Dzieci jak na huśtawce. Rodzice oburzeni nauką hybrydową

2021-03-15 17:29:37(ost. akt: 2021-03-15 17:47:37)

Autor zdjęcia: Pixabay

Od poniedziałku zmieniły się zasady dotyczące nauki w szkołach. Najmłodsi uczniowie uczą się hybrydowo. W jednym tygodniu połowa klas ma zajęcia stacjonarne, a druga — zdalne. Rodzice nie widzą w tym sensu.
Rząd zdecydował, że na Warmii i Mazurach dzieci z klas I-III znów wrócą do szkół. Ale na nowych zasadach. Będą uczyć się hybrydowo, czyli w sposób mieszany. Tak, aby jednocześnie w szkole przebywała tylko połowa uczniów. Druga w tym czasie uczy się w domu, przed komputerem. I tak na przemian — tydzień po tygodniu. Nowy sposób nauki nie podoba się jednak rodzicom. Zwracają uwagę, że nie uchroni przed zakażeniami. A właśnie taki jest powód wprowadzenia nauki mieszanej.

— Moja córka pobiegła do szkoły jak na skrzydłach. Wyściskała wszystkie ukochane koleżanki. Nie powinna, ale nie potrafiłam jej odciągnąć — opowiada Małgorzata Kowalska z Olsztyna, mama samotnie wychowująca drugoklasistkę. — Córka chodzi do klasy „a”. W tym czasie klasa „b” uczy się zdalnie. Za tydzień nastąpi zmiana. Moja córka, po tygodniu spędzonym w szkole, będzie uczyła się znowu przy komputerze w domu. Ja pracuję i niestety nie będę mogła być z nią w domu. Zresztą do tej pory córka była u babci, która się nią opiekowała w czasie nauki zdalnej. I nadal tak będzie. I teraz pytanie: co zrobię, jeśli w szkole dojdzie do zakażenia? Dzieci nie mają objawów, a mogą przenosić wirusa. Zanim pojawią się pierwsze objawy, minie kilka dni. Babcia jest więc narażona na niebezpieczeństwo. Gdyby nie było nauki hybrydowej, nie byłoby takiego problemu, bo córka po lekcjach wracałaby do domu. Nie widziałaby się z babcią.

— Ja mam dwie córki, jedna w pierwszej klasie, druga w drugiej. Tak się złożyło, że jedna uczy się domu, druga w szkole. A później się zamienią. Ale co to da? Córka, która uczy się zdalnie i tak będzie miała kontakt z zarazkami i wirusami ze szkoły. W domu przecież nie będziemy się izolować — denerwuje się Justyna Lewandowska z Olsztyna. — Według mnie albo wszystkie dzieci jednocześnie powinny wrócić do nauki stacjonarnej albo w dalszym ciągu uczyć się w domu.

— Nasza szkoła jest duża, ma mnóstwo pustych sal, bo przecież klasy IV-VIII cały czas uczą się zdalnie. Czy nie lepiej byłoby je wykorzystać i pozwolić wszystkim najmłodszym uczniom uczyć się stacjonarnie? — zauważa Joanna Lila z Olsztyna. — Teraz dzieci będą jak na huśtawce: tydzień będą chodziły do szkoły, tydzień będą siedziały w domu… Jak to wpłynie na ich psychikę?

O to martwi się też pani Anna, która pracuje w domu i opiekuje się pierwszoklasistką. Córka idzie do szkoły dopiero w przyszłym tygodniu.

— Przestałam liczyć, ile już pracuję zdalnie. Wiem, że gdybym miała teraz wrócić do biura, potrzebowałabym czasu, żeby się przestawić. Dwa razy byłam w firmie, ale nie potrafiłam się skupić. Byłam podekscytowana, że po izolacji jest wokół mnie mnóstwo osób. Mam 35 lat, więc jakoś postawiłam się pionu. Moja córka ma natomiast siedem lat. Ledwo „liznęła” życie klasowe. Była w szkole raptem kilka tygodni. I też wróci do szkoły. Niestety na chwilę — opowiada pani Anna z Olsztyna. — Wiem, jak ważny jest rytm dobowy dla córki. Ona musi mieć stałe pory wszystkiego, a nauka hybrydowa wszystko rozreguluje. Jak córka wróci do szkoły i zobaczy dzieci, „rzuci się na nie”. W tej chwili nie spotyka się z wieloma, bo żyjemy przecież w izolacji. Dlatego będzie się wdrażała przez kilka dni w życie szkolne. Tak jak ja wdrażałabym się w pracę w biurze...

Pani Anna zauważa też, że życie córki wywróci się "do góry nogami".

— W szkole będzie musiała siedzieć cicho w ławce i czekać na przerwę. W domu pracuje „na luzie”. Je śniadanie w czasie lekcji i może skorzystać z łazienki w dowolnym momencie. A gdy chce sama do siebie pogadać, wyłącza mikrofon. W szkole nie będzie miała takiej możliwości. To ją „rozwali” emocjonalnie. Tym bardziej, że mam dziecko nadwrażliwe sensorycznie — podkreśla pani Anna. — Dlatego już się boję przyszłego tygodnia. Spodziewam się, że córka będzie odreagowywała lekcje w szkole. Na mnie… Bo powrót do szkoły to będą ogromne emocje i stres. Pamiętam, jak trudne były dla niej pierwsze tygodnie września, kiedy zaczęła chodzić do szkoły. Teraz ta sytuacja będzie się powtarzała z każdym powrotem do szkoły… Co dwa tygodnie.


Nauka hybrydowa ma obowiązywać do 28 marca. Dyrektorzy szkoły do tego czasu ustalili harmonogramy prowadzenia zajęć zdalnie i w budynku szkoły. Wzięli pod uwagę, w miarę możliwości, równomierne i naprzemienne realizowanie zajęć przez każdą klasę. W większości szkół klasy wymieniają się co tydzień. Nie wszędzie jednak tak jest.

— W mojej szkole jedne klasy uczą się w szkole na przykład trzy dni, inne cztery dni w tygodniu. W zależności od potrzeby. Ale najważniejsze, że wróciły. Bo kontakt z nauczycielem jest nieoceniony, szczególnie w najmłodszych klasach — mówi Marzenna Życzko, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8 w Olsztynie. — Szkoła pracuje w taki sposób, aby zminimalizować kontakt między klasami. Dzieci są zadowolone, ale przede wszystkim bezpieczne. To jest dziś najważniejsze.

Dzieci w trybie hybrydowym uczą się tylko w czterech województwach objętych lockdownem: w warmińsko-mazurskim, pomorskim, lubuskim i mazowieckim. W innych regionach klasy I-III uczą się stacjonarnie. W całej Polsce dzieci z klas starszych uczą się cały czas zdalnie.

ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5