Dworek Grzymałów i Belianów... rozpada się [ZDJĘCIA]

2020-07-05 10:11:00(ost. akt: 2020-07-03 18:56:13)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Każdy wywiad to chwila intymna. Każda rozmowa, jaką przygotowuję dla „Gazety Olsztyńskiej” — wymaga skupienia, umiejętności słuchania i jakiejś nastrojowej intymności właśnie. Jednym słowem, bardzo urokliwego miejsca odosobnienia. Tyle że czasem...
Z rozmówcą spotykamy się twarzą w twarz, ale częściej — ze względu na tempo, a ostatnio także przez koronawirusa — rozmowa odbywa się telefonicznie. Co nie zmienia faktu, że ja tego wyciszenia i intymności wciąż potrzebuję. Jeśli zatem rozmawiam w domu, zawsze zamykam się w sypialni i siadam przy moim sekretarzyku. Jeśli jestem w redakcji, to — obojętnie czy jest upalne lato, czy trzaskająca mrozem zima — niezmiennie udaję się w okolice dworku na Tracku.

Był sobie dworek

A dworek jest nie byle jaki i w nie byle jakim miejscu stoi. Zanim bowiem w okolicach Tracka swoją siedzibę znalazła „Gazeta Olsztyńska”, mniej więcej w połowie XIV w. z nadania kapituły warmińskiej powstał tu majątek rycerski. Trzy wieki później właścicielami dóbr trackich stał się polski ród szlachecki Grzymałów, który wywodził się z ziemi łomżyńskiej. I to tam, na swoim Tracku pod koniec XVIII wieku Grzymałowie wybudowali ów dworek, który stoi do dziś i stanowi malowniczą scenerię wielu moich rozmów.

Dokładna data ukończenia budowy dworku nie jest znana, ale historycy przyjmują lata 1797-98. Bo Arnold Grzymała, główny budowniczy zmarł w 1801 roku i wiadomo, że śmierć nastąpiła już w ukończonym budynku. Ale Grzymałowie mieszkali w Tracku tylko do roku 1832. Tak się bowiem stało, że kolejny Grzymała, Wilhelm Antoni, popadł w tym czasie w jakieś długi — może to były nietrafione inwestycje, może zobowiązania karciane — i koniec końców dworek trzeba było sprzedać. Szczęśliwym nabywcą został niejaki Georg Belian. I to właśnie w tym dworku 27 października 1832 r. na świat przyszedł jego syn Oskar.
Już za czasów Belianów, gdzieś w połowie XIX wieku do dworku dobudowano ganek. Musiało tam być bajecznie. Ale ja dziś z każdą rozmową martwię się coraz bardziej. Bo kiedy patrzę na te zabite dechami okna, zdewastowany coraz bardziej ganek i coraz wyższe chaszcze porastające dawny ogród, a może nawet park — obawiam się, że już niedługo zmuszona będę o dworku wyrażać się: był.

Problem z Belianem

Oskar Belian był niemieckim urzędnikiem, burmistrzem Olsztyna od 1877 r., a następnie w latach 1903-1908 — jego nadburmistrzem. Rządził miastem ponad trzy dekady i do dziś w rankingu burmistrzów i prezydentów Olsztyna jest to absolutny rekord. Choć niewiele wiadomo o jego edukacji, jedno jest pewne: młody Oskar od samego początku zdobywał wykształcenie przygotowujące go do funkcji urzędnika państwowego.
Kiedy zatem w 1877 r. uzyskał nominację na burmistrza Olsztyna, natychmiast przystąpił do kontynuacji podjętej przez poprzednika, burmistrza Roberta Zakrzewskiego, rozbudowy olsztyńskiego węzła kolejowego. A za tą poszły kolejne inwestycje: Allenstein zyskał sieć kanalizacyjną i zaczęły jeździć po nim tramwaje. Za Beliana przyszły też do miasta elektryczność i gaz, powstała miejska rzeźnia, Szpital Mariacki, szpital wojskowy, sanatorium przeciwgruźlicze, Sąd Ziemski dla czterech powiatów, przy którym wyrosło też monumentalne więzienie, a w Kortowie — zakład dla psychicznie chorych. Wszystko to zaczęło przyciągać do Olsztyna nowych mieszkańców, często bardzo rzutkich wizjonerów, równie przedsiębiorczych, co burmistrz. Efekt był taki, że za rządów Beliana liczba mieszkańców z 7 tys. wzrosła do 31 tys., czyli ponad czterokrotnie. Trzykrotnie pod względem powierzchni rozrósł się też sam Allenstein.

Kasernopolis, miasto koszar — to jest i w historii Olsztyna, i samych rządów Beliana osobny i bardzo obszerny rozdział. Ponieważ sam był synem oficera, od początku rządów ambicją Beliana było sprowadzić do miasta Sztab Główny 37. Dywizji Cesarstwa Niemieckiego. Jak postanowił, tak zrobił. Od 1884 r. sprowadzał wojsko do miasta i budował mu kolejne siedziby, których piękno, choć w wielu wypadkach są to już tylko pozostałości, podziwiać możemy do dziś. Efekt był taki, że w 1899 r. w Allensteinie stacjonowały trzy główne rodzaje wojsk: kawaleria, artyleria i piechota — w ledwie 15 lat z miasta pozbawionego wojska i tradycji wojskowych Olsztyn stał się po prostu miastem garnizonowym, a na początku XX w. wojskowi stanowili 17 proc. ludności miasta. Nazwa Kasernopolis była zatem jak najbardziej uzasadniona.

