Zakręcasz kaloryfery, żeby zaoszczędzić? Chcesz się ogrzać kosztem sąsiada? Możesz narobić sobie kłopotu

2022-10-13 19:59:30(ost. akt: 2022-10-13 15:43:43)

Autor zdjęcia: Pixabay

Ta zima może okazać się wyjątkowo droga, więc wszyscy będziemy pilnować pokręteł od kaloryferów. Czy można zmusić sąsiada do ogrzewania swojego mieszkania? Gdzie kończy się granica pomiędzy tym, że ktoś lubi chłód, a tym, że ktoś chce się ogrzać cudzym kosztem?
Polak potrafi. Na przykład zakręcić kaloryfery i ogrzewać się kosztem sąsiada. Ciepło doskonale przeniknie z mieszkania sąsiada. A jeśli Kowalski za ścianą ma małe dziecko, na pewno nie będzie oszczędzał. Takich pomysłowych Dobromirów w polskich blokach jest coraz więcej. A teraz, kiedy wspólnoty i spółdzielnie podnoszą opłaty za ogrzewanie, pewnie ich przybędzie. Będziemy oszczędzać na czym tylko się da. Nie tylko w sklepach w czasie zakupów, ale przede wszystkim we własnym mieszkaniu.

— Mieszkam w bloku, w którym wszyscy ogrzewamy się gazem. Gdy przychodzi zima, rachunki zawsze wzrastają. Ile będziemy płacić w tym sezonie grzewczym? Wokół mnie mieszkają sami emeryci. Mówią, że skręcą maksymalnie grzejniki, żeby zaoszczędzić. Jedna pani powiedziała nawet wprost, że będzie się grzała ciepłem ścian, a nie kaloryferów. Że sąsiedzi ją dogrzeją, a ona włoży grubszy sweter — twierdzi pan Kamil, który mieszka na olsztyńskim Zatorzu. — Moja rodzina lubi ciepło, choć też nastawiamy się na oszczędzanie. Myślimy, żeby zejść w grzaniu o jeden stopień. Ale czy to pomoże mi oszczędzić, skoro sąsiedzi nie będą ogrzewać swoich mieszkań? W zeszłym roku sąsiad zza ściany wyjechał do sanatorium. Całkowicie wyłączył ogrzewanie. Ja przez te trzy tygodnie musiałem mieć częściej włączony piec, żeby mieć ciepło w domu. To przełożyło się na rachunek. Tym razem pewnie będzie podobnie. Ale sezon grzewczy nie trwa trzech tygodni…

Prawo do chłodu?


Kwestia ogrzewania mieszkania nieraz bywa źródłem sąsiedzkich sporów — zwłaszcza w starszych, pereelowskich blokach. Jeżeli właściciel lokalu mocno przykręci grzejniki, jego mieszkanie wciąż będzie ogrzewane — tyle że przez ciepło przenikające z pionów grzewczych oraz przez ściany, z innych mieszkań. To sytuacja wygodna dla właściciela lubiącego chłód, ale niekorzystna dla sąsiadów, którzy w efekcie płacą za ogrzanie dwóch lokali. Konflikty na tym tle nieraz znajdują finał w sądzie i zwykle ciągną się latami. Przykręcający grzejniki właściciele zazwyczaj tłumaczą, że po prostu wolą niższą temperaturę, bo jest bardziej komfortowa. Są jednak i tacy, którzy oznajmiają, że chodzi im o oszczędności i że mają do nich prawo. Tylko czy na pewno? Wtedy ktoś oszczędza, a ktoś traci.

Pomysły zimnolubnych mieszkańców zaskakują. Na przykład pewien warszawiak z Ochoty nie wpuścił do siebie ekipy zakładającej centralne ogrzewanie. Nie pozwolił nawet zamontować kaloryferów. A że zajmował mieszkanie położone w samym środku kamienicy, był w komfortowej sytuacji. Miał mieszkanie otoczone ze wszystkich stron innymi lokalami. Twierdził, że sam będzie ogrzewać swoje mieszkanie, jak do tej pory, piecem gazowym i nie potrzebuje zewnętrznego ogrzewania. Sąsiedzi tego mężczyzny do dziś mają zagwozdkę, bo nie wiedzą, jak wyliczyć to, że go dogrzewają. Po pierwsze to kosztowne badanie, które generuje dodatkowe i niepotrzebne koszty. W dodatku takie wyliczenia łatwo jest podważyć. To wszystko uniemożliwia pozwanie go do sądu, bo tam trzeba byłoby podać konkretną sumę. W dodatku co roku sąsiedzi musieliby zakładać mu oddzielną sprawę.

