomie 3 klasy nie jest potrzebna w PL do otrzymania stopnia doktora/profesora .Czy wy macie ludzi za idiotów czy sami tacy jesteście? Do kasy w Tesco czy na nowoczesny magazyn te "profesory" byłyby za głupie .

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5