Ten koncert będzie też wsparciem dla kobiet. Zagra m.in. Kalush Orchestra, zwycięzca Eurowizji

2022-07-21 08:30:00(ost. akt: 2022-07-21 11:32:24)

Autor zdjęcia: mat. prasowe

Muzyka łagodzi obyczaje. Tym razem w Mrągowie będzie niosła nadzieję wszystkim Ukraińcom, którzy czekają na pokój i spokój. Organizuje go Iryna Shatkivska, która żeby pomagać, powołała do życia Charytatywną Fundację „Głos Kobiet Ukrainy”.
Najtrudniej było szybko się spakować, żeby jak najszybciej uciec. Tylko gdzie? Kobiety, które opuszczały Ukrainę po 24 lutego, bo wtedy wybuchła wojna, chwytały co było pod ręką. I jechały w nieznane. Wiele z nich znalazło dach nad głową na Warmii i Mazurach. I choć tu jest spokojnie, bo nie słychać nalotów ani spadających bomb, trudno zacząć żyć normalnie. W głowie, w sercu cały czas się tli.

— Jestem psychologiem i trenerem fitness. Przed wojną w Ukrainie miałam swoje studio zdrowia i prowadziłam je tylko dla kobiet. Pomagałam im. Teraz można powiedzieć, że tu, w Polsce, też jestem dla nich wsparciem. I jestem im potrzebna — mówi Iryna Shatkivska, która w Mrągowie założyła Charytatywną Fundację „Głos Kobiet Ukrainy”. — Rozmawiam z kobietami o tym, co się dzieje. Słyszę mnóstwo trudnych historii i czasem trudno było nie płakać. Zdarza się, że gdy przychodzę wieczorem do domu, właśnie płaczę. A często po prostu przykładam głowę do poduszki i natychmiast zasypiam, bo jestem tak wykończona. Gdy rozmawiam z ludźmi, daję im swoją całą energię, choć sama jej nie otrzymuję. Kiedyś, gdy trenowałam fitness, dostawałam jej mnóstwo. Dziś kobiety nie mają tyle siły w sobie i tego przysłowiowego ognia. Zabrała im go wojna. Trzeba je powstrzymywać na duchu, żeby się nie poddawały.

Przeszłam niezłą szkołę życia


Iryna Shatkivska jest prezeską Charytatywnej Fundacji
Fot. archiwum prywatne
Iryna Shatkivska jest prezeską Charytatywnej Fundacji "Głos Kobiet Ukrainy”
Iryna do Mrągowa przyjechała z Krzemieńca w obwodzie tarnopolskim. — U nas już czuć było wojnę, ale było jeszcze w miarę spokojnie. Mam jednak córkę, która ma małe dziecko, a jej mąż jest żołnierzem pod Charkowem, walczy w samym piekle. I to on poprosił mnie, gdy tylko wybuchła wojna, żebym jak najszybciej wzięła swoją córkę i wnuka, i uciekła do Polski — opowiada Iryna. — Bo w Ukrainie szantażuje się kobiety, żeby jak najwięcej mówiły o swoich mężczyznach — gdzie stacjonują i gdzie walczą. Jest niebezpiecznie i niespokojnie nawet w miejscach, gdzie nie ma walk.

Gdy Iryna przyjechała do Polski, od razu wzięła się w garść. Czuła, że znalazła się we właściwym czasie i w odpowiednim miejscu. — Przeszłam niezłą szkołę życia, więc może dlatego rozumiem innych. Straciłam matkę, gdy miałam 20 lat, a ojca nie znałam wcale. I wiem, że teraz jest trudny czas i niektórzy mają jeszcze gorzej, bo stracili najbliższych. I najgorsze, że nie wiedzą, co dalej. Teraz są w bezpiecznym miejscu, ale być może tylko na chwilę — zauważa Iryna. — Dlatego poczułam, że muszę dać kobietom nadzieję. Że chcę im wszystkim pomóc. Chcę dać im otuchy. Ale w pewnym momencie okazało się, że doba jest za krótka i brakuje czasu, żeby każdej pomóc. Na początku zaczynałam sama, ale tyle godzin za kierownicą, tyle rozmów… Starałam się o dach nad głową, o żywność i odzież dla Ukrainek, ciągle gdzieś pędziłam. Dlatego zaczęły wspierać mnie jeszcze dwie dziewczyny. Teraz jest nas więcej. Trzeba też było naszą pomoc sformalizować. I tak powstała fundacja.

I wtedy pojawiła się idea


— Gdy miałam 14 lat, uczyłam się w sportowej szkole. Mieszkałam wówczas w internacie, gdzie były też młodsze ode mnie dzieci, które miały mnóstwo problemów. Zawsze im pomagałam — wspomina Iryna. — Przychodziłam do nich, czytałam im, śpiewałam, układałam do snu… Te dzieciaki, często sieroty, nazywały mnie mamą. Martwiło mnie, że nie mają nikogo, kto bym im pomagał. I wtedy pojawiła się we mnie „dumka” (idea, myśl), że chcę pomagać ludziom. Chcę ich przytulać i wspierać na duchu. Po latach, w Polsce, to się zrealizowało. Oczywiście nigdy nie spodziewam się, że tak los się potoczy. Że znajdziemy się w takiej sytuacji. Ale jest jak jest.

