Młodzi olsztynianie przerażeni przyszłością...

2014-08-17 12:04:00(ost. akt: 2014-08-17 11:36:59)
— Przeraża mnie przyszłość. Dlatego nawet nie chcę o niej myśleć. Zupełnie nie wyobrażam swojej emerytury — mówi Wojtek Kosiński. Zapytaliśmy młodych olsztynian, czy oszczędzają pieniądze na przyszłość, na — jak sami mówią — godne życie. Byli zaskoczeni tym pytaniem...
Wojtek Kosiński marzy o umowie o pracę. — Dopóki będę pracował na umowach śmieciowych, to nawet nie będzie mnie stać na oszczędzanie na daleką przyszłość — mówi.

Do przeżycia miesiąca Wojtek potrzebuje co najmniej 1300 zł. — Nie jest to dużo, ale też niemało. Najpierw jednak trzeba je zarobić. Tych pieniędzy wystarcza mi tylko na przeżycie. A przecież nie sztuką jest przeżyć, sztuką jest godnie żyć. Ja też tak chcę — podkreśla.

I dodaje: — Żeby coś zaoszczędzić, muszę mieć dobrą pracę. Ale swoich oszczędności, jeśli będę je miał, nie powierzę bankom. Będę chował w skarpecie. (śmiech)

Na wakacje
Na pytanie, jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość, Ania Czerniewska odpowiada, że ma swój plan.
— W tym momencie szukam pracy.
Gdy nie znajdę dobrej pracy w Olsztynie albo w Warszawie, wyjadę za granicę — zdradza nam studentka finansów. — Gdzie? Nieważne. Najważniejsze, żebym miała dobrze płatną pracę. Chcę mieć przynajmniej tyle pieniędzy, żeby co roku było mnie stać na wakacje.

Starość w Polsce
Marcin Kowalczyk niedawno skończył studia. Na przeżycie miesiąca w Olsztynie potrzebuje około 2000 złotych.
— Mam oszczędności. Część na koncie, część na lokacie. Ale wiem, że jest tego za mało, żeby być spokojnym o przyszłość. Dlatego zdecydowałem się wyjechać do Paryża, do Francji.
Mimo że Marcin zamierza wyjechać za granicę, chce wrócić tu za jakiś czas. — Nie wyobrażam sobie swojej przyszłości gdzieś na obczyźnie. Starość chcę spędzić w Polsce.

Bez obiadu
— Żyję dniem dzisiejszym — opowiada Norbert Pytt, który z zawodu jest kucharzem. Na co dzień pracuje na stacji benzynowej. — Miałem takie dni, kiedy nie wiedziałem, co będę jutro jadł.
Pytanie o oszczędności Norbert kwituje śmiechem. — Nawet o tym nie myślę — zapewnia. — O oszczędzaniu mogę myśleć tylko wtedy, gdy nie wydaję pieniędzy na obiad. Mogę z pensji trochę odłożyć, żeby potem kupić na przykład rower albo nowy telefon.

Czarny dzień
— Nie martwię się o emeryturę. Wiem, że na pewno będę ją miała — Marta Szymańska jest tego pewna. — Pracuję w kredytach. Mam umowę o pracę na czas nieokreślony. Nie mogę narzekać. Chociaż czasem przyglądając się sytuacjom, w jakich są moi znajomi, zastanawiam się, co będę robiła, gdy nagle stracę pracę. Dlatego odkładam pieniądze na czarny dzień.

Pieniądze na półce
— Staram się nie myśleć o przyszłości, żyję z dnia na dzień. Żyję skromnie, a ewentualną nadwyżkę pieniędzy chowam do książki na półce — opowiada Marek Werner, student germanistyki.
W wolnych chwilach pracuje. — Jakieś pieniądze mam też na koncie bankowym. Ale nie są to kokosy. Wystarczyłoby tego na przeżycie kilku miesięcy.

Dobre plecy
Krystian Walczuk nie widzi swojej przyszłości w Polsce. W tym roku skończył technikum gastronomiczne i zamierza wyjechać do Anglii. Na stałe. W przyszłości chce stać kierowcą zawodowym.
— Na razie nie ma co oszczędzać — mówi. — Wyjadę, zacznę zarabiać, to wtedy będę oszczędzał.

