Miss Polonia z Olsztyna: Ta korona to symbol, że warto mieć marzenia i o nie walczyć [WYWIAD]

2017-08-27 20:00:26(ost. akt: 2017-08-27 12:20:15)
Pochodzi z Olsztyna. Za kilka miesięcy odda koronę swojej następczeni. Nie wygląda jednak na to, aby był to koniec jej medialnej kariery. Niedługo zobaczymy ją w nowej roli. Z Izabellą Krzan, Miss Polonia 2016, rozmawia Agnieszka Porowska
— Jesienią sympatycy zobaczą cię w nowej roli — jako współprowadzącą nową wersję „Koła fortuny”. Pamiętasz poprzednie edycje? Jaki telewizyjny smak ma twoje dzieciństwo?
— W moim domu od zawsze oglądało się telewizję. Podczas każdego posiłku cała rodzina dyskutowała na tematy wszelakie, a w tle leciały programy rozrywkowe. W tym „Koło fortuny”. Do tej pory wspólne oglądanie telewizji to jedna z naszych tradycji, tak jak odgadywania haseł w teleturniejach.
Pamiętam poprzednie wersje tego programu, prowadzących i popularną „panią Madzię”. Nowa edycja, choć pozostanie w tej samej formule co ta sprzed lat, to jednak znacząco się zmieni. Program będzie bardziej rozrywkowy, z tańcem i muzyką na żywo, nowymi prowadzącymi i całkowicie odnowioną scenografią. Jestem pewna, że ten program przyciągnie nas ponownie przed telewizory.

— Jak będzie wyglądało nowe Koło Fortuny? Będziesz tylko „panią od odsłaniania literek”"?
— Nie, moja rola to nie tylko odsłanianie literek. Razem z Rafałem Brzozowskim będziemy prowadzącymi, co oznacza dużą interakcję między nami i graczami. Rafał jest piosenkarzem, co na pewno zostanie wykorzystane w programie. Oboje jesteśmy młodymi i przebojowymi osobami, a to w tego typu programie może tylko zaowocować. Będzie dużo śpiewu, ale i tańca, i w tej drugiej części, na pewno moje umiejętności się przydadzą.
Chcemy, aby charakter tego programu był lekki i relaksujący z nutką rywalizacji pomiędzy graczami. Koło Fortuny to program, który był oglądany przez całe rodziny, i mamy nadzieję, że tym razem, również zdobędziemy ich serca.

— W internecie można znaleźć informację, że trenowałaś taniec towarzyski. Do czego było ci bliżej: do tańców standardowych czy latynoamerykańskich?
— Bardziej skupiałam się na standardzie. Przede wszystkim ze względu na wzrost. Razem z partnerem tworzyliśmy bardzo wysoką parę, która na parkiecie wyróżniła się na plus właśnie w tańcach standardowych. Dlatego właśnie w tych tańcach mam klasę A, a tańcach latynoamerykańskich klasę B.

— Jesteś aktualną Miss Polonią. Jaka była twoja droga do tego tytułu? Czy od zawsze marzyłaś o modelingu?
— Droga była długa. Próbowałam swoich sił w innych konkursach, ale kończyło się niepowodzeniem. Najpierw w nastolatkach, potem w dorosłych i kiedy chciałam już zrezygnować, stwierdziłam, ze spróbuję ostatni raz i tym razem w konkursie Miss Polonia. I udało się. Osiągnęłam to, o czym tak marzyłam.
Jeśli chodzi o modeling, swoje pierwsze sesje zdjęciowe miałam w wieku 13 lat i na pewno było to dla mnie ogromne przeżycie i radość, ale nie marzyłam nigdy o życiu modelki. Zawsze wolałam występować publicznie, tańczyć, rozwijać swoją kreatywność, stąd marzenia o telewizji.

— Jak wspominasz pierwsze kroki w branży? Miałaś momenty, w których stwierdzałaś: „To nie dla mnie. To nie mój świat?”
— Modeling to specyficzny świat. Stawiając w nim swoje pierwsze kroki, natknęłam się na kilka nieprzyjemnych sytuacji. Słyszałam o operacjach plastycznych, które mi oferowano.
Wraz z wiekiem zwiększała się również gonitwa z centymetrem, ale ja od dziecka byłam bardzo asertywna. Nie marzyłam o byciu modelką, przez co nie przejmowałam się tym, że często nie wpisywałam się w modelingowe wymiary. Lubiłam siebie, swój wzrost, to, jak wyglądam i jakie mam wymiary i nigdy nie chciałam się zmienić. Doceniam to, co dostałam. Z perspektywy czasu widzę, że dobrze zrobiłam, bo bycie sobą doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem.

