Czy możliwa jest desakralizacja świata?

2023-11-11 21:30:02(ost. akt: 2023-11-11 21:33:21)

Autor zdjęcia: PAP/Grzegorz Momot

Nie tak dawno ukazał się w tygodniku „Gość Niedzielny” artykuł Franciszka Kucharczaka pt. „Miejsce religii”. Autor pisał, że zobaczył w sieci baner jednej z partii politycznych, rozpoczynający się słowami: „Miejsce religii jest:”, a pod spodem pytania: „w szpitalu?”, „w szkole?”, „w kościele?”. Przy dwóch pierwszych kwestiach widniały duże napisy „Nie”, a przy trzeciej napis „Tak”. Pod moim udostępnianiem rozpoczęła się polemika pomiędzy pewnym znajomym lekarzem, moim starym przyjacielem Zbigniewem Chrzanowskim i mną.
Wymieniam imię i nazwisko mojego rozmówcy, gdyż nie ma on nic przeciwko temu. A jeśli nie, to parę słów o nim. Zbyszek to były polityk, poseł na sejm III i IV kadencji, były wiceminister rolnictwa, obecnie znaczący przedsiębiorca na rynku amerykańskim, mieszkający w USA, filantrop angażujący się i sponsorujący wiele wydarzeń kulturalnych. Polityką zajmuje się nadal intensywnie, ale raczej z pozycji towarzyskich. Zwolennik Donalda Tuska i jego formacji, niecierpiący prezesa Kaczyńskiego i PiS-u, katolik. Mimo oczywistych różnic politycznych, jak i jednak światopoglądowych, przyjaźnimy się od lat 90.

Wiara tematem tabu?

Pod moim postem o miejscu religii Zbyszek umieścił taki wpis: „W naszych sumieniach. W kościele powinno być, jak widać często nie jest. Za młodu wieszałem krzyże w szkole. Czy to była manifestacja polityczna, pewnie tak. Komuniści odbierali mi wiarę przymusem. Czy bym dzisiaj wieszał krzyże w szkole. Pewnie nie, czy to byłaby manifestacja polityczna? Nie. Dziś kościół instytucjonalny odbiera mi wiarę własnym postępowaniem i zaangażowaniem w politykę, a konkretnie konkubinat episkopatu z PiS i Rydzykiem”. Potem dodał zdjęcie Jacka Kurskiego z nową żoną z napisem „Unieważnienie 20-letnego małżeństwa, z trójką dzieci przez Kościół oznacza, że religia nie jest warta funta kłaków”. Poprosiłam, aby usunął ten wpis, jako obrażający po prostu ludzki rozum, ale tego nie zrobił. Z kolejnego wpisu wynikało, że „w pewnych kręgach, wśród ludzi związanych z Rydzykiem, Jędraszewskim czy Kaczyńskim religia jest tyle warta, ile mają władzy i pieniędzy, a więc jest warta funta kłaków”.
Piszę o tym, ponieważ taki tok rozumowania i podejścia do religii osoby w końcu wykształconej, oczytanej, przyznającej się do bycia katolikiem, jest bez wątpienia coraz bardziej powszechny, o czym świadczą choćby dobre wyniki wyborów tych formacji, które widzą religię wyłącznie w sferze prywatnej lub co najwyżej w kościele. Zwolenników, zwłaszcza tych wykształconych, usunięcia religii z przestrzeni życia publicznego wciąż przybywa. Wystarczyło tylko kilka tygodni od ogłoszenia wyników wyborów, a już pojawiły się głosy z żądaniem natychmiastowego usunięcia religii w szkole czy wyrzuceniu wydziału teologii ze struktur uniwersytetu, bo tam się „bada dowody na istnienie bogów”, jak pisze pewien dr habilitowany. Ba, ktoś nawet pisze z nadzieją i nieukrywaną satysfakcją, jak wynika z tekstu informacji, która do mnie dotarła, że obecnie również i mnie odbierze się możliwość publikowania. Dlaczego? Może właśnie dlatego, że piszę także o religii, a to powinien być temat tabu, lub dlatego, że przyznaję się do wiary.