Jego brat mieszka i pracuje w Anglii już 6 lat. — W kontroli jakości. I nie narzekam — precyzuje Łukasz Walczuk, który skończył technikum mechaniczne. — Na przeżycie potrzebuję minimum 300 funtów (około 1500 zł) plus opłata za mieszkanie.
Łukasz nie zamierza wracać do Polski. — Tam, gdy ktoś przekroczy wiek emerytalny (65 lat), dostaje 800 funtów (ponad 4000 złotych). To spora suma dla emeryta. Można sobie dobrze z niej żyć. Ja odkładam pieniądze na dodatkowym funduszu. Dlatego mogę spodziewać się 1600 funtów (ponad 8000 zł) emerytury.

Na pytanie, dlaczego nie chce mieszkać w Polsce, Łukasz odpowiada: — Bo tu trzeba mieć dobre plecy, a nie głowę.

Złoto i giełda
— Na życie wystarcza mi około 1500 złotych — mówi Mateusz Malinowski. Skończył studia ekonomiczne z wyróżnieniem. Pracuje w biurze.
— Wszystko, co zaoszczędzę, odkładam na konto oszczędnościowe, inwestuję w złoto, czasami gram nie giełdzie.

Wierzę w system
— Nie oszczędzam, bo wiem, że sytuacja w kraju się zmieni. Wszyscy narzekają na ZUS, a tak naprawdę to on jest naszą przyszłością — mówi Elwira Podgórska, 20-letnia studentka weterynarii. — OFE też jest dobrą opcją. Wierzę w system, mimo że mamy niż demograficzny. Nie planuję oszczędzać. Będę żyła z emerytury. Wierzę w to, że będzie wynosiła co najmniej 1000 złotych.
— Nie powinno się wierzyć w OFE i w ZUS, bo i tak wypłacą nam tylko 300 złotych. Jeżeli w ogóle wypłacą — uważa studentka Edyta Okoń, która w weekendy pracuje w kawiarni w Olsztynie. — Lepiej założyć sobie lokatę i odkładać po 200-300 złotych i za jakieś 30 lat samemu sobie wypłacać emeryturę.

Julia Niemcewicz pochodzi z Ukrainy. — Przyjechałam do Polski po lepszą przyszłość — mówi.
Skończyła psychologię. W firmie, w której pracuje, zajmuje się rekrutowaniem pracowników. — Mam umowę zlecenie — dodaje. — Wiem, że nie mogę liczyć na dobrą emeryturę. Dlatego staram się coś odkładać. Nie mam dużych oszczędności, ale zawsze to coś. Wiem na pewno, że gdybym wróciła do domu, to nie miałabym nawet tego.

Mam studia!
— Skończyłam studia medyczne. Teraz jestem na stażu — mówi Marta Janel — Mało zarabiam, ale w porównaniu do moich znajomych mam pewność, że moje studia nie poszły na marne i że z czasem będę miała coraz lepiej. Wiem, że zawsze będę miała pracę. Nie martwię się o przyszłość. Chociaż wiem, że aby być dobrym lekarzem, powinnam się cały czas kształcić.

— Dziś studia nic nie znaczą. To tylko papierek — przekonuje Renata Roguska. Skończyła studia finansowe, od roku szuka dobrze płatnej pracy. Żeby się utrzymać, pracuje jako kelnerka.
— Mimo że skończyłam dobre studia, to żeby znaleźć równie dobrą pracę, muszę mieć dobre znajomości. A pracować za grosze nie chcę, bo wiem, że jest to tak zwana pańszczyzna.

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (15) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. c#12yt #1462931 | 178.183.*.* 17 sie 2014 12:40

    A nasz marszałek Protas już od wielu lat zapewnia nas o świetnym rozwoju Warmińsko - Mazurskiego, które w jego słowach wprost kwitnie a przed młodymi świetlana przyszłość. Gdzie nie zajrzysz - wszędzie świetnie. W każdym zakątku województwa.

    Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

  2. #1463016 | 81.190.*.* 17 sie 2014 14:31

    Mam 23 lata i wiem coś o tym. Ilekroć myślę o swojej przyszłości aż chce mi się płakać. Studiuję zaocznie, od dwóch lat jestem bezrobotny. Cały czas szukam pracy i rozsyłam CV wszędzie, gdzie tylko moje kwalifikacje mi pozwalają, lecz nie otrzymuję żadnej odpowiedzi. Ani dziękujemy ani pocałuj mnie w dupę, nic. Prawda jest taka, że większość ogłoszeń jest wystawianych tylko z powodu wymaganych procedur, a zatrudniani są znajomi lub rodzina właściciela biznesu. Bez znajomości pracy nie znajdziesz. Nie mówiąc już o tym, że gdybym znalazł pracę na pewno wylądowałbym na śmiesznej śmieciówce. Płaca minimalna jest na tyle marna, że nie da rady za nią opłacić wynajmu mieszkania, rachunków oraz zapewnić sobie wyżywienia, na dodatek byłaby to tylko marna wegetacja, nie godne życie. Co to za życie, kiedy trzeba odmawiać sobie małych przyjemności po to, by jakoś dociągnąć do końca miesiąca? Ot, czasy wyzysku: pracuj jak najciężej na umowie śmieciowej po to, by dostać jakieś śmieszne grosze. Gdy jeszcze pracowałem miałem współpracownika - gościa starszego ode mnie o jakieś 15, może 20 lat. Pewnego dnia podczas przerwy opowiadał mi jak to pokłócił się z rodzicami i bez słowa wyprowadził się od nich. Wynajął mieszkanie, znalazł pracę i spokojnie jakoś dał radę się utrzymać. A ja? Nadal na garnuszku rodziców, wynajęcie mieszkania jest tak dużym kosztem, że wynajmując samemu nie dałbym rady się utrzymać za minimalną krajową. I nic z tym nie mogę zrobić, bo jeśli ja odmówię pracy za minimalną krajową (lub będę chciał podwyżki), to na moje miejsce czeka już kilku innych gotowych pracować za symboliczne "co łaska". Ot, zepsucie rynku pracy. Nie mówiąc już o tym, że na moją emeryturę nie będzie miał kto pracować - mamy niż demograficzny, społeczeństwo się starzeje. Sam już nie wiem co ze sobą zrobić. Kocham Polskę, ale kocham również godne życie i mimo mej miłości do Ojczyzny chyba będę musiał wyjechać za granicę.

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  3. Observator #1462918 | 82.160.*.* 17 sie 2014 12:24

    W Olsztynie jest taka grzybnia, że szkoda gadać. Ostatnimi laty obserwowałem w delegacji rozwój rynku pracy w innych miastach- Mazowsze, Podkarpacie. Olsztyn- ogromny regres. Idziesz gdzieś poszukać pracy, to pracownicy z przerażeniem w oczach Cię zbywają, żebyś przypadkiem ich miejsca nie próbował zająć. Gospodarczo Olsztyn jest cienkiutki.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  4. (....) #1462948 | 82.113.*.* 17 sie 2014 13:05

    A czymże jest Olsztyn jak nie odbiciem sytuacji w Polsce? Mamy taką władzę, bo innej nie wybraliśmy. PO 7-letnich rządach mamy potężny kryzys w każdej dziedzinie i ci co doprowadzili do tego dalej mają ponad 20% poparcie. Ciągle wielu nabiera się na te niekończące się obietnice oferujące gruszki na wierzbie. Póki my, wyborcy nie dojrzejemy i zmądrzejemy to będzie jeszcze gorzej. Młodzi się boją, a co ze starymi? Eutanazja, jak w Belgii i Holandii? Mała wiedza jest źródłem złych wyborów. Życzę młodym rozumu, przejęcia władzy i odwrotnie niż dzisiejsza władza, kierowanie się dobrem Polski i Olsztyna. Może za 10 lat zaczniemy wychodzić z tego dołka, bo to napsuli ci zdrajcy tak szybko nie da się zmienić.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    1. Pilsener #1463969 | 164.126.*.* 18 sie 2014 17:26

      Ponad 60% wszystkich zatrudnionych w Olsztynie kobiet to urzędniczki. A ile pozostała budżetówka? Jak nie masz znajomości, by dostać stanowisko w budżetówce albo z jakiś powodów status bycia tam zatrudnionym Tobie nie odpowiada to nie masz w Olsztynie czego szukać - ewentualnie fajnego miejsca na weekend ale i tu bym polemizował. Ostatnia większa inwestycja była tutaj w latach 70. Przez ostatnie 20 lat w województwie pomorskim przybyło pół miliona miejsc pracy - a w Olsztynie i okolicy ile? Jedźcie do Gdańska - na 4 samochody jeden z "N" z przodu.

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (15)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5