— Jesteś wysoka, masz 180 cm wzrostu. Czy wysoki wzrost kiedykolwiek w czymś ci przeszkadzał?
— W kupowaniu spodni. I to był i jest mój odwieczny problem. Jak tylko znajdę długie spodnie, potrafię kupić kilka par, tak na przyszłość. Oprócz tego nie miałam prawdziwych problemów. Wiadomo, w czasach szkolnych, często przewyższałam swoich kolegów, ale ani mi, ani im to nie przeszkadzało. To z nimi głównie się przyjaźniłam, bo w końcu byłam trochę chłopczycą. Teraz lubię swój wzrost. Chodzę w szpilkach, które dodają mi jeszcze centymetrów, co chyba najlepiej pokazuje, że nie mam z tym problemów.

— Olsztyn kontra Warszawa...
— Pochodzę z Olsztyna. Do Warszawy przeprowadziłam się trzy lata temu. Zaczęłam wtedy studiować ekonomię na SGGW. W lipcu obroniłam swoją pracę licencjacką i od października będę kontynuowała studia magisterskie na tym samym kierunku.
Dzięki temu, że przeprowadziłam się do Warszawy, mam teraz możliwość zajmowania się sprawami związanymi z Miss Polonia. Bop po wygraniu liczba obowiązków zdecydowanie wzrosła. Dlatego dobrze, że mogę być na miejscu — w Warszawie.
Ale jak tylko mam wolną chwilę, od razu jadę do Olsztyna. Jestem bardzo związana z bliskimi i nawet dwutygodniowe rozstania powodują dużą tęsknotę. Bardzo lubię Olsztyn, szczególnie teraz, latem. W Warszawie trudno znaleźć miejsca, które chociaż w połowie odpowiadają naszym plażom. Jak tylko jestem w domu, obowiązkowo odwiedzam naszą plażę, bo tam relaksuję się najlepiej.

— Gdy rozmawiamy, jesteś na Wyspach Kanaryjskich.
— Niestety w Polsce pogoda lubi nas zaskakiwać, przez co istnieje duże ryzyko, że nasz urlop będzie nieudany przez deszcz lub za niską temperaturę. Dlatego chcąc ograniczyć ryzyko, wyjeżdżam chociaż na tydzień w miejsca, gdzie pogoda jest gwarantowana.
W tym roku nowe obowiązki sprawiły, że wyjazd wakacyjny należał do spontanicznych decyzji, ale czasami tak jest nawet lepiej. Ten rok jest bardzo intensywny, ale już wiem, że taki stan mnie uzależnia. Lubię, jak dużo się dzieję i na pewno po oddaniu korony trochę będę za tym tęskniła.

— Jak wyglądają przygotowania do rozlicznych gal, w których bierzesz udział? Makijaż i fryzura... Czy zawsze to dzieło specjalistów, czy są też szanse, żebyś się uczesała i umalowała sama?
— Jako że nigdy nie byłam księżniczką i zawsze lubiłam robić wszystko sama, przygotowania do wyjść i gal również tak wyglądają.
Kwestia stroju jest zazwyczaj najtrudniejsza, dlatego z moim menedżerem obmyślamy stylizacje kilka dni przed wyjściem. Jeśli chodzi o makijaż, robię go zazwyczaj sama. Uwielbiam malować siebie i innych. Dlatego przy każdym rodzinnym wyjściu maluje moją mamę, siebie, bratową i wszystkich, kto tylko ma na to ochotę.
Włosy to najczęściej pomoc salonu fryzjerskiego, choć zdarza się również, że czasami z braku czasu czeszę się sama. Potrafię zająć się sobą sama i w takich sytuacjach przygotowanie zajmuje mi od godziny do półtorej, co w porównaniu z większością kobiet wydaje się całkiem dobrym wynikiem.

— Brałaś udział w wyborach Miss Universe na Filipinach. Były tam dziewczyny z całego świata. Jaka była atmosfera?
— Podczas tego konkursu spędziłam trzy tygodnie w Manili. To było niesamowite przeżycie. Bycie jedną z 86 dziewcząt z całego świata, biorąc udział w największym na świecie konkursie... Tego nie da się opisać w dwóch zdaniach.
Miss Universe to ogromne przedsięwzięcie, podczas którego każdy element jest idealnie zaplanowany. Każda z nas miała opiekunkę, ochroniarza, dokładnie zaplanowany czas i zero relaksu czy opalania w słonecznej Manili.
Na szczęście udało mi się znaleźć bratnie dusze — kandydatki z Jamajki, z Brytyjskich Wysp Dziewiczych i z Gujany. Trzy wspaniałe dziewczyny, który czerpały przyjemność z udziału w tym konkursie, nie myśląc o rywalizacji. Oczywiście zdarzały się „trudne” charaktery, dla których liczyło się zwycięstwo albo nic, ale ta cecha przypadała zazwyczaj na kandydatki z krajów latynoamerykańskich, w których tradycja konkursu Miss Universe jest porównywalna z religią.

