Historia losów znanej mazurskiej rodziny Leyków trafiła na duży ekran

2021-11-07 20:16:00(ost. akt: 2021-11-06 16:48:17)
Ekipa filmu „Spuścizna” w towarzystwie bohatera filmu Wiktora Leyka

Ekipa filmu „Spuścizna” w towarzystwie bohatera filmu Wiktora Leyka

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Powstał film „Spuścizna”, który pokazuje dramaturgię mazurskich losów na przestrzeni ponad 100 lat – od końca XIX wieku aż do czasów współczesnych. Wszystko to zostało opowiedziane na przykładzie rodziny Leyków, która zasłynęła z walki o polskość, a także z propagowania fundamentalnych mazurskich wartości, jak sumienność czy ciekawość świata.
„Spuścizna” opowiada o losach Gottlieba (Bogumiła) Leyka, Fryderyka Leyka oraz Emila Leyka – ojca Wiktora Marka Leyka, działacza społeczności ewangelickiej na Mazurach i pełnomocnika marszałka sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych. To właśnie Wiktor Marek, znana w Olsztynie i na Warmii i Mazurach postać, jest narratorem filmu.

Za przedsięwzięciem stoi grupa filmowców z Olsztyna. Za reżyserię i scenariusz odpowiada Adam Błaszczok, kierownikiem produkcji i współscenarzystą jest Andrzej Wojnach, produkcją zajęła się Wanda Laddy, dźwiękiem Adam Rosiński, Maciej Łojewski to operator kamery, a Jan Karbowski był asystentem operatora.

Jak mówi Adam Błaszczok, przyświecała im idea popularyzacji wiedzy o regionie. Wszyscy mieli także świadomość tego, że takiego tematu nie podejmie raczej nikt z zewnątrz, a swoista odpowiedzialność spoczywa na tutejszych. — Nie jest to temat ani zbytnio aktualny, ani kontrowersyjny. Jest to – można powiedzieć – historia uśpiona, ale nasza historia. Dlatego trzeba ją opowiadać.

Błaszczok nie ukrywał również, że do podjęcia prac nad filmem skłoniła ich postać Wiktora Marka Leyka. — Jednym z głównych czynników, które zdecydowały, że zrobimy film o rodzinie Leyków było to, że poznaliśmy Wiktora Marka Leyka. Wydał się nam postacią bardzo fotogeniczną. Wyrazisty bohater, wokół którego toczy się historia, pozwolił nam stworzyć ciekawy scenariusz. To nie zawsze jest takie łatwe. On nie jest zwykłym narratorem, bo jest emocjonalnie związany z tym wszystkim, o czym opowiada. Mówi przecież o swoich przodkach — zauważa.

Najpierw filmowcy zajęli się dokumentacją niezbędną do napisania scenariusza. Zapoznawali się z dostępną na temat Mazurów literaturą. Korzystali z książek, artykułów prasowych, materiałów archiwalnych i rozmów z ludźmi, w tym z regionalistami. Później rozpoczęły się prace nad zdjęciami. — Razem z operatorem spędziliśmy w terenie bardzo dużo czasu — wspomina Błaszczok. — Jeździliśmy samochodem po województwie, a czasami znajdowaliśmy się w różnych dziwnych miejscach. Zdarzyło się na przykład, że gdy błąkaliśmy się po polach, to wychodzili do nas rolnicy i pytali, co tam robimy (śmiech). Dni zdjęciowe trwały od rana do późnych godzin popołudniowych. Cała ekipa wykonała wielką pracę. Nie chciałbym nikogo wyróżniać, bo gdyby zabrakło choć jednej osoby, to film by nie powstał. Ale chciałbym szczególnie podziękować naszemu operatorowi Maciejowi Łojewskiemu, który zrobił zdjęcia o wysokiej jakości artystycznej, dzięki czemu film jest jeszcze lepszy.

Losy Leyków zostały opowiedziane chronologicznie – począwszy od końca XIX wieku aż do czasów współczesnych, kiedy to ciężar pamięci o historii rodziny dźwiga już tylko Wiktor Marek Leyk. „Spuścizna” opowiada między innymi o plebiscycie na Warmii i Mazurach w 1920 roku, czasach II wojny światowej i tragizmie roku 1945 czy o wydarzeniach z czasów PRL-u, a w tym o masowych wyjazdach Mazurów do Niemiec pod wpływem prześladowań. Występująca w filmie Lidia Leyk-Juranek, siostra stryjeczna Wiktora Marka i córka Fryderyka, opowiada o tym, jak w szkole przezywano ją „Niemka” czy „szkopka”.

Dzisiaj mazurskość jest już kategorią historyczną, dlatego wartością filmu poza propagowaniem wiedzy historycznej może być niesienie przekazu o tym, że warto pielęgnować mazurskie wartości. — O ile dzisiaj nie możemy mówić już o mazurskości, to możemy wyznawać pewne zasady, które są potrzebne w dzisiejszym świecie i które mogą przydać się każdemu – to sumienność, pracowitość i punktualność — mówi Wiktor Marek Leyk. — Ponadto Mazurzy byli otwarci na świat. Trzeba pamiętać, że ludność mazurska umiała czytać i pisać już w XVII wieku. Poza tym na Mazurach – gdy tylko się pojawiły – bardzo popularne były gazety. Jeśli weźmie się do ręki mazurską gazetę z drugiej połowy XIX wieku, to rubryka z wiadomościami ze świata była codziennością. Mój stryj Fryderyk leżąc już na łożu śmierci oglądał pierwszy lot amerykańskich kosmonautów wokół księżyca. Pamiętam, jak podziwiał to wydarzenie.

Opowieści Wiktora Marka Leyka są dużą wartością „Spuścizny”. Dokonał w filmie swoistego obnażenia – opowiedział o rzeczach, o których nikt wcześniej nie słyszał. Podzielił się osobistymi odczuciami i przemyśleniami. Narrację prowadził spontanicznie, odpowiadając na prośby i sugestie twórców filmu. — Nikt nie lubi fałszu, a zwłaszcza ludzie młodego pokolenia — mówi. — Jeśli ktoś ma się tym filmem zainteresować albo czegoś się z niego dowiedzieć, to musi to być uczciwe. Twórcy tego filmu przekonali mnie swoim podejściem do pracy oraz pomysłem artystycznym. W związku z tym udostępniłem im wszystko, co miałem w swoim archiwum. Mówiąc wprost, potraktowałem to przedsięwzięcie poważnie i nie zawiodłem się, bo z jednej strony moja prywatność została przez twórców uszanowana, a z drugiej udało się wykonać kawał rzetelnej roboty — stwierdza Wiktor Marek Leyk.

Film „Spuścizna” powstał dzięki wsparciu Warmińsko-Mazurskiego Funduszu Filmowego. Jego autorzy zapowiadają kolejne produkcje o zbliżonej tematyce – między innymi o rodzinie Pieniężnych, którzy związani byli z „Gazetą Olsztyńską”.

Marta Wiśniewska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5