Święto Zimy zamiast Bożego Narodzenia

Gdzie zatem powinno być miejsce religii? Otóż wszędzie tam, gdzie jest człowiek, zwłaszcza ten, który deklaruje się jako religijny. Nie można bowiem odseparować obywatela, który wyznaje jakąś religię od reszty społeczeństwa tylko dlatego, że wierzy w Boga. Byłaby to bowiem dyskryminacja na tle religijnym. Poza tym religia jest bezdyskusyjnie integralną częścią kultury i ma wpływ na jej permanentny rozwój. Ba… nie byłoby znakomitej części kultury, gdyby nie miała ona swoich źródeł w religii. Pisałam już kiedyś na tych łamach o religijnych źródłach literatury, muzyki, architektury, filozofii, a nawet języka, który nasycony jest odniesieniami do religii. Religia, przynajmniej w tej części świata, w której żyjemy, dała nam system aksjologiczny, bez których w ogóle kultura nie mogłaby istnieć. Wartości moralne proweniencji judeochrześcijańskiej, które tak naprawdę mają charakter uniwersalny, mają wpływ na rozwój każdego człowieka i mają decydujące znaczenie dla stylu naszego życia, z czego wiele osób nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
Religia ma też fundamentalne znaczenie dla etyki kultury, zrodzonej z chrześcijaństwa opartego na żydowskim dekalogu, związanej z kulturą: najpierw semicką, potem helleńską i rzymską, dając kulturze ducha, ponieważ kultura, z której ruguje się duchowość, jest w stanie także odrzucić moralność i przybrać formę nihilizmu i w ten sposób zniszczyć samą siebie. Takim przykładem jest choćby kultura, którą chciał stworzyć komunizm, pozbawiając jej związku z religią, a teraz postmodernizm, który co do zasady, mimo deklarowanego pluralizmu światopoglądowego, chce wyrzucić religię poza horyzont naszej kultury. Przykład eliminacji religii z kultury opisuje Piotr Kowalczuk w swym prześmiewczym tekście „Święto zimy” (Do Rzeczy), który zacytuję: „Powoli zbliża się Boże Narodzenie. Za kilka tygodni wesoła świąteczna tandeta zaleje ulice, place i supermarkety. Jak zwykle zaroi się od Świętych Mikołajów, zabrzmią kolędy. Nie wiedzieć czemu, do rutynowego wylewu bożonarodzeniowej tandety intelektualnej wojujących ateuszy w tym roku w Italii doszło już pod koniec października. Nie poczekali nawet na rocznicę rewolucji bolszewickiej. Ale też trudno się dziwić. Przecież Lew Trocki nauczał, że rewolucja powinna mieć charakter permanentny. W Fiesole w Toskanii w aglomeracji florenckiej od lat prężnie działa Europejski Instytut Uniwersytecki kształcący przyszłe unijne elity w takich dziedzinach jak prawo, historia, nauki społeczne i polityczne na poziomie doktoranckim i podoktoranckim. Belgijski rektor unijnej Alma Mater prof. Renaud Dehousse wydał z siebie wewnętrzny okólnik. Ogłosił, że aby sprostać zobowiązaniom przyjętego przez uczelnię «Planu równouprawnienia etnicznego i rasowego» zmienia nazwę, jak się wyraził, «dawnego Bożego Narodzenia, by wyeliminować z niej odniesienia do chrześcijaństwa»”. Przypomniał, że ów plan przewiduje ujęcie świąt religijnych w kalendarzach i uczelnianych publikacjach, ale „językiem inkluzywnym”. Zaproponował, żeby w związku z tym zastąpić słowa „Boże Narodzenie” inkluzywnym „Świętem Zimy”. Przy czym Jego Magnificencja w łaskawości swojej wyjaśnił, że w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim „aspekty tradycyjne i folklorystyczne mogą stanowić element obchodów Święta Zimy”. Co więcej, rektor się przy „Święcie Zimy” nie upiera i czeka na inne propozycje. Ten przykład wyparcia religii z kultury (przypomnę, że mamy w Polsce swoich rodowitych pomysłodawców, jak powoli religię spychać w niebyt) nie jest notabene czymś oryginalnym i nowym, ponieważ od lat pojawiają się takie wrzutki, aby zobaczyć, jak dalece społeczeństwo będzie gotowe do systematycznej, programowej eliminacji świąt chrześcijańskich z powszechnego kalendarza naszej kultury.

Religia jest tam, gdzie jest człowiek

Czy ten pomysł się uda? Nie sądzę. Obecność religii we wszystkich znanych kulturach, uprzednia w stosunku do filozofii i nauki, jest faktem. Stwierdzenia Plutarcha i Fromma są zgodne co do tego, że nie było kultury bez religii w przeszłości i najprawdopodobniej nie będzie w przyszłości. Jeśli bowiem przyjąć tezę, wynikającą z badań antropologicznych, filozoficznych, etnograficznych, religiologicznych, a także ogromną wiedzę, którą dysponujemy z zakresu historii, fenomenologii, hermeneutyki, że człowiek to homo religiosus, a więc istota religijna, to hipoteza, że będzie można w ogóle wyrugować religię z życia publicznego, że nastąpi zupełna desakralizacja świata, w którym żyje człowiek, jest zjawiskiem nieprawdopodobnym, jest utopią. Dlatego odpowiedź na pytanie o miejsce religii w przestrzeni publicznej może być tylko jedna – religia jest wszędzie tam, gdzie jest człowiek, gdyż jest ona strukturalnym składnikiem człowieczeństwa, wbrew wszystkim współczesnym ideologiom i filozofiom antyreligijnym, które odmawiają człowiekowi istotnego powiązania go z religią.

Zdzisława Kobylińska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5