Truskawka Rebeliantka z Olsztyna wyrosła na betonie i przetrwała zimę. Wkrótce odwdzięczy się owocami

2021-06-17 09:40:59(ost. akt: 2021-06-17 09:35:15)
Truskawka Rebeliantka przy ul. Rodziewiczówny

Truskawka Rebeliantka przy ul. Rodziewiczówny

Autor zdjęcia: Paweł Snopkow

Od wielu miesięcy mamy na olsztyńskiej starówce niecodzienną atrakcję. Na chodniku przy ulicy Rodziewiczówny mieszka truskawka Rebeliantka! Jej niezwykły przypadek opisaliśmy pod koniec października. Sprawdziliśmy, co teraz u niej słychać?
Historia przekornej truskawki zaczęła się latem 2020 roku. Dział Edukacji i Animacji Kulturowej Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie od czerwca do końca sierpnia prowadził w uliczce Rodziewiczówny projekt Ogród Rodziewiczówny. Był to rodzaj ogrodu społecznego uprawianego wspólnie z mieszkańcami Olsztyna.

— Przez całe lato organizowaliśmy warsztaty ogrodnicze, sadziliśmy rośliny — wyjaśnia Aleksandra Drzał-Sierocka z Działu Edukacji i Animacji Kulturowej. — Obserwowaliśmy jak te rośliny wzrastają, dorastają, pielęgnowaliśmy je i czerpaliśmy też z nich plony, na tyle, na ile to było możliwe.

Pod koniec sierpnia ogród uprzątnięto. Część roślin oddano do Domu Kombatanta, natomiast drzewa trafiły do Banku Żywności. Gdy pracownicy demontowali kwietnik z truskawkami, natknęli się na nietypowe zjawisko. Okazało się, że jedna truskawka wystrzeliła ze skrzynki i postanowiła się ukorzenić w chodniku.

— Z szacunku do jej truskawkowej decyzji postanowiliśmy ją zostawić. Zabezpieczyliśmy ją płotkiem. Powiesiliśmy tabliczkę z opisem, żeby było wiadomo, o co chodzi. I trzymamy za nią kciuki — powiedziała Aleksandra Drzał-Sierocka w rozmowie z „Gazetą Olsztyńską” pod koniec października 2020 roku.

Przez ten czas pracownicy bacznie śledzili losy zbuntowanej roślinki. — Zastanawialiśmy się wszyscy, jak przetrwa zimę, bo zima była w tym roku bardzo długa — przyznaje Aleksandra Drzał-Sierocka. — Cały czas obserwowałyśmy, jak sobie radzi w tej szparze na chodniku. Ale dała radę. Jak już przyszła wiosna, to podsypałyśmy ją ziemią z nawozem. No i dalej ją obserwujemy. Jak widać świetnie daje sobie radę, bo zakwitła. A teraz widzę, że są zawiązki truskawek. O ile dobrze wczoraj naliczyłam, to jest ich aż sześć. Czyli wyjątkowo dużo, jak na jednym drobniutkim krzaczku.

Pracownicy MOK-u otaczają Rebeliantkę troską. Zarówno portierzy, i jak i dział animacji. — Co rano zaglądam do niej. Uśmiechamy się do siebie i życzymy sobie miłego dnia — mówi nasza rozmówczyni.

Wszystko wskazuje na to, że truskawka ma wiernych fanów nie tylko wśród animatorów kultury. — Dużo osób się tą truskawką zainteresowało jeszcze na etapie realizacji projektu Ogród Rodziewiczówny — zauważa Drzał-Sierocka. — Truskawka została opisana, przedstawiona, wiadomo, jaka historia się z nią łączy. Myślę, że daje to do myślenia, ale też wywołuje uśmiech oraz pozytywne emocje. Jesteśmy bardzo zadowolone z tego, że nikt jej nie zniszczył. Na tej uliczce panuje ruch pieszych, ruch samochodowy. Truskawka Rebeliantka rośnie na bardzo wąskim chodniku, przy którym parkują samochody. Obawiałyśmy się nie tylko tego, że ktoś ją specjalnie zniszczy. Ktoś mógł jej po prostu nie zauważyć, rozdeptać albo rozjechać kołem samochodu.

Na razie truskawce sprzyja szczęście. Jej owoce powoli dojrzewają. Jednak na tym etapie trudno przewidzieć, kiedy dotrą do finiszu.

— To zależy m.in. od nasłonecznienia. Pod tym względem nasza Rebeliantka rośnie w bardzo niesprzyjających warunkach — nie ukrywa Drzał-Sierocka. — Pomiędzy płytami chodnikowymi i w miejscu gdzie jest niewiele słońca. Stąd dojrzewanie i pojawienie się owoców jest dość późne. Na straganach pojawiły się już truskawki. W bardziej dogodnych warunkach dojrzewają szybciej.
Komu dostaną się owoce rebeliantki?

— Mam nadzieję, że ktoś je zje — śmieje się pracownica Spichlerza. — Nie rościmy sobie do niej jakiegokolwiek prawa. Idea jest taka, jaka towarzyszyła Ogrodowi Rodziewiczówny. Można przyjść i się poczęstować. Nie mamy nic przeciwko, żeby odwiedzać truskawkę Rebeliantkę i podjadać jej owoce — deklaruje.

Przez ostatnie miesiące dzielna truskawka walczyła o własne przetrwanie. Pełniła też ważną społeczną misję. Rozsadzając szarzyznę i miejski beton, zmieniała nasze myślenie o świecie.

— Chcemy skłaniać ludzi do tego, żeby patrzyli na rzeczywistość szeroko — mówiła Aleksandra Drzał-Sierocka pod koniec października. — Byli otwarci i tolerancyjni. Chętni do współpracy, poznawania świata z trochę innej perspektywy. Truskawka tak właśnie zrobiła. Znalazła sobie malusieńki skrawek przestrzeni pomiędzy płytkami chodnikowymi i z niej skorzystała. Niech ona będzie takim truskawkowym wzorem dla nas. Uczmy się korzystać z tego, co dookoła mamy, najlepiej, jak potrafimy. Warto wykraczać poza mentalne schematy, bawić się rzeczywistością, przyjaźnić się z nią, podchodzić do niej twórczo i kreatywnie.

Ogród Rodziewiczówny w tym roku nie wystartuje. Zamiast tego MOK zrealizuje projekt Inna Mapa. Jego fanpage już można obserwować w internecie. — Tam umieszczamy też informacje na temat truskawki. Niedługo wrzucę jakiś nowy post — dodaje Drzał-Sierocka.

Paweł Snopkow

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5