Kara za zakręcone grzejniki


Nie każdy ma tyle szczęścia, co mężczyzna z Ochoty. Gdynianka z osiedla Obłuże codziennie przed wyjściem do pracy zakręcała kaloryfery. Skarżyli się na nią sąsiedzi, skarżyła się nawet spółdzielnia mieszkaniowa. Kobieta otrzymywała pisma, w której była proszona o rozsądne gospodarowanie ciepłem, ale nie brała ich pod uwagę. W końcu spółdzielnia przyznała jej karę. Kobieta musi dopłacić 500 zł za ogrzewanie, bo temperatura w jej mieszkaniu była zbyt niska. Jednak według niej samej nie spadła poniżej 19 st. C. Dlatego nie zgadza się na zapłacenie grzywny. Czy sprawa trafi na wokandę?

W jednym z bloków w Łodzi kością niezgody też był zakręcony kaloryfer. Tym razem sprawa trafiła do sądu okręgowego, który jednoznacznie stwierdził, że właścicielka ogrzewała swoje mieszkanie kosztem sąsiadów. Grzejniki w mieszkaniu kobiety były ustawione na minimalne wartości. Wyłączała je, ilekroć wyjeżdżała na dłużej lub korzystała z piekarnika, który ogrzewał kuchnię. A przyjemna dla ciała temperatura wynikała z tego, że mieszkanie kobiety dogrzewali sąsiedzi. W rezultacie to oni płacili znacznie wyższe rachunki niż ona. Tylko jak to udowodnić?

Dowodem w tej sprawie był wykaz zużycia ciepła w lokalach przyległych do mieszkania powódki. Lokale o takiej samej lub nawet mniejszej powierzchni zużywały znacznie więcej energii cieplnej niż inne w podobnym bloku. Zdaniem sądu wspólnota mieszkaniowa ma prawo przyjąć uchwałę narzucającą wszystkim mieszkańcom minimalne zużycie ciepła. Może też zobowiązać właścicieli lokali do poniesienia kosztów związanych z centralnym ogrzewaniem, których równowartość na jeden lokal to minimum 10 GJ oraz koszty stałe.

Olsztyn też ma problem?


— Olsztyńska Spółdzielnia Mieszkaniowa dostrzega problem ogrzewania jednego mieszkania kosztem drugiego — przyznaje Jerzy Okulicz, prezes OSM. Szczegółów nie zdradza. Podkreśla jednak, że koszty ogrzewania mieszkań muszą być dzielone na 12 miesięcy, nawet wtedy, gdy nie ma sezonu grzewczego. Wynika to z Rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska z dnia 7 grudnia 2021 roku. Choć wiele wspólnot i spółdzielni już od dawna w ten sposób się rozlicza, to niektórzy muszą liczyć się z podwyżką czynszu. — Spółdzielnie będą musiały zmienić regulaminy rozliczania ciepła, dostosowując je do zmian podanych w rozporządzeniu — podkreśla Jerzy Okulicz.

Grzać i wietrzyć


Nowsze grzejniki często nie dają możliwości całkowitego ich zakręcenia. Skala w termostatach zaczyna się nie od zera, a od cyfry dwa. Nawet po pełnym zakręceniu taki kaloryfer będzie grzał, utrzymując w pomieszczeniach temperaturę ok. 16 stopni. Wynika to z przepisów (tzw. warunki techniczne), które wskazują, że urządzenia regulujące dopływ ciepła muszą zapewniać we wnętrzach temperaturę nie niższą niż 16 stopni.

— Niewłaściwe zbyt oszczędne ustawienie zaworów grzejnikowych prowadzi do wytworzenia się niekorzystnego mikroklimatu, skutkującego zawilgoceniem, a następnie zagrzybieniem mieszkania — dodaje Maciej Baranowski, rzecznik Spółdzielni Mieszkaniowej „Jaroty” w Olsztynie. — Dodatkowo dotychczasowa linia orzecznicza wskazuje, że użytkownik lokalu może oczywiście oszczędnie gospodarować ciepłem w swoim lokalu, musi jednak liczyć się z tym, aby jego działanie nie wkraczało w sferę uprawnień właścicielskich sąsiadów, zmuszając ich do ponoszenia wyższych opłat za energię cieplną. Dodatkowo pragnę podkreślić, jak duże znaczenie dla zachowania ciepła ma prawidłowe wietrzenie lokalu, które powinno być przeprowadzone intensywnie i krótko. Dużą rolę w oszczędzaniu odgrywa także zamykanie okien na klatkach schodowych, poddaszach i innych częściach wspólnych.

ADA ROMANOWSKA

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. josos #3106020 14 paź 2022 11:20

    Tylko glupi Polak musi oszczędzać całe życie, gdzie resztę europy stać na to żeby żyć normalnie i godnie jak na europejczyka. Nowy pisowski ład gdzie ciepło w domu nazywne jest w polscce luksusem.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5