Jerzy Szmit: bez wahania wykorzystam zdobytą wiedzę, żeby bronić Gietrzwałdu

2023-10-06 19:32:09(ost. akt: 2023-10-06 19:38:04)
Jerzy Szmit

Jerzy Szmit

Autor zdjęcia: wPolityce.pl

Dwadzieścia lat życia w PRL wystarczyło, abym włączył się w uwolnienie Polski od socjalizmu i sowieckiej niewoli. Dzisiaj jest jeszcze więcej do zrobienia, bo wolność wyzwala w ludziach ogromne dobro, ale nie uwalnia nas od kłamstwa, pychy, zakłamania, chciwości i żądzy władzy za wszelką cenę — mówi Jerzy Szmit, z którym rozmawiamy nie tylko o polityce.
— Ciężki jest los kibica Stomilu Olsztyn? Pytam, bo po tym, jak Energa z Grupy Orlen została sponsorem strategicznym Dumy Warmii, to dość powszechnie oczekiwano, że Biało-Niebiescy będą niepodzielnie dzielić i rządzić w II lidze.
— Bardzo się cieszę i dziękuję prezesowi Danielowi Obajtkowi, że podjął tak ważną dla nas decyzję, która wzmacnia klub. Z drugiej strony mamy prezydenta Piotra Grzymowicza, który traktuje Stomil – główną marką Warmii – jak niechciane dziecko. I trzeba stale szukać wsparcia w firmach zewnętrznych, bo bez pieniędzy nie ma wyników. Kilka lat temu Stomil uratował Budimex, a dzisiaj jest to Energa i kilku mniejszych sponsorów. Pamiętajmy jednak, że Stomil może liczyć na wypróbowanych przyjaciół funkcjonujących w naszym środowisku. Poza tym ma wiernych kibiców. Wróćmy jednak do sportu. Zespołu nie buduje się w kilka dni czy tygodni. Dobrze, że zarząd zdecydował się na zmianę trenera: Janusz Bucholc wnosi nową energię i pomysły na grę. Potrzeba trochę czasu na ustawienie drużyny i powrót wiary, że walczymy o awans do I ligi. Sezon dopiero się zaczyna. Stomil powinien możliwie blisko współpracować z klubami naszego regionu i tu szukać talentów. Tą drogą Stomil dostał się do ekstraklasy.

— W maju ubiegłego roku zainicjował pan cykl debat pt. „Metropolia Olsztyn”. W spotkaniach wzięło udział wielu ekspertów z najróżniejszych dziedzin, związanych z rozwojem lokalnym i regionalnym. Jakie wnioski płyną z tych spotkań? Metropolia Olsztyn to marzenie czy realny scenariusz?
— Wszyscy eksperci i uczestnicy tych spotkań są zgodni: Olsztyn może być przyjaznym, bogatym, atrakcyjnym dla mieszkańców i przyjeżdżających tutaj miastem. Musi być jednak inaczej zarządzony. Potrzebna jest nowa idea i plan, wokół którego zjednoczą się olsztyniacy i mieszkańcy okolicznych gmin. W czasie dyskusji wskazywano na szereg kierunków, które mogą dać impulsy rozwojowe: kolej aglomeracyjna łącząca Olsztyn z otoczeniem, uniwersytet medyczny, nowe centrum rozwojowe miasta, bliska współpraca z otaczającymi samorządami, nowy teatr dramatyczny, teatr muzyczny czy stadion miejski. Generalnie chodzi o to, aby w Olsztynie budować instytucje i funkcje metropolitalne. Jedynie w ten sposób możemy zaistnieć w konkurencji z innymi ośrodkami miejskimi o randze ogólnopolskiej.
Najprościej rzecz ujmując, chodzi o to, aby pokusa ucieczki z Olsztyna wśród młodego pokolenia nie była tak silna. To jest możliwe, trzeba tylko inaczej spojrzeć na nasze miasto, jego otoczenie i mieszkańców. Widzieć całość i współzależności, a nie jak dzisiaj, gdy brak synergii działań, każde środowisko i każda dzielnica żyje swoim życiem, a jedynym pomysłem na miasto jest budowa linii tramwajowej. Przy takim postępowaniu będziemy coraz bardziej peryferyjnym miastem.