— Twoja sylwetka to zasługa genów, ćwiczeń, diety?
— Muszę przyznać, że jestem łakomczuchem. Jem i nie zwracam uwagi na to, co ile ma kalorii. Mogę za to podziękować swoim rodzicom. Dali mi „szczupłe” geny. Dzięki nim mogę zajadać się słodyczami. Uwielbiam je. I słodycze i geny (śmiech).
Od zawsze sporo się też ruszałam, uprawiałam taniec towarzyski i siatkówkę. To na pewno również nie pozostaje bez wpływu na moje ciało.

— Co może, a czego nie może Miss Polonia?
— Nie może wyjść za mąż i zajść w ciążę. Ale oczywiście tylko przez ten rok, kiedy nosi koronę. Nie może drastycznie przytyć... Legendarne 90/60/90 jest lekko przesadzone, ale dobrze jest być blisko tych liczb.
Są ograniczenia odnośnie zmiany wizerunku. Każda większa zmiana musi być konsultowana z organizatorami Miss Polonia. W większości jednak mogę być naturalna, mogę być sobą i z tego się cieszę.

— Miss nie może mieć tatuażu. Miałaś kiedyś ochotę ma jakiś?
— Byłam i jestem z gatunku tych dobrych córeczek swoich rodziców. Nie miałam potrzeby, żeby się buntować, bo mam rodziców, z którymi zawsze o wszystkim mogę porozmawiać. Rodzice mieli do mnie zaufanie, pozwalali mi na wszystko. A ja starałam się tego nie wykorzystywać.

— Pytanie, które uwielbiają wszyscy: jesteś psiarą czy kociarą?
— Teraz mamy w domu psa. Wcześniej był kot. Nie dzielę zwierząt na te fajne i mniej fajne, bo... wszystkie są fajne. Gdy wybiegam w przyszłość, widzę siebie w otoczeniu gromadki dzieci i zwierząt.

— Urodziłaś się 14 lutego w św. Walentego. Jesteś kochliwa?
— Patron nade mną czuwa, bo... chyba tak. Gdy przypomnę sobie czasy podstawówki czy gimnazjum to wciąż chodziłam „zakochana”, z tym że obiekt westchnień zmieniał się co tydzień. W dojrzalszym życiu również dość łatwo ulegam zauroczeniom. Łatwo mnie kupić ładnym uśmiechem i poczuciem humoru.

— Moim zdaniem przypominasz trochę bajkową Śpiącą Królewnę. Do kogo porównują cię inni?
— Rola królewny nie bardzo by mi odpowiadała, bo jestem z charakteru chłopczycą. Dwie osoby stwierdziły, że jestem podobna do Natalii Kukulskiej. Poza tym nie przypominam sobie, aby ktoś jeszcze mnie do kogoś porównywał.

— Korona. Co ona dla ciebie znaczy?
— To zaszczyt i odpowiedzialność. Prestiż i obowiązek. Marzyłam o nim, trzy razy próbowałam i wreszcie się udało. Moja korona to dla mnie symbol, że zawsze warto mieć marzenia i o nie walczyć.




Komentarze (20) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Moskit #2315299 | 83.6.*.* 27 sie 2017 22:10

    Kłułbym jak komar wieczorową porą nad Mamrami ;-)

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

  2. grim #2315284 | 94.254.*.* 27 sie 2017 21:28

    Dla mnie to sztuczna lala, promowana przez jakieś osoby. Pewnie wygrała bo powiedziała że chce pokoju na świecie?

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Marzenia o symbolu próżności? #2315366 | 79.184.*.* 28 sie 2017 08:26

      No cóż, jeśli ktoś nie ma o czym marzyć to pewnie dobre i to.

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    2. Sław jaro #2315356 | 94.254.*.* 28 sie 2017 08:15

      Szarpał bym jak Jehowy za klamkę.

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    3. Typ #2315333 | 31.0.*.* 28 sie 2017 05:15

      Brałby jak ksiądz kopertę

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (20)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5