Jaka jesień czeka nas Warmii i Mazurach?

2023-09-30 10:00:00(ost. akt: 2023-09-30 12:52:34)

Autor zdjęcia: PAP/Tytus Żmijewski

Lato za nami. 23 września rozpoczęła się jesień. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że pogoda ostatnio płata nam figle. Jak więc czeka nas ta złota pora roku? I jakie atrakcje meteo szykuje nam jesień?
Gdyby odczytywać pory roku z pogody, jesień nie miałaby prawa się zacząć. Po gorącym lipcu i sierpniu mamy najgorętszy wrzesień w historii pomiarów, choć ostatnia sobota była pochmurna i deszczowa, to już w niedzielę temperatura wróciła do poprzedniej normy. Ostatnio tak gorąco we wrześniu, choć nie aż tak jak teraz, było w 2006, 1999 i 1975 roku.

— Nie było tak ciepłego września od początków pomiarów meteorologicznych na ziemiach polskich, czyli od ponad stu lat. Średnio wrzesień jest cieplejszy od normy o 3,7 stopnia Celsjusza. Na Warmii i Mazurach od 3,8 do 4,1 stopnia, więc jest jeszcze cieplej niż wynosi średnia krajowa. To ogromne wartości i odchylenia od normy! — zauważa Grzegorz Walijewski, pochodzący z Ostródy rzecznik IMGW. I dodaje: — Taka aura utrzyma się do końca miesiąca. Pojawiają się opady, ale one mijają. Najpierw mieliśmy układ wysokiego ciśnienia, który wiązał się z wyżem Patrycja. Mieliśmy dużo słońca i upały. Później przychodził front atmosferyczny związany z niżem Jan. Następnie Jan przychodził kolejny wyż — w Quiterię. Następnie warunki dyktował niż Lee, który przypadł na miniony weekend. Ostatni tydzień września będzie jednak należał do wyżu Rosi, który przyniesie ocieplenie. Na Warmii i Mazurach pojawią się temperatury rzędu 27 stopni. Na pewno nie będziemy mieli jesiennej aury. Nawet, gdy pojawi się kolejny niż, temperatury spadną tylko do 19-20 stopni.

— Czy to jest jesienna temperatura? — pyta retorycznie Grzegorz Walijewski. — Można brać urlop, można też cieszyć się z oszczędności, bo nie będzie potrzeby dogrzewania mieszkania. Koniec września i początek października będzie jak późny sierpień. Później też nie będzie gorzej. Cały październik też ma mieć temperatury powyżej normy. Zapowiada się tym samym bardzo długie i przyjemne babie lato. Nawet listopad ma być cieplejszy niż zazwyczaj. Będzie padało, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ucieszą się na pewno grzybiarze — podkreśla rzecznik.

Jesień niejedno ma imię

W tym roku kalendarzowa i astronomiczna jesień zaczęła się tego samego dnia — 23 września. Jesień astronomiczna trwa od momentu równonocy jesiennej, która następuje, gdy Słońce przechodzi przez punkt Wagi i coraz niżej toczy się nad horyzontem. Dnia zaczyna ubywać, a temperatura spada. Półkula północna jest słabiej oświetlana niż południowa, aż do równonocy wiosennej. Jesień astronomiczna będzie do przesilenia zimowego, czyli 22 grudnia, do godz. 4.27. Kalendarzowa potrwa natomiast do 21 grudnia, kiedy nastanie kalendarzowa zima.

W przypadku jesieni, tak jak każdej innej pory roku, wyróżnia się jesień fenologiczną, termiczną i meteorologiczną. Ta pierwsza (wczesna jesień) związana jest z cyklem rozwojowym przyrody. Jak wyjaśnia Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, początek wczesnej jesieni fenologicznej wyznacza kwitnienie wrzosu zwyczajnego, a także dojrzewanie kasztanowca zwyczajnego i borówki brusznicy. Zaczynamy już zbierać kasztany, więc jesień fenologiczna rozpoczęła się na dobre.

Natomiast jesień termiczna, tak samo jak w przypadku termicznej wiosny, trwa gdy średnia dobowa temperatura powietrza utrzymuje się w zakresie od 5 do 15 stopni Celsjusza. Do tej nam daleko. Z kolei początek meteorologicznej jesieni mamy już za sobą. Zaczęła się ona 1 września, a zakończy się 30 listopada. Ten rodzaj pór roku wyznaczony został przez meteorologów i klimatologów w celu porównywania okresów o takiej samej długości i obliczania danych statystycznych. Trudno ją zauważyć. Ale nie trudno nie dostrzegać zmiany kolorów liści i ich opadania z drzew. Wprawny ornitolog dostrzeże jeszcze, że na Warmię i Mazury jesienią przylatują do nas niektóre gatunki ptaków — np. śnieguła, czeczotka, czy myszołów.

