Zatorze nie może — co się dzieję z innowacyjnym projektem zarządzania dzielnicami Olsztyna?

2021-06-29 19:22:48(ost. akt: 2021-06-29 19:49:49)
Tak wygląda Biuro Dzielnicy Zatorze w CEIK-u

Tak wygląda Biuro Dzielnicy Zatorze w CEIK-u

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Na początku kwietnia informowaliśmy o planach wprowadzenia nowego planu zarządzania dzielnicą, opartego na niemieckim systemie. Zostało powołane Biuro Dzielnicy Zatorze, organizatorzy przedstawili odważne plany, odbyły się dwa spotkania. I to tyle...
Pilotażowy projekt "Olsztyńskie Zatorze też może" jest pierwszą tego rodzaju inicjatywą organizowaną w Polsce. Zgodnie z pomysłem inicjatorów tej akcji wszyscy mieszkańcy szeroko rozumianego Zatorza (osiedla: Podleśna, Zatorze, Wojska Polskiego, Zielona Górka), politycy, specjaliści, wykonawcy i organizacje pozarządowe będą mogli usiąść przy wspólnym stole i rozmawiać na temat swojej dzielnicy.

Fot. Zbigniew Woźniak

Cały projekt opiera się na niemieckim modelu zarządzania dzielnicą. Jego ideą jest dialog pomiędzy mieszkańcami a samorządowcami, którzy będą zgłaszać wspólne pomysły i szukać możliwości ich realizacji. Obecnie funkcjonuje Biuro Dzielnicy Zatorze, które swoją siedzibę ma w CEIK-u. Mieszkańcy mogą zgłaszać swoje pomysły, poruszać ważne tematy i zwracać się o pomoc w ich codziennych sprawach.

Pod koniec czerwca sprawdzamy, co się dzieje z nowym projektem. Zapytaliśmy Annę Marię Nadgrabską, co zostało zorganizowane w Biurze Dzielnicy Zatorze i jakie inicjatywy obecnie podejmują.

— Główne spotkanie konferencji dzielnicy odbędzie się na początku września. W tej chwili jestem na etapie rozmów z urzędnikami, radnymi i wszelkimi aktorami życia społecznego. W tej chwili zajmujemy się promocją OBO na Zatorzu. Regularnie odbywają się konsultacje, niedawno odbyło się niedzielne śniadanie na trawie z OBO i w dużej części jest to praca indywidualna z mieszkańcami — opowiada Anna Maria Nadgrabska z Biura Dzielnicy Zatorze. — Mieszkańcy bardzo chętnie korzystają z projektu i przychodzą do nas z różnymi problemami, na przykład pomagamy w zredagowaniu odpowiedzi na wszystkie pisma urzędowe, spotkamy się też różnymi organizacjami które chcą realizować działania na rzecz mieszkańców. Powolutku się rozkręcamy — podsumowuje.

Inicjatywą od samego początku był zainteresowany olsztyński radny związany z Zatorzem Mirosław Arczak. Samorządowiec śledzi poczynania Biura Dzielnicy Zatorze i chce, żeby wszystko się udało. Jest jednak świadomy wad projektu i wie, że podobne projekty w przeszłości upadały.

— Uczestniczyłem w długim i ciekawym spotkaniu na temat funkcjonowania i planów dotyczących Zatorza, ale to było już ponad dwa miesiące temu. Od tego czasu nie mam konkretnych sygnałów, że dzieje się coś istotnego. Koordynatorka projektu jest aktywna i bierze udział w spotkaniach na temat Zatorza, więc można sądzić, że chce być na bieżąco i wciąż zbiera informacje o naszej dzielnicy — mówi Mirosław Arczak, radny Olsztyna — Znam olsztyńskie realia, ale miałem nadzieję, że ten projekt wprowadzi nową jakość i nowe sposoby działania. Na razie widzę korzystanie ze znanych schematów, które według mnie nie pozwolą odkryć nic nowego i nie są sposobem na uruchomienie aktywności mieszkańców. Bieżąca promocja budżetu obywatelskiego niewątpliwie jest działaniem na rzecz Zatorza, ale to już bardzo wysłużone narzędzie, które nagle nie wygeneruje nowej fali zainteresowania mieszkańców sprawami całej dzielnicy. Wciąż czekam na konkrety i nadal jestem gotowy do aktywnego wspierania tego projektu — podsumowuje radny.

Pod naszymi poprzednimi artykułami odnośnie innowacyjnego projektu chętnie wypowiadali się nasi czytelnicy, którzy są zainteresowani nowym projektem. Mieszkańcy Zatorza potrzebują zmiany i otwarcie o tym mówią

Dawno, dawno temu byłam członkiem rady osiedla za czasów p. Bochira. Podpisywał pisma do Rady Miasta w sprawie usunięcia ciężarówek z naszych nędznych, wąskich uliczek — bez efektów. Żalił się, że w Radzie Miasta nikt go nie słucha. W końcu wypowiedział się konkretnie na temat i zrezygnował z funkcji. A zatem jakiekolwiek pośrednictwo pomiędzy mieszkańcami a Radą Miasta jest bez sensu. Druga sprawa — co oznacza model zarządzania dzielnicą? To są puste słowa. Zatorzu potrzebne są pieniądze, których od lat "nie ma". Na konieczne remonty infrastruktury, na wyprowadzenie dzikich korków, a także najprymitywniejszą edukację w zakresie cywilizowanego zachowanie się. Przykład: dzisiaj zastałam mój kosz na śmieci (stojący poza ogrodzeniem) wypełniony nie moimi śmieciami z tzw. górką. Były to resztki po grilu i butelki po alkoholu. Tymczasem, my segregujemy śmieci, w efekcie czego w koszu ląduje tygodniowo jeden, maks., dwa woreczki ze śmieciami zmieszanymi. Więc teraz będziemy musieli wstawiać kosz na posesję za ogrodzenie, ponieważ wybieranie z przepełnionego kosza cudzych śmieci nam nie pasuje — komentuje nasza czytelniczka Ewa.

Projekt "Olsztyńskie Zatorze też może" jest pilotażowy, więc dopuszczalne są wszystkie zmiany i korekty mające na celu jego usprawnienie. Czekamy na dalsze efekty działania Biura Dzielnicy Zatorze. Będziemy o nich informowali.

Karol Grosz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5