„Szczypiorniak” w windzie jadącej w górę

2023-07-16 08:00:00(ost. akt: 2023-07-16 10:27:33)
Tomasz Gębala i Maciej Gębala podczas meczu z Iranem

Tomasz Gębala i Maciej Gębala podczas meczu z Iranem

Autor zdjęcia: PAP/Łukasz Gągulski

Coś nowego! Nigdy nie pisałem w tym miejscu o piłce ręcznej. Czas najwyższy! Tym razem napiszę więc nie o Wimbledonie. A gdybym pisał, to pewnie z szacunkiem dla Huberta Hurkacza, któremu tak niewiele zabrakło do ogrania światowego „numeru 1” Novaka Djokovica, i to 3:0 (dwa tie-breaki przegrał minimalnie, trzeci wygrał), oraz Tomasza Berkiety, który tak ładnie spisywał się w turnieju juniorskim. Dziś jednak słów parę o dyscyplinie, o której w Polsce mówi się mało, a to na skutek swoistego zjazdu, jakiego nasza reprezentacja zaliczyła w ostatnich latach.
Mowa o piłce ręcznej. Tradycje „szczypiorniaka” (nazwa od miejscowości Szczypiorno pod Kaliszem – dziś to dzielnica tego najstarszego polskiego miasta – w którym byli internowani żołnierze Józefa Piłsudskiego i dla zabicia wolnego czasu grali w piłkę nie nogą, tylko ręką…) mamy długie i bardzo dobre. Przecież w złotej erze lat 1970, gdy piłkarze wywalczyli złoto Igrzysk Olimpijskich w Monachium (1972) i srebro IO w Montrealu (1976), a siatkarze wysłuchali „Mazurka Dąbrowskiego” na tychże Igrzyskach w Kanadzie, to na tych samych IO piłkarze ręczni zdobyli brązowy medal.
Zwłaszcza bogaty w sukcesy był jednak wiek XXI, gdy nasze piłkarki ręczne dwukrotnie zdobyły czwarte miejsce na mistrzostwach świata, a turniej kwalifikacyjny do IO przegrały z późniejszymi złotymi medalistkami – Rosjankami. Piłkarze ręczni byli jeszcze lepsi, bo na mistrzostwach świata w Niemczech zdobyli „srebro”, ulegając w finale tylko gospodarzom, a potem na kolejnych MŚ dwa brązowe medale. Na Igrzyskach zaś najpierw w Pekinie doszli do ćwierćfinału, gdzie w ćwierćfinale niespodziewanie przegrali z późniejszymi sensacyjnymi wicemistrzami olimpijskimi – Islandią, a na przedostatnich IO w Rio de Janeiro w półfinale, i to po dogrywce ulegli późniejszym mistrzom olimpijskim – Danii, zajmując ostatecznie czwarte miejsce. Potem nastąpiła kilkuletnia równia pochyła. Oby jak najszybciej znów był „up”.
Jednak niezależnie od reprezentacji wspaniale spisują się kluby. Kielce zawojowały jako pierwszy klub w historii polskiej piłki ręcznej Ligę Mistrzów w 2016 roku, potem dwukrotnie jeszcze grały w finale i parę razy w FinalFour. W tym roku przegrały jednym golem finał LM z niemieckim Magdeburgiem. Dzielnie w pucharach gra Orlen Wisła Płock. A w sezonie 2023/24 po raz pierwszy w historii w europejskich pucharach zagrają aż 4 polskie kluby: poza wspomnianymi Kielcami i Płockiem, także Zabrze i Chrobry Głogów!
Zatem ta medalodajna dyscyplina znowu, jak się wydaje, znalazła się na trampolinie i szybuje w górę…

Ryszard Czarnecki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5