Czy studenci to dobrzy sąsiedzi?

2014-10-25 18:40:00(ost. akt: 2014-10-25 18:30:41)

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

— To był koszmar. Odgłosy z imprez na balkonach roznosiły się po całej okolicy. Pod balkonami leżały butelki. Dobrze, że nikt nie został ranny. Nawet policja nie dawała rady — tak Kamil, mieszkaniec bloku przy al. Warszawskiej 19, opisuje ubiegłoroczny problem z hałaśliwymi studentami z bloku przy Warszawskiej 105. Jak jest w tym roku?
List od czytelnika: — Olsztyn opanowali studenci i zaczęło się słuchanie głośnej muzyki przez całą dobę, spędzanie czasu na balkonie, masa śmieci na trawniku pod balkonami. Studenci nie boją się policji, zero reakcji, jak zwraca im się uwagę, myślą, że wszystko im wolno. Przecież oni sami nie mieszkają w blokach, tu są małe dzieci, ludzie zmęczeni po pracy, osoby starsze i nikt nie musi słuchać ich problemów i dudniącej muzyki. Do tego cisza obowiązuje nawet w dzień, nie tylko w nocy — zaznacza czytelnik. — Wszystko rozumiem, są młodzi. Ale zawsze jest ta granica.

Październik początkiem imprez
Skargi na hałaśliwych studentów przychodzą z różnych części Olsztyna. — W październiku zauważalnie wzrosła liczba telefonów. Miesiąc temu było ich tylko 50 na dobę, na początku października jest ich już 70 dziennie — podkreśla Krzysztof Wasyńczuk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. — Za hałasowanie policjanci najczęściej stosują pouczenie bądź wypisują mandat. Rzadziej sprawy są kierowane do sądu.

— W tym miesiącu kilka razy wzywałam policję na sąsiadów z góry — mówi pani Irena, mieszkanka bloku przy al. Warszawskiej 21. Kiedyś pracowała w stoczni w Gdańsku, dziś jest na emeryturze. — Jeden raz szczekał pies, drugi raz za głośno się bawili.

Pan Jurek z al. Warszawskiej 19 mówi, że w październiku studenci zachowują się w wynajmowanych mieszkaniach dość spokojnie. — To jest dopiero początek sezonu imprez. Zobaczymy, jak będzie dalej — zaznacza.

Joanna Kornelska wspomina, że przez imprezujących sąsiadów zmieniała już raz z rodziną mieszkanie. — Mieliśmy sąsiadów w bloku na Jarotach, którzy cały czas pili i imprezowali — wspomina. — Dlatego przed wyborem mieszkania do wynajęcia przy ul. Gałczyńskiego zbieraliśmy opinie o mieszkańcach.

Policja była prawie codziennie
W ubiegłym roku pisaliśmy o hałaśliwych imprezowiczach z bloku przy al Warszawskiej 105.

— To był koszmar. Imprezy przenosiły się na balkony, skąd czasem nawet leciały butelki. Dobrze, że nikomu na głowę nie spadły — wspomina Kamil, fizjoterapeuta. Mieszka w bloku przy Warszawskiej 19. — Prawie codziennie były tu imprezy, a odgłosy roznosiły się po całej okolicy. W tym oku akademickim można powiedzieć, że jest o wiele spokojniej. Na razie — cieszy się mieszkanka bloku przy ul. Warszawskiej 21.
— Policja przyjeżdżała tu codziennie, nawet czasem kilka razy dziennie. Ale kiedy radiowóz odjeżdżał, impreza zaczynała się od nowa. Nawet do 6 nad ranem grała głośno muzyka — wspomina pani Ewelina.

Żeby wrócił na osiedlu spokój, Wydział Zarządzania Kryzysowego organizował specjalne spotkania, w którym uczestniczyli dzielnicowi, przedstawiciele wspólnot mieszkaniowych i zarządcy, policjanci i strażnicy miejscy. Sierż. sztab. Krzysztof Wasyńczuk z Komendy Miejskiej Policji podkreśla, że teraz w bloku przy Warszawskiej jest o wiele ciszej, niż było w ubiegłym roku.

Wezwanie jest ostatecznością?

Nie wszyscy narzekają na sąsiedztwo studentów. — Nie przesadzajmy — mówi Kazimierz Nowak, mieszkaniec bloku przy ul. Gałczyńskiego. Na co dzień pracuje w ubezpieczeniach. — Też byłem studentem i wiem, że młodzi muszą się wyszaleć. Mnie hałas z imprez nie przeszkadza. Ale może akurat moi sąsiedzi nie są aż tak bardzo „imprezowi”.

