Agata Grzegorczyk-Wosiek z Olsztyna zrobiła kawał dobrej roboty dla Kopernika

2023-05-01 20:00:00(ost. akt: 2023-04-28 14:36:05)
Agata Grzegorczyk-Wosiek z Mikołajem Kopernikiem

Agata Grzegorczyk-Wosiek z Mikołajem Kopernikiem

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

— Bajki trzeba pisać tak, żeby dorośli czytając dzieciom się nie nudzili. To było dla mnie wyzwanie — twierdzi Agata Grzegorczyk-Wosiek, która stworzyła m.in. rymowaną biografię Mikołaja Kopernika.
— Pamięta pani swoje pierwsze spotkanie z Kopernikiem?
— Zaczęło się od „Miasta bajek”, czyli bajek związanych z Olsztynem, które wydałam w 2008 roku. Pojawia się tam ławeczka Kopernika i opowieść, jak astronom zabiera dzieci w podróż po drodze mlecznej. Równocześnie pisałam teksty o Olsztynie dla Czerwonego Tulipana. W nich Kopernik sam w sobie się nie pojawia, ale zaczyna się we mnie krystalizować zainteresowanie opowieścią i naszą historią lokalną. A Kopernik jest składową tego dziedzictwa, którego tutaj, na Warmii, dotykamy. Przez długi czas traktowałam go zresztą podobnie jak szereg innych osobistości, które tu żyły i tworzyły. Nie wyróżniałam go bardziej niż na przykład Jana z Łajs. Był po prostu jedną z postaci historycznych.

— Kiedy przekonał panią do siebie?
— Gdy zaczęłam czytać o nim i zgłębiać jego myśl, stał się dla mnie człowiekiem ożywionym, mimo że dzieli nas ogromna odległość czasowa. Mam nawet wrażenie, że udało mi się poznać jego charakter.

— Ale jak?
— Im więcej czytałam o nim, tym bardziej go poznawałam. Dowidziałam się, jak chodził ubrany, jak się zachowywał i jak go traktowano. Przeczytałam, że nawet czasem ktoś o nim plotkował, że to dziwak. Dzięki tej wiedzy łatwiej go sobie wyobrazić. Ze wszystkich opowieści — drobnych i większych — wyłaniał się człowiek z krwi i kości. Taki, który ma swoje problemy. Kopernik, gdy był młody, miał złamany nos. Widać, że jest krzywy, nawet na portretach! Było to jego bolączką, więc był nieco wstydliwy i zamknięty w sobie. I ten jego introwertyzm pomagał mu obcować bardziej ze światem, a nie z drugim człowiekiem. Nie dziwię się więc, że chętnie patrzył w niebo. Że tak skupiał się na swojej pracy. I w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że był wyjątkowym człowiekiem. Dlatego trudno się dziwić, że w mojej twórczości zajął dużo miejsca. Właściwie niechcący.

— Niechcący?
— Pisząc nawet najprostsze bajki historyczne i edukacyjne, musiałam wiele zgłębiać. I dzięki temu poznałam Kopernika. I mam nadzieję, że dzięki mnie inni też poznają go bliżej.

— Kopernik w tym roku ma swoje pięć minut.
— Myślę, że nie ma roku, kiedy nie mówimy o Koperniku. Mamy szlak kopernikowski, który funkcjonuje nie zależnie od tego, czy jest jakaś rocznica, czy jej nie ma. Mamy zamek, w którym mieszkał i pracował. Jest tam też wykreślona przez niego własnoręcznie tablica astronomiczna. To unikat na skalę światową! Tablica służy do przedstawienia pozornego ruchu słońca w dniach bliskich równonocy wiosennej i jesiennej. Teraz, owszem, mówimy o nim więcej. Ale to dobrze, bo możemy poznać go bliżej.

— Dlatego napisała pani jego biografię wierszem?
— Musiałam na tyle dobrze poznać jego historię, żeby wyciągnąć z niej esencję i zamienić w taką krótką formę. Nie byłam w stanie zmieścić wszystkiego. Zdecydowałam się na mój prywatny wybór. Starałam się w biografii zawrzeć jednak najważniejsze fakty i dokonania z jego życia. Myślę, że udało mi się uchwycić wiele wątków. Poza tym psychologia poznawania i nauczania mówi, że forma wierszowana pomaga w nauce. Dzięki niej rzeczywiście łatwiej się zapamiętuje. Dzięki temu mogę wykorzystywać moje bajki i opowiadania w pracy edukacyjnej.

— Zrobiła pani dla Kopernika kawał dobrej roboty.
— „Miasto bajek” krąży po szkołach w całym regionie. Nauczyciele wykorzystują ją, żeby uczyć dzieci o miejscu, w którym żyją. Sama jeżdżę i spotykam się z uczniami, co jest dla mnie niesamowitym przeżyciem. I cały czas jestem otwarta na propozycje. Jeśli ktoś chce mnie zaprosić, na pewno nie odmówię. Do tego wiedząc, że „Miasto bajek” „zaskoczyło", napisałam kolejną książkę „Tajemnice zamku nad Łyną”. Pracowałam wówczas z muzeum i wielokrotnie miałam okazję obserwować, jak młodzi ludzie poznają naszą historię. Szukałam słów, jakimi mogłam o niej opowiadać. Zależało mi, żeby mówić o niej prostym językiem, ale jednocześnie barwnie i zabawnie. Zależało mi, żeby dzieciaki nie tylko zrozumiały, ale i zapamiętały. I w tych opowieściach pojawia się oczywiście Kopernik, który żył na zamku. Chodził po krużganku, miał swoje ulubione miejsce, tu pracował… Nie można mówić o zamku, zapominając o Mikołaju. Biografię napisałam więc naturalnie. Musiała powstać. I musiała być opowiedziana moim językiem.

