Gdyby brał leki, to by nie zabił. Prezentujemy kulisy zabójstwa

2015-02-04 07:30:00(ost. akt: 2015-02-04 19:42:39)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Rozmawiamy z dr. Jerzym Pobochą, lekarzem psychiatrą, Polskie Towarzystwo Psychiatrii Sądowej.
— Tadeusz G. zamordował swoją sąsiadkę w okrutny sposób. Nawet doświadczeni policjanci i strażacy, którzy byli na miejscu, nie mogli sobie długo poradzić z tym, co zobaczyli.
— Zabójstwa pod wpływem urojeń i psychoz są często makabryczne. FBI już na miejscu zbrodni na podstawie tego, co zastali funkcjonariusze, potrafi wstępnie ocenić, czy morderstwa dokonała osoba zaburzona czy nie. Wydłubanie oczu, rozcinanie jelit — do takich czynów posuwają się schizofrenicy. Pamiętam sprawę z okolic Warszawy, kiedy syn zabił matkę, po czym wbił jej w oko łyżeczkę tak, że tylko czubki wystawały z gałki ocznej. Reszta łyżeczki była w mózgu. W ciągu pięciu minut zabił matkę i dwie jej siostry. Statystycznie rzecz biorąc, chorzy na schizofrenię nie popełniają czynów zabronionych częściej niż reszta społeczeństwa. Ale jeśli już popełnią, to właśnie w sposób makabryczny.

— Dlaczego tak jest?
— Wynika to z upośledzenia uczuciowości wyższej, kierują się urojeniami. Puszczają wszystkie hamulce moralne. Na przykład jedzą rzeczy niejadalne albo smarują się kałem. Przypominam sobie też pacjenta, który po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego zabił sąsiada i go ukrzyżował.

— Dlaczego więc lekarze pozwalają na wypuszczenie takich ludzi ze szpitali?
— To problem prognozy psychiatryczno-kryminalnej. Przewidywanie przyszłych zachowań ludzi jest zbliżone do wróżenia. Na całym świecie rozwiązuje się to metodami podążającymi za wiedzą medyczną. W przypadku schizofrenii fundamentalną rzeczą jest to, aby dana osoba była kontrolowana czy bierze leki. Niedopuszczalna jest taka sytuacja, jaka miała miejsce w Olsztynie, że pacjent został sam. Powinien być pod stałą opieką rodziny albo opieki społecznej. Na pewno nie sam, bo wtedy tracimy nad nim kontrolę. Są co prawda leki o wydłużonym działaniu i działają one bardzo dobrze. To leki w zastrzykach, działają np. przez dziesięć dni i po dziesięciu dniach pacjent znowu powinien dostać zastrzyk. Gdyby ktoś do niego przyjeżdżał i wstrzykiwał leki, to do morderstwa by nie doszło. Te leki nie są jednak tanie, ampułka kosztuje jakieś 600 zł. Trzy zastrzyki w miesiącu to koszt 1800 zł.

— Sąsiedzi przypuszczają właśnie, że Tadeusz G. przestał przyjmować leki.
— I mają rację. Z pewnością najpierw przestał brać leki. Ten człowiek nie jest pozbawiony rozumu. Nie rozumiem dlaczego w Polsce każdy chory na schizofrenię zaraz jest uznawany za niepoczytalnego, a wtedy nie ma procesu i nie ma problemu. Tymczasem wystarczyłoby porządnie zbadać, czy faktycznie w chwili popełniania czynu miał zniesioną poczytalność. Poza tym na całym świecie osoba, która już raz popełniła morderstwo, jest monitorowana do końca życia. U nas tego nie ma i to trzeba zmienić.

— Czy psychiatra jest w stanie rozpoznać, że pacjent oszukuje go i manipuluje nim, żeby tylko wyjść ze szpitala?
— To się nazywa dyssymulacja. Tak jak symulowanie to udawanie chorego, tak dyssymulant udaje zdrowego. To się bardzo często zdarza. Cała sztuka medyczna polega na tym, żeby lekarz potrafił to rozpoznać. Nie było w Polsce takiego przypadku, żeby lekarz został za swoją opinię pociągnięty do odpowiedzialności. Pewne jest jedno: pozostawienie takiego człowieka samemu sobie to jak zostawić materiał wybuchowy i liczyć na to, że może nikt go nie ruszy i nie wybuchnie.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w piątek (23.01) po godzinie 16 w jednym z mieszkań przy ul. 11 listopada w Olsztynie. Tadeusz G., 62-letni sąsiad kobiety, zaatakował ją nożem. W wyniku obrażeń kobieta zmarła.

Rozmowę przeprowadziła Małgorzata Kundzicz

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (12) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. paweł #1655188 | 79.188.*.* 4 lut 2015 07:54

    To prawda po wyjściu z szpitala mają pacjentów w dupie, każą zapisać się do lekarza w poradni -wizyta za 6-8mc ,i masz czekać a co do szpitala tragiczne są tam warunki i człowiek nie ma żadnych praw- jak tylko coś powiesz nie tak to wysyłają do izolatki albo dają ci leki na sen- bo wtedy mają święty spokój. Brak jakiejkolwiek pomocy. Czasami myślę, że z czasem sami powinni leczyć ci co pracują w szpitalach psychiatrycznych - po czasie sami potrzebują pomocy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    1. Tadeusz_miośnik_internetu #1655239 | 83.0.*.* 4 lut 2015 08:52

      Ile jeszcze temat Tadeusza będzie odgrzewany? To już się robi niesmaczne- tym bardziej, że styl pisania to niestety zwykły pudelek. Idz jeden z drugiem do kuratora sądowego (karnego) i zapytaj się gdzie był w tym czasie...

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    2. znajomy #1655278 | 164.126.*.* 4 lut 2015 09:46

      Zapytajcie się policji co zrobiła po tym jak zamordowana zgłosiła groźby zabójstwa...

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    3. zdruzgotana #1655298 | 83.6.*.* 4 lut 2015 10:08

      Jak można tak tendencyjnie pisać. Nikt nie kwestionuje, że wydarzyła się tragedia ale wypowiedzi szacownych lekarzy śmieszą. Bo dobrze wiedzą, że nie ma u nas leczenia chorych psychicznie-jest faszerowanie ich prochami. Jeżeli lekarz i sąd stwierdzili, że może wyjść na wolność dając na krótki czas opiekę kuratora [ niech kuratorka uderzy się w pierś i sama się przyzna jak tę opiekę sprawowała - ja wiem}, to nie można człowieka do niczego zmusić. To sąd powinien nałożyć na niego obowiązek stałego leczenia. I jeszcze jedno, on nie był sam, rodzina szukała pomocy i na policji i w szpitalu psychiatrycznym gdy jego stan się bardzo pogorszył. I co słyszała? Że nic nie mogą pomóc bo to wolny człowiek. Rozpacz tych, którzy zrobili wszystko by nie doszło do tej tragedii i bierność tych, którzy powinni pomóc a tego nie zrobili niech wezmą to na swoje sumienie. Nie wierzę też w to, że żaden z sąsiadów nie powiedział, że rodzina interesowała się nim. To co się stało to bzdurne przepisy, które obowiązują i które trzeba jak najszybciej zmienić. I niech tym zajmie się dziennikarz i sznowny pan doktor.

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    4. Olsztyniak #1655330 | 193.243.*.* 4 lut 2015 10:55

      Pierwszy raz od dłuższego czasu widzę artykuł - wywiad. Super. Dość już tych informacji typu - stłuczka na skrzyżowaniu czy odrzutowce nad Olsztynem

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (12)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5