— Oczywiście, że moi sąsiedzi czasem hałasują. Muzyki słuchają, tańczą, ale nigdy nie wzywałam policji — zaznacza Halina Kumorek, mieszkanka bloku przy ul. Gałczyńskiego. — Szłam do nich, prosiłam o przyciszenie muzyki i tak zawsze dało się dogadać. Moim zdaniem telefonowanie na 997 jest ostatecznością.

Policję można wezwać w sytuacji, gdy zostaje popełnione wykroczenie z art. 51 kodeksu wykroczeń. Ten artykuł zakazuje zakłócania spokoju, porządku publicznego oraz spoczynku nocnego.

— Źródłem tego hałasu może być wszystko, m.in. głośna muzyka, korzystanie z głośnych urządzeń, krzyki, ciężarówka stojąca pod oknem z włączonym silnikiem, osoby na zewnątrz zachowujące się bardzo głośno czy szczekanie psa — podkreśla Marek Bogdan, radca prawny w Olsztynie.

Warto podkreślić, że gdy nasz sąsiad hałasuje w dzień, też można wezwać policję. Ale wcześniej należy sprawdzić, czy innym mieszkańcom hałas również przeszkadza.
— W dzień natężenie hałasu, które należy uznać za akceptowalne, będzie większe w dzień niż w nocy. W nocy wystarczy zakłócanie snu w lokalach mieszkalnych, natomiast hałas emitowany w dzień musiałby przekraczać wszelkie normy społeczne. Są to różne kryteria, które w danych okolicznościach należy interpretować indywidualnie w zależności od położenia lokalu — precyzuje Maciej Kamiński, aplikant radcowski w Olsztynie.

Komentarze (43) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mike #1520863 | 25 paź 2014 19:43

    Nigdy nie czekaj na lepsze czasy. Wzywaj policję przy pierwszych imprezach. Kilka mandatów, potem 5000zł grzywny i jest spokój. Sprawdzałem sam i to działa. Nie bać się. Masz prawo mieć cicho w mieszkaniu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (34) odpowiedz na ten komentarz

  2. Konsekwencja #1521455 | 213.184.*.* 26 paź 2014 11:31

    Miałam ten problem. Pomogła policja. Za każdym razem, gdy zaczynała się impreza dzwoniłam na policję. Każdy z uczestników płaci po 100 zł, i za którymś razem przestali imprezować. Prawo do spokoju trzeba egzekwować konsekwentnie. Mnie udało się wyplenić to chamstwo, ale naprawdę byłam bardzo konsekwentna. Reagowałam nawet jak impreza była cichsza niż zazwyczaj. Ba, reagowałam jak telewizor ryczał tak, że słyszałam każde sławo. Często z pracy wracam po 21, i po prostu, życzę sobie spokoju w mieszkaniu, za które płacę niemały czynsz. A, i zgłaszałam do spółdzielni (OSM). Muszę przyznać, że też reagowali. Kiedyś nie było gdzie bawić się. Za moich czasów pubów nie było. Teraz są, to niech studenty wypieprzają na na noc do pubów.

    Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz

  3. Krystyna #1521169 | 89.228.*.* 26 paź 2014 07:39

    Nigdy więcej nie wynajmę mieszkania tym pseudostudentom z tego niby uniwersytetu.Hołota gorsza od najgorszych meneli.Zdewastowali mi mieszkanie tak,ze nawet kaucja nie pokryła kosztów napraw i remontu.Współczuję sąsiadom takich lokatorów.Radze bezwzględnie walczyć z takim ścierwem:wzywać policje,podawać do sądu,żeby właściciele takich mieszkań reagowali natychmiast i 10 razy zastanowili sie zanim zanim wynajmą tej hołocie mieszkanie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. sołtys #1520872 | 88.156.*.* 25 paź 2014 19:50

      To wiejskie burki zerwane z łańcucha,myślą że mogą robic to samo,co u siebie na wiejskiej kolonii z dala od ludzi,gdzie wokół tylko pola i lasy!Nie potrafią życ wśród ludzi,bo na codzień widzieli ludzi,tylko wtedy,jak jechali autobusem do i ze szkoły!

      Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. marysia #1520869 | 25 paź 2014 19:47

        Potwierdzam. 112 mandat jeden drugi i jest spokojniej.

        Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (43)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5