Czyżby drogowców uśpiła tymczasowa wiosna w styczniu? Ślisko na drogach dojazdowych do Olsztyna

2015-01-15 12:44:29(ost. akt: 2015-01-15 11:35:08)
- Dzisiejsza podróż do pracy i szkoły zakończyła się łzami, nerwami i olbrzymią traumą jaką przeżyło moje dziecko - pisze jedna z naszych czytelniczek. Wszystko przez śliskie drogi i poranny chaos na drogach dojazdowych do Olsztyna.
- Mieszkam na ul Bartąskiej, zawożę córkę do szkoły SP 10, a potem jadę do pracy. Jak co dzień wyjechałyśmy parę minut po 7. Ku mojemu zdziwieniu olbrzymi korek w kierunku Wilczyńskiego aż od osiedla Zacisze. Podejmuję szybką decyzję jedziemy przez Bartąg. Przejeżdżam przez rondo za mostem, skręcam w prawo, a tu czeka mnie kolejna"niespodzianka". Zawracam i podejmuję kolejną próbę dotarcia do szkoły na czas - pisze pani Marta.

Z powodu korków kobieta decyduje się skierować na Bartążek. Według jej relacji była to bardzo zła decyzja.

- Poczułam się jak na końcu świata. Jedna wielka ślizgawka. Pierwszy większy zjazd w dół zakończony zakrętem w lewo, pokonuję 20 km/h niestety samochód się mnie "nie słucha" i zamiast w lewo jadę prosto na drzewo i spadek. Z trudem ale udaje mi się wyprowadzić samochód i jedziemy dalej. Mijam po lewej jezioro i tym razem wjazd pod górę. A tu sznur aut usiłujących podjechać. Niestety bezskutecznie, większość zawraca. Mija mnie autobus, który o mało nie wjeżdża we mnie, dosłownie na milimetry mija mnie i udaje mi się tylko dlatego ze szybko złożyłam lusterku - relacjonuje kobieta.

W tym momencie pani Marcie puszczają nerwy.

- Mam wszystkiego dość, a córka błaga mnie byśmy szły na piechotę do domu, potwornie się boi i płacze. Kolejna decyzja by zawrócić - z trudem udaje mi się na oblodzonej drodze. Wracamy do Bartążka, a tam samochody pod górkę nie mogą podjechać. Innej drogi już nie ma, jesteśmy "uwięzione" w Bartążku i albo będziemy czekały na odwilż albo pójdziemy na piechotę. Stoimy parę minut, jak i kilka innych samochodów. W końcu podejmuję wyzwanie i podjeżdżam jednocześnie mając świadomość że czeka mnie zaraz zjazd. Na zjeździe wpadam w poślizg i gaśnie mi samochód, kierownica blokuje i suniemy po lodzie. Nie wiem jak to zrobiłam ale odpaliłam silnik i kolejny raz udało mi się opanować samochód. Powoli dotarłam na Bartąską i stanęłam w korku - pisze pani Marta.

Kobieta ostatecznie odwiozła córkę do domu.
- Dziś do szkoły nie poszła, bo i tak na dwie pierwsze lekcje nie zdążyłaby. Ja pojechałam do pracy, fakt że spóźniona ponad godzinę. I tu moje pytania: gdzie są piaskarki? Czy w połowie stycznia zima może zaskoczyć drogowców? Skandalem jest to, że drogi które są dojazdowymi do miasta nie są sypanie solą i piachem! Wiadomo, że Jaroty, Zacisze czy Osiedle Generałów to największe sypialnie Olsztyna, skąd ludzie rano jadą do pracy, tym bardziej, że główna ulica Sikorskiego jest zamknięta i mieszkańcy muszą korzystać z innych dojazdów. Większość ludzi jedzie na 8 godzinę do pracy, więc do 7 drogi dojazdowe powinny być udrożnione - posypane choćby piachem! Napomknę jeszcze, że jestem dość dobrym kierowcą i posiadam dobre zimowe opony, gdyby nie te dwie kwestie to moja podróż zakończyła by się pewnie na drzewie a w lepszym wypadku w rowie! - pyta rozgoryczona czytelniczka i dodaje. - Pierwszą piaskarkę mijałam dopiero na wysokości Zacisza a była 8.50!

Komentarze (44) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Jestem kobietą #1635704 | 83.9.*.* 15 sty 2015 18:40

    Jestem kobietą. Do dzisiaj też uważałam, że jestem dość dobrym kierowcą. I, do rzeczy, jeżdziłam dzisiaj po Olsztynie i okolicach. Łącznie zrobiłam ok. 80 km, z czego mniej więcej połowę przed 8 rano i... Mijałam kilkanaście (-dziesiąt?) górek, pod które podjechałam i zjechałam z nich bez najmniejszego problemu (wow!), nie wpadłam w żadne poślizg (szit!), a śliska jezdnia nie stanowiła dla mnie "niespodzianki" (zimę mamy!) i nie zgasł mi ani razu silnik (o matko!), a samochód "słuchał się mnie" w każdej minucie drogi (niesamowite!). Więcej... Mojej jazdy nie uważam a "wyzwanie" (:O jestem chyba nienormalna :)). Dlaczego to piszę? Bo skoro ja nie miałam problemów, a Pani Marta jest "dość dobrym kierowcą" to w takim razie ja chyba jestem kierowcą wybitnym. :) Ubawiłam się, czytając ten artykuł. Naprawdę. Redakcjo! Dziękuję za poprawę humoru! :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz

  2. poka poka #1635263 | 217.153.*.* 15 sty 2015 13:14

    Już wiem skąd ta trauma i płacz dziecka. "Na zjeździe wpadam w poślizg i gaśnie mi samochód" - jakbym miał taką matkę, też bym przezywał traumę i płakał.

    Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Adamos #1635312 | 88.156.*.* 15 sty 2015 13:51

      Wzruszyła mnie ta histroria. "Olbrzymia trauma" :) Ludzie! Hartujcie swoje pociechy! W życiu trzeba być twardym. A tu co mamy: trudności na "zimowej" drodze i wielką tragedię antyczną. W 1979 do szkoły chodziłem przez zaspy wieksze ode mnie i jakoś traumy nie miałem :)

      Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. olbrzymia trauma #1635344 | 83.19.*.* 15 sty 2015 14:10

        olbrzymią traumę?? kobieto weź na luz i naucz córusię, że zimą tak bywa, bo wychowasz sobie trzesącą się, rozhisteryzowaną dewotkę.

        Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz

      2. Zatroskany #1635451 | 164.127.*.* 15 sty 2015 15:16

        Czy aby po przejściu takiej traumy Pani Marta została otoczona opieką psychologiczną?

        Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (44)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5