Olsztyńscy strażacy ryzykowali we wtorek własne życie, uganiając się po zamarzniętej tafli Jeziora Kortowskiego za pijanym 22-latkiem. Na szczęście cała akcja zakończyła się powodzeniem.
Po godzinie 18 strażacy otrzymali zgłoszenie, że po Jeziorze Kortowskim chodzi młody mężczyzna. Na miejsce od razy wysłany został zastęp straży pożarnej.
– O godz. 18.20 byliśmy na miejscu. Istotnie potwierdziło się, że w odległości 300-400 metrów od brzegu przebywa mężczyzna - relacjonuje Sławomir Filipowicz, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie.
Dodaje, że istniało realne zagrożenie załamania lodu pod spacerowiczem. Strażacy początkowo wołali mężczyznę. Niestety nie reagował na wezwania.
Ratownicy założyli więc tak zwane kombinezony suche i ciągnąc sanie lodowe zaczęli zbliżać się do desperata. Ten jednak postanowił pobawić się ze strażakami w berka. Za każdym razem, gdy się do niego zbliżyli, mężczyzna oddalał się na kilkadziesiąt metrów.
Po kilkunastu minutach tej mało śmiesznej zabawy, miłośnik lodowych spacerów wylądował w strażackich saniach i został bezpiecznie odtransportowany na brzeg. Tam już trafił w ręce policji.
Człowiek, przez którego wygłupy strażacy ryzykowali życie, ma 22 lata. Był w sztok pijany. Na brzegu Jeziora Kortowskiego bełkotał, że wszedł na lód, bo ma problemy osobiste.
api
– O godz. 18.20 byliśmy na miejscu. Istotnie potwierdziło się, że w odległości 300-400 metrów od brzegu przebywa mężczyzna - relacjonuje Sławomir Filipowicz, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie.
Dodaje, że istniało realne zagrożenie załamania lodu pod spacerowiczem. Strażacy początkowo wołali mężczyznę. Niestety nie reagował na wezwania.
Ratownicy założyli więc tak zwane kombinezony suche i ciągnąc sanie lodowe zaczęli zbliżać się do desperata. Ten jednak postanowił pobawić się ze strażakami w berka. Za każdym razem, gdy się do niego zbliżyli, mężczyzna oddalał się na kilkadziesiąt metrów.
Po kilkunastu minutach tej mało śmiesznej zabawy, miłośnik lodowych spacerów wylądował w strażackich saniach i został bezpiecznie odtransportowany na brzeg. Tam już trafił w ręce policji.
Człowiek, przez którego wygłupy strażacy ryzykowali życie, ma 22 lata. Był w sztok pijany. Na brzegu Jeziora Kortowskiego bełkotał, że wszedł na lód, bo ma problemy osobiste.
api