Rowerowa Obwodnica Olsztyna (38): Wipsowo-Wadąg

2021-06-06 08:00:00(ost. akt: 2023-09-29 08:02:20)

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

Tym razem wybrałem się w podróż nieco podniosłą, bo do jednego z trzech ojców założycieli Gazety Olsztyńskiej. Ale też, aby zobaczyć kościół, który ma zewnętrzną ambonę.
Wipsowo

Żeby nie marnować czasu z Olsztyna do Wipsowa dojechałem pociągiem. Stacja kolejowa w Wipsowie nie jest co prawda najlepszą wizytówką dla tej wsi, ale ma w sobie jakiś urok. Takich niepotrzebnych już nikomu stacyjek mamy coraz więcej. I tego już nikt nie zatrzyma. Z czasem przyjdzie kolej i na te większe. Trochę szkoda, bo z sentymentem wspominam dworcowe bufety w Korszach, Górowie Iławeckim czy ten na pierwszym piętrze olsztyńskiego dworca.

Z Wipsowa ruszyłem w kierunku Biesowa. Korciło mnie trochę, żeby pojechać lasem, bo urzekła mnie nazwa leśnej osady Rycybałt. Popedałowałem w końcu spokojnym asfaltem. Po drodze przeciąłem rozebraną linię kolejową łączącą niegdyś Czerwonkę z Lidzbarkiem Warmińskim i Górowem Iławeckim.

Zerbuń

Pierwszy krótki przystanek miałem w Zerbuniu, szlacheckiej wsi, którą niegdyś zamieszkiwali Grotkowscy, Knobelsdorfowie czy Oppenkowscy. Ci ostatni przybyli do Zerbunia w połowie XVI wieku spod Ostrołęki. Ich potomkiem był Bruno Opęchowski (1887-1952), radca prawny związku Polaków w Niemczech, który w archiwalnych dokumentach rodzinnych odkrył, że jego przodkowie nazywali się nie z niemiecka Oppenkowscy, ale z polska Opęchowscy. I powrócił do swojego prawdziwego nazwiska.

Co ciekawe, część wsi przez które przejeżdżałem, wyznaczały na przełomie XIX i XX wieku dawną polsko-niemiecką granicę językową. Taką wsią był między innymi Zerbuń, gdzie jeszcze w połowie XIX wieku prowadzono naukę w języku polskim. W okresie międzywojennym działało tam koło Związku Polaków w Niemczech.

We wsi zachowała się kaplica z 1895 roku. Przed jej wejściem umieszczono tablicę z nazwiskami mieszkańców wsi, którzy zginęli na frontach I wojny światowej.

W sierpniu 1914 roku w okolicach Zerbunia, Czerwonki i Biesowa rozegrała się jedna z największych na Warmii bitew tej wojny. Stąd w okolicy można spotkać wiele mniejszych i większych cmentarzy wojennych. W Zerbuniu na jednym z nich spoczywa 351 Niemców i 302 Rosjan.


Ziemia na polskiej Warmii jest bardzo urodzajna, wydaje hojnie pszenicę, żyto, jęczmień, owies, len, groch, kartofle, warzywo, poniekąd piaszczysta i bagnista zdatna chyba dla łubinu (iupyny), seradeli, torfu, to znów urozmaicona pagórkami, lasami, łąkami jeziorami.


Ks. Walenty Barczewski, Geografia polskiej Warmii, odbitka z Gazety Olsztyńskiej 1917:

Biesowo

Konieczni musicie zobaczyć tamtejszy kościół z 1913 roku. Dzięki zewnętrznej ambonie jest bowiem unikalny w swoim rodzaju. Obowiązkowo zaglądam na cmentarz. Najstarszy zachowany nagrobek na nim pochodzi z 1880 roku (Michael Baginski). Zachowało się tam kilka żeliwnych krzyży z przełomu XIX i XX wieku.


Z Biesowa, przez Biesówko, dojeżdżam do Kikit. I tutaj na moment kończy się spokojny asfalt i zaczyna całkiem spory ruch, bo na moment wjeżdżam na drogę wojewódzką. Wieś leży nad jeziorem Luterskim. Znajduje się tam prywatne lądowisko z trawiastą drogą startową o długości 854 metrów, które figuruje w ewidencji lądowisk Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

Jeziorany

I tak przez Żardeniki docieram do Jezioran, których oglądanie zaczynam od zamkniętej stacji kolejowej.
( linię kolejową Lidzbark - Jeziorany - Czerwonka otwarto w 1899 roku, zamknięto w 1996 roku). Stacja zagrała niegdyś w serialu TVP "Stacyjka".