— W ostatnich latach ważnym elementem pana działalności była walka o drogę ekspresową S16, którą określa pan „drogą życia Warmii i Mazur”. Ostatecznie Sejm nadał S16 status drogi strategicznej z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju, o co też pan zabiegał.
— Tak, S16 to kręgosłup komunikacyjny Warmii i Mazur i jedna z podstawowych inwestycji dla rozwoju Olsztyna i regionu. Walczymy o nią od dziesiątków lat. Gdyby nie absurdalny opór wąskich, ale hałaśliwych środowisk, już kończylibyśmy tę inwestycję. Dzięki naszej determinacji w przyszłym roku pojedziemy drogą ekspresową na odcinku od Borek Wielkich do Mrągowa, wraz z obwodnicą tego miasta. Mam nadzieję, że wkrótce ruszy budowa na odcinku Mrągowo – Ełk.

— Chyba jeszcze dłużej walczy pan o to, aby z olsztyńskiego centrum zniknął Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej. Widzi pan już oczyma wyobraźni Sowieta opuszczającego miejsce, w którym tkwi od 69 lat?
— Walczymy o to od ponad trzydziestu lat. Środowiska patriotyczne podejmowały uchwały, pisały apele, odezwy, zbierały podpisy. Ale dopiero napad Rosji na Ukrainę spowodował, że ruszyła urzędowa procedura usunięcia szubienic. Trzeba podkreślić zaangażowanie ministra kultury prof. Piotra Glińskiego oraz prezesa IPN dr. Karola Nawrockiego, którzy zrobili wszystko, co było w ich mocy, aby ten ponury symbol sowieckiego bestialstwa zniknął z Olsztyna. Niech się to wreszcie stanie!

— Chciałbym jeszcze zapytać o najnowszą z pańskich inicjatyw: walkę o udaremnienie zbudowania w Gietrzwałdzie centrum dystrybucyjnego Lidla. W tym wypadku starcie z niemieckim gigantem nie jest z góry skazane na porażkę?
— Lidlowskie centrum dystrybucyjne to w rzeczywistości centrum dystrybucyjno-śmieciowe. Jego lokalizacja w Gietrzwałdzie to absurdalny i bardzo szkodliwy dla tego miejsca pomysł. Zwolennicy opowiadają o zwalczaniu bezrobocia, którego nie ma w gminie i korzyściach finansowych, a jednocześnie zwalniają Lidl z podatków. Koszty poniesiemy jednak wszyscy, a degradacja otoczenia Sanktuarium będzie nieodwracalna ze względu na ogromne makroniwelacje, zniszczenie krajobrazu chronionego, zablokowanie dróg dojazdowych, atmosferę tego miejsca. Infrastruktura Gietrzwałdu nie jest zupełnie przygotowana na obsługę takiego giganta. Kilkaset metrów od Sanktuarium ma powstać moloch górujący nad wsią. Tylko sama hala ma mieć 7 ha powierzchni i 23 m wysokości, a tereny składowe to 40 ha. Co najgorsze, do Gietrzwałdu miałoby trafiać 150 tysięcy ton odpadów, w tym blisko 4 tysiące ton odpadów niebezpiecznych. Zrobimy co tylko możliwe, aby do tego nie dopuścić. Powiem więcej: gdy byłem wiceministrem Infrastruktury i Budownictwa, przeciwnicy budowania dróg nauczyli mnie, jak blokować budowę dróg. Bez wahania wykorzystam tę wiedzę, a determinacji mi nie zabraknie.

— Doświadczenie „Solidarności” zahartowało pana i sprawiło, że pomimo przeszkód nie zraża się pan i konsekwentnie dąży do celu?
— Urodziłem się w Olsztynie w roku 1960. Dwadzieścia lat życia w PRL wystarczyło, abym włączył się w uwolnienie Polski od socjalizmu i sowieckiej niewoli. Dzisiaj jest jeszcze więcej do zrobienia, bo wolność wyzwala w ludziach ogromne dobro, ale nie uwalnia nas od kłamstwa, pychy, zakłamania, chciwości, żądzy władzy za wszelką cenę. W życiu publicznym trzeba się z tym mierzyć, aby nie pogarszać naszego świata.

— Jakie zatem cele na najbliższe lata stawia sobie Jerzy Szmit?
— Takie jak zawsze, pracować na rzecz naszej wielkiej i małej Ojczyzny.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5