Pod Olsztynem zdrowiej niż w Ciechocinku

2010-05-29 00:00:00

Dlaczego najbliższe okolice Olsztyna mają wszelkie atuty, by uznać je za tereny uzdrowiskowe? A co do tego ma brodaczka zwyczajna? - rozmawiamy z profesorem Zbigniewem Endlerem, ekologiem z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

— Panie profesorze, ponoć znalazł pan kolejny dowód, że lasy wokół Olsztyna są czyste jak... uzdrowisko.
— Tej wiosny w Wymoju koło Olsztyna znalazłem okaz brodaczki zwyczajnej. To taki porost, który rośnie na korze drzew.

— Co w nim takiego nadzwyczajnego?
— Występuje w środowisku, w którym stężenie dwutlenku siarki nie przekracza trzech mikrogramów na metr sześcienny w skali roku.

— Brodaczkę koło Wymoju wypatrzył pan po raz pierwszy. Można zaryzykować tezę, że olsztyniacy żyją w jeszcze czystszym środowisku niż kilka czy kilkanaście lat temu?
— Tak. Powodów tego jest wiele. Choćby taki, że nie ma już praktycznie pojazdów, w których nie stosuje się katalizatora. Wprowadzane są także coraz nowsze programy ekologiczne. Niestety, nie ma też u nas przemysłu. Ta poprawa czystości środowiska nie jest odczuwalna dla człowieka. Ale już niektóre gatunki roślin są bardzo wrażliwe nawet na minimalne zmiany. To tak zwane biowskaźniki.

— Mamy w okolicy Olsztyna inne świadectwa przyrodniczej nadzwyczajności tych ziem?
— Tak. W Pluskach występuje największe w Polsce skupisko tajęży. To taki gatunek storczyka, występujący tylko w bardzo czystym środowisku. Nie bardzo się tym chwalimy, ale jest to skupisko znacznie większe niż w Puszczy Romińskiej czy Augustowskiej. Jeżeli chodzi o zwierzęta, to możemy się szczycić tym, że w Wymoju występuje orlik krzykliwy. Co roku wyprowadza jedno młode. W Pluskach zaś żyje żmija zygzagowata.

— Chce pan powiedzieć, że wystarczy wyjechać parę kilometrów za Olsztyn i cieszyć się przyrodą o walorach uzdrowiska?
— Powiem więcej. Nie ma sensu jechać na przykład do Ciechocinka. W tym popularnym uzdrowisku notuje się 40 mikrogramów dwutlenku siarki na metr sześcienny w skali roku. To już są wartości niebezpieczne dla zdrowia ludzkiego. Już od dawna mówię, że lasy sosnowe na południe od Olsztyna, czyli od Zgniłochy poprzez Pluski do Wymoju powinny zostać uznane za obszar lasów rekreacyjno-uzdrowiskowych.

— A sam Olsztyn ze swoim Lasem Miejskim miałby szansę zostać zdrojem?
— Oj, nie! Las Miejski nie ma właściwości leczniczych. To las świerkowy na mokrym gruncie. On źle działa na człowieka. Co innego bór sosnowy, który porasta piaszczyste, suche gleby. Sosna plus porastające piaski krzewinki, takie jak wrzos, mają zbawienny wpływ na zdrowie człowieka. Rośliny występujące w lasach sosnowych wytwarzają fitoncydy. To naturalne substancje bakteriotwórcze. Taki naturalny antybiotyk. Raptem kilka, kilkanaście kilometrów od Olsztyna można leczyć astmę, nadciśnienie, choroby serca albo po prostu wzmacniać odporność.

— Co się stanie, jeśli tereny, o których pan mówi, nie zostaną uznane za las rekreacyjno-uzdrowiskowy?
— Za 15 lat nie pojedzie pan do Wymoju, by spacerując po lesie regenerować organizm. Nie będzie po co, bo takiego lasu już tam nie będzie.

api
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5