— A kiedy zaczęła pani pisać?
— Bardzo dawno temu. Gdy nauczyłam się pisać, to zaczęłam też tworzyć. Prowadziłam pamiętniki przeplatane wierszami. Musiałam gdzieś „upchnąć” swoje emocje. Bajki zaczęłam pisać później.

— To już poważne pisanie.
— Bajki trzeba pisać tak, żeby dorośli czytając dzieciom się nie nudzili. To było dla mnie wyzwanie. Bajka powinna być wielowarstwowa. Dziecko powinno czerpać radość z takiej opowieści i jednocześnie poznać jakąś historyjkę. Natomiast ktoś starszy musi wyciągnąć z niej coś więcej. Za każdym razem mam duże pole do popisu. Szczerze powiem, że nie dzieliłabym utworów literackich na te dla dzieci i dla dorosłych. Wolałabym mówić, że są dobre i złe. Dobra literatura jest dla wszystkich. I to jest mój ideał.

Agata Grzegorczyk-Wosiek z Mikołajem Kopernikiem
Fot. Zbigniew Woźniak
Agata Grzegorczyk-Wosiek z Mikołajem Kopernikiem

— Żyje więc pani w świecie bajek.
— Tak niektórzy sądzą. Czasami rzeczywiście mi się to udaje. Mam nadzieję, że tak jest. I że sam Kopernik chętnie by przeczytał, co udało mi się powiedzieć na jego temat. On bardzo mi imponuje — otwartość jego umysłu i odwaga. Kiedy żył, patrzył na świat inaczej niż wszyscy. To coś niebywałego, co dane jest nielicznym. Do dziś jesteśmy tacy sami i mamy stadne zachowania. Poddajemy się presjom ogółu. A tu pojawił się człowiek, który zaprzeczył wszystkiemu.

— Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię…
— No właśnie! Wzrastamy w wiedzy, która została nam przedstawiona i bezwiednie ją akceptujemy. Nie weryfikujemy tego. Żyjemy w takim świecie, o jakim nam opowiedziano. Kopernik wszystko wywrócił do góry nogami. Czyż nie był to akt odwagi? Nie bez powodu zresztą jego pisma trafiły na wiele lat na indeksy. Nie klaskano mu z radości. Wręcz przeciwnie — przestraszono się tego, co odkrył. Również dzisiaj ta otwartość umysłu jest niezwykle ważna w procesie poznawania świata. Dlatego warto pamiętać kim był Mikołaj Kopernik. A że żył na Warmii, tym bardziej należy mu się nasze uznanie.

Agata Grzegorczyk-Wosiek — olsztynianka z urodzenia, z wykształcenia plastyk, ale częściej posługuje się piórem niż pędzlem. Autorka wierszy i prozy, tekstów piosenek oraz bajek. Blogerka i animatorka kultury. Na swoim koncie ma m.in. „Miasto bajek”, Tajemnice zamku nad Łyną”, „Czyste powietrza” i ”Historię na talerzu”. Na podstawie opowieści „Spacer Pana Kopernika” Olsztyński Teatr Lalek przygotował spektakl. Rymowaną biografię Mikołaja Kopernika "Syn Mikołaja" można posłuchać w całości na radioolsztyn.pl


Syn Mikołaja (fragment)

Wiek piętnasty, wtedy zimy były srogie
Rok w kronikach zapisany siedem trzy
Ojciec przybiegł, też na imię miał Mikołaj
czwarte dziecko mi się rodzi, chyba syn!

(...)

Najpierw w szkołach parafialnych nieopodal
Potem dalej, ich posyłał bóg wie gdzie
Wreszcie poszli na uczelnię do Krakowa
A Mikołaj miał do nauk ścisłych łeb!

Potem wuj mu kazał zostać kanonikiem
By nauki mógł brać dalej zagraniczne
I w Bolonii potem w Padwie, medycynę
oraz prawo z doktoratem — kanoniczne.

Po tych szkołach, po naukach wreszcie zjechał
By swą wiedzą służyć teraz kapitule
Ale nie chciał przyjąć święceń i wpadł w konflikt
Z tym biskupem, co był przecież jego wujem.

Uciekł tedy do Fromborka na czas jakiś
Tam miał balkon, skąd mógł śledzić ruchy planet
W tych się właśnie obserwacjach rozmiłował…
Gdy wysłali go na całkiem inny zamek.

To był zamek kapituły w mieście Olsztyn
Z pruska zwany wówczas raczej Allenstein
Gdzie prócz wszystkich obowiązków mógł czasami
Kreślić sobie na krużganku słońca ślad.

I tych śladów namalował bardzo dużo
Odkrywając tym wiosenne przesilenie
Formułował już po cichu swą teorię
Która strącić z piedestału miała Ziemię!

Wtedy właśnie miał napisać wielkie dzieło
O obrotach sfer niebieskich — nazwał je
Heliocentryzm proszę Państwa jest ideą
Która każe nam wciąż pytać: co jest gdzie?

Co jest gdzie? Co jest gdzie?
Co się się kręci? A co nie?
Wokół osi, wokół osi
Po elipsie się unosi
Ślad zostawia smugą cienia
Punkt widzenia
Punkt widzenia
proszę państwa, wszystko zmienia!

ADA ROMANOWSKA


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5