Co zobaczymy na niebie?

Jesienią aktywnych będzie kilka rojów meteorów. Będzie je można oglądać niemal co tydzień od 7 października, kiedy przypadnie maksimum Drakonidów, co oznacza bardzo duże szanse na zobaczenie tzw. spadających gwiazd. Drakonidy to stały rój meteorów, pojawiających się każdego roku w okresie od 6 do 10 października. Do obserwacji Drakonidów nie potrzebujemy żadnych specjalnych przyrządów. Spadające gwiazdy będą widoczne gołym okiem przy bezchmurnym niebie. Można jednak zaopatrzyć się np. w amatorski teleskop. Warto też udać się w miejsce oddalone od źródeł jasnego światła i wysokich budynków.

Później, w nocy 21-22 października będziemy mogli zobaczyć Orionidy, 4-5 listopada Taurydy, 17-18 listopada Leonidy, a 13-14 listopada Geminidy.
14 października nastąpi natomiast obrączkowe zaćmienie Słońca, ale zjawisko to nie będzie niestety widoczne w Polsce. Pas zaćmienie obrączkowego będzie przebiegać przez Amerykę Północną i Amerykę Południową. W Polsce pod koniec października będzie można obserwować częściowe zaćmienie Księżyca. Faza maksymalna nastąpi o godz. 22.15, zakryte będzie około jednej ósmej tarczy Księżyca.

Będzie to też dobry czas na obserwacje planet, bo niewidoczny będzie w praktyce jedynie Mars. Na początku jesieni wieczorem widać wschodzącego Jowisza. Co ciekawe, w połowie dystansu na niebie pomiędzy Jowiszem, a Plejadami widoczny jest Uran, ale do zobaczenia tej planety potrzeba teleskopu.
Wieczorem można spojrzeć też na Saturna. Z kolei gdy na niebo spojrzy się nad ranem, to jasno świeci Wenus, a nisko nad horyzontem widać Merkurego. Przez teleskop zaś przez cała noc można podziwiać Neptuna.

W pierwsze jesienne wieczory będzie można dostrzec nad Polską przelatującą Międzynarodową Stację Kosmiczną. Kolejna seria widocznych przelotów nastąpi na przełomie października i listopada, ale tym razem nad ranem, a ponownie wieczorami — na przełomie listopada i grudnia.

A co z zimą?

Z analiz ekspertów portalu Severe Weather Europe wynika, że tegoroczna zima może być zupełnie inna od tych, jakie pamiętamy z poprzednich lat. Wszystko za sprawą zjawiska El Niño, które wpływa na bardzo zróżnicowaną i często ekstremalną pogodę w Europie. Jeśli prognozy się potwierdzą, to zima w Polsce z pewnością nie będzie już łagodna.
El Niño to anomalia termiczna związana z ociepleniem temperatury powierzchni oceanu na wschodnim i środkowym Pacyfiku. W zależności od regionu może ono wywoływać ekstremalne zjawiska pogodowe. Kiedy na Oceanie Spokojnym panuje wyższa temperatura, w Ameryce Północnej i Południowej istnieje większe ryzyko pojawienia się intensywnych opadów deszczu i silnych huraganów, a w rejonach Azji Południowo-Wschodniej i Australii Północnej — dotkliwej suszy. W Europie El Niño może uwolnić mroźne powietrze i ponadprzeciętne opady śniegu, których możemy spodziewać się wraz z nadejściem 2024 roku. Listopad i grudzień zapowiada się więc łagodnie, jednak styczeń i luty mogą okazać się czasem, gdy w Polsce zapanuje sroga zima.



Jedną z najbardziej charakterystycznych oznak jesieni w naszym regionie są żurawie sejmiki, na których we wrześniu ptaki gromadzą się przed odlotem do cieplejszych krajów, głównie południowo-zachodniej Europy i Afryki. W Polsce wiosnę i lato spędza około 5-6 tysięcy żurawich par, z czego 30% zasiedla Warmię i Mazury

Ada Romanowska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5