Zaglądam jeszcze na miejscowy cmentarz katolicki. Jestem tam po raz pierwszy. Zachowało się na nim kilka przedwojennych nagrobków. Wyłącznie dużych, co potwierdza, że nawet po śmierci bogatym jest lepiej.

Po drugiej stronie miasteczka przy ulicy Mickiewicza, zachowały się resztki starego, ewangelickiego cmentarza. Choć słowo resztki jest raczej na wyrost, bo stoją tam dwa nagrobki z 1915 i 1960 roku.

Obowiązkowo zachodzę też do kościoła św. Bartłomieja, który bardzo lubię. Świątynia powstała w latach 1360-1390, przebudowano ją w 1912 roku. Wyposażenie XVIII i XIXwieczne. Barokowy ołtarz główny pochodzi z 1734 roku i został wykonany w Reszlu.

Jeziorany, a szczególnie rynek są pełne wszechogarniającego spokoju. Warto tam po prostu chwilę posiedzieć na ławeczce, żeby choć na chwilę otrząsnąć się z codziennego naszego pędu. Albo zajść do Galerii Vita Warmia, przy czym słowo galeria ma tutaj odnoszący się do sztuki swój pierwotny sens.



W drugiej połowie XIX wieku na polskiej Warmii znacznie przyspieszyły procesy germanizacyjne. W 1910 roku w Niemczech przeprowadzono spis językowy. We wsiach przez które przejeżdżałem większość ich mieszkańców zadeklarowała, że ich językiem ojczystym jest niemiecki. W tych wsiach jeszcze 100 lat wcześniej rozmawiano tylko po polsku.


Język polski-jezyk niemiecki
Wipsowo 520-340
Zerbuń 280-500
Biesowo 100-440
Biesówko 40-140
Kronowo 620-240
Lamkowo 460-680
Radosty 0-620
Tuławki 340-600
Gady 220-200
Słupy 20-60
Wadąg 80-100

Źródło: Bernd Sonnberger, Stosunki językowe na południowej Warmii w 1910 r. według mapy Leo Wittschella, Komunikaty Mazursko-Warmińskie 1/2007:

Lamkowo

Twórców Gazety Olsztyńskiej było trzech: Andrzej Samulowski z Gietrzwałdu, Franciszek Szczepański z Lamkowa i Jan Liszewski z Klebarka Wielkiego. Jej pierwszy numer ukazał się 16 kwietnia 1886 roku.

Lamkowo to stara warmińska wieś, wzmiankowana już w 1333 roku. We wsi zachował się barokowy kościół z 1748 roku z ołtarzem głównym z 1790 roku. Przed kościołem monument poświęcony mieszkańcom parafii, którzy zginęli w czasie I wojny światowej. Oryginalne tablice nie zachowały się.

Urodził się tam i mieszkał Franciszek Szczepański (1842 - 1907), polski Warmiak i współzałożyciel "Gazety Olsztyńskiej". Na miejscowym cmentarzu zachował się jego grób i żeliwny krzyż. Szczepański startował w 1890 roku w wyborach do Reichstagu. W okręgu olsztyńsko-reszelskim uzyskał 37% głosów, co było wielkim sukcesem.

Jednak jego największą zasługa była rozbudowa sieci Towarzystwa Czytelni Ludowych.

- Pamiętajmy, że jedyną naszą bronią przed zniemczeniem jest książka polska. W niej czytając sami i dzieci nasze z nich pouczając, możemy być pewni, że zachowamy język nasz ojczysty, choćbyśmy gorszych jeszcze czasów dożyć mieli - apelował w 1893 roku.

Z Lamkowa przez Radosty jadę do Tuławek. To jedyny fragment drogi, który prowadzi szutrem. A potem to już tylko wracam do wielkomiejskiego gwaru przez Gady, Słupy i Wadąg.

W sumie przejechałem około 50 kilometrów.

Igor Hrywna

Inne trasy: Kliknij tutaj














2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5