Teraz fundację tworzy sześć kobiet. Każda odpowiedzialna jest za swoją działkę. Nad wszystkim czuwa właśnie Iryna, bo dobrze mówi po polsku.

— To jest bardzo trudny język. Dla wielu Ukrainek zbyt trudny, żeby się go szybko nauczyć. Na pewno nie pomaga w tym strach przed tym, że można źle użyć jakiegoś słowa albo po prostu źle je wypowiedzieć — zauważa Iryna. — I jest jeszcze jeden problem. Te kobiety często nie wiedzą, czy warto im się uczyć języka. Niektóre chcą zostać w Polsce, ale wiele chce wrócić do domu. Zresztą dom cały czas mają w sercu. To, że są myślami w Ukrainie, ze swoimi ojcami, synami, braćmi, mężami, też ich nie otwiera. Ciałem są tu, ale sercem tam. Poza tym większość kobiet cały czas nie ma gdzie mieszkać i szuka pracy. To na pewno nie dodaje im wiary w siebie.

Zwykły i niezwykły koncert


Może tej wiary doda im muzyka? W Mrągowie będzie można posłuchać ukraińskiej muzyki na żywo. Organizuje go właśnie fundacja Iryny.
— Otrzymaliśmy wiadomość z sierocińca spod Lwowa, który musiał przyjąć dodatkowo 57 dzieci z innych domów dziecka z terenów objętych wojną. Zrobiło się tam po prostu ciasno, bo nie było gdzie rozmieścić maluchów. To w większości sieroty, pozbawione opieki rodzicielskiej i dzieci niepełnosprawne. Potrzebne są pieniądze, żeby miały gdzie mieszkać, ale również trzeba finansować rehabilitację, bo wiele dzieci jej potrzebuje — opowiada Iryna. — Pomyślałyśmy wtedy, że musimy coś zorganizować w Polsce, aby im pomóc. Do głowy wpadło nam zorganizowanie zwykłego charytatywnego koncertu. I wtedy okazało się też, że możemy też pomóc jednemu z naszych żołnierzy, który podczas misji bojowej doznał znacznego uszkodzenia lewej nogi. Ma już pieniądze na zabieg, ale również wymaga rehabilitacji, która jest kosztowna. Też postanowiłyśmy wziąć go pod nasze skrzydła. I koncert, który miał być zwykły, będzie niezwykły. Pokaże, jak Ukraina czuje. Jak do tej pory żyliśmy i co stało się po wojnie — jak to wszystko przeżywamy.

— Oczywiście koncert będzie też wsparciem dla kobiet, które są w Polsce. Najczęściej pomaga się walczącym bohaterom i ludziom, którzy zostali w Ukrainie. Zapomina się jednak o kobietach i dzieciach. One tak naprawdę zostały pozostawione same sobie — dodaje Iryna.

Gwiazda Eurowizji ze „Stefanią”


Na scenie wystąpi m.in. Kalush Orchestra. To ukraiński zespół, który wywalczył sobie zwycięstwo w tegorocznej edycji Eurowizji piosenką „Stefania”. Utwór napisał wokalista grupy dla swojej matki, lecz w obliczu wojny postanowił zadedykować go wszystkim ukraińskim mamom. Będzie można zobaczyć też Kazkę — to obecnie muzyczny zespół numer jeden na Ukrainie, Białorusi, w Bułgarii, Rosji, Kazachstanie i wielu innych krajach. Sukces tej grupy wynika z wyjątkowego głosu wokalistki Sashy. Zaśpiewa też Jerry Heil — artystka, która rozpoznawalność zyskała głównie dzięki swojemu kanałowi na Youtube. Ostatniego jest jedną z najpopularniejszych wokalistek młodego pokolenia na Ukrainie. Wystąpi też Wellboy, Dayton i Sarius. Honorowymi gośćmi będą bohaterowie wojenni frontów Ukrainy, którzy obecnie przebywają na rehabilitacji w Polsce.

— Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje. W Mrągowie na pewno da nadzieję — twierdzi Iryna Shatkivska. — Dzięki muzyce będziemy razem. Będzie to wielkie wydarzenie. Nie tylko Ukraińcy, ale też Polacy poczują, jak brzmi nasza dusza. I że wspólnie pokonamy to, co złe. To takie nasze światełko w tunelu.

Koncert „Odczuj Ukrainę” odbędzie się 22 lipca w mrągowskim amfiteatrze nad jeziorem Czos. Początek o godz. 18. Bilety: 90-120 zł

ADA ROMANOWSKA



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5