Kim generalnie dla Olsztyna, czyli ówczesnego Allensteinu, był Oskar Belian — miłośnikowi historii i architektury naszego miasta nie muszę tłumaczyć. Za jego rządów Olsztyn nabrał po prostu cech nowoczesnego, średniego miasta i co do ważności stał się drugim po Królewcu miastem Prus Wschodnich. Mieszkańcy swoją wdzięczność za tak prężny rozwój i cywilizacyjne inwestycje wyrazili też w sposób urbanistyczno-architektoniczny: dzisiejszy plac Jedności Słowiańskiej w latach 1918-1945 nazywał się Belianplatz — właśnie na cześć tego wielkiego nadburmistrza.

W górę pięły się kamienice

Ale biografia Oskara Beliana — to dla Polaka także wiele ciemnych kart, trudnych do przełknięcia nawet w obliczu tak wielu osiągnięć. Choćby taki fakt, że to właśnie Belian w 1898 r. założył olsztyński oddział Związku do Popierania Niemczyzny na Kresach Wschodnich, czyli tzw. Hakaty — okrytego złą sławą symbolu nienawiści niemieckiej do Polaków; oddział, którego przez krótki czas sam był nawet prezesem.

Doskonale wiem też, że tak jak za jego rządów w Allenstein w górę pięły się piękne kamienice i gmachy użyteczności publicznej — tak mniej więcej w podobnym tempie spadała liczba Polaków wśród mieszkańców. O ile w połowie XIX w. proporcje wynosiły pół na pół — o tyle pod koniec rządów Beliana Polakiem był tylko 1 na 10 mieszkańców.

Oskar Belian zmarł w Olsztynie 24 marca 1918 r. Ale jego duch jest w mieście nie tylko wciąż obecny — jak dla mnie ten duch wpisał się w historię i tożsamość Olsztyna na zawsze. Czy to się komuś podoba, czy nie. I choć daleko mi do pisania Belianowi laurek, epitafiów i stawiania pomników lub nawet wieszania tablic upamiętniających na poszczególnych budynkach, które dzięki jego inicjatywom powstały, przekreślić go nie umiem. A nawet nie chcę.
Bo ojej na wskroś polskiej duszy nie przeszkadza na wskroś niemiecka dusza Oskara Beliana, ojca nowoczesnego Olsztyna. Przeciwnie, dziś, po ponad stu latach od jego rządów, a nawet i śmierci, jestem w stanie wciąż zachwycać się i talentem do skutecznego zarządzania miastem, i śmiałymi inicjatywami, i kunsztem budowniczych tych wszystkich gmachów i kamienic, z których stabilnych murów korzystamy do dziś.
I może tym bardziej nie rozumiem, dlaczego nikt dworkowi Beliana nie chce pomóc.

Po Belianach

Jeśli nawet ktoś z Belianem i jego przodkami ma problem — spieszę donieść, że rodzina Belianów mieszkała w dworku na Tracku tylko do roku 1864, choć sprzedając dworek i cały majątek, Georg Belian zachował sobie mimo wszystko prawo pochówku na cmentarzu rodowym, nieopodal dworku. I rzeczywiście, nagrobek Johanna Georga Beliana, ojca nadburmistrza Oskara, jest tu do dziś, a jest to jeden z najstarszych olsztyńskich nagrobków: pochodzi z 1868 r.

Kolejnymi właścicielami dworku byli August Anhuth i Ludwik Hartmann, a w 1906 r. całą posiadłość, więc także i dworek, wykupiło państwo, choć fakt — było to państwo pruskie. Po II wojnie światowej, od 1948 r. aż do początku lat 90. w dworku siedzibę miało tzw. Państwowe Gospodarstwo Rolne, czyli w skrócie pegeer. W samym dworku pracownikom urządzono mieszkania zakładowe. Potem budynek przejęła Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa i kilka lat mieściły się tam mieszkania socjalne. W 2007 r. dworek Beliana przejęło miasto.
— Wojewódzki konserwator zabytków, zgodnie ze swoimi kompetencjami i obowiązkami zawartymi w ustawie o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, cyklicznie prowadzi kontrole zabytku — mówi Bartłomiej Skrago, rzecznik Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie. — Ostatnia kontrola została wykonana 22 marca 2019 r. W ślad za nią, 16 kwietnia 2019 r., konserwator sformułował zalecenia konserwatorskie. Zalecenia dotyczą zarówno zabezpieczenia budynku — chodzi głównie o uzupełnienie pokrycia dachowego oraz usunięcia z budynku zawalonych fragmentów konstrukcji stropów, ale też prac budowlanych związanych z usztywnieniem i wzmocnieniem konstrukcji budynku, z odbudową zawalonych części stropów oraz naprawą zawalonego narożnika południowo-wschodniego. Konserwator zalecił również izolację pionową i poziomą ścian z ich odgrzybieniem i dezynfekcją oraz przeprowadzenie prac konserwatorskich elewacji i stolarki okiennej. Do dziś miasto Olsztyn zrealizowało zalecenia dotyczące oczyszczenia wnętrza obiektu z zawalonych fragmentów konstrukcji stropów oraz uzupełnienia pokrycia dachowego. Co do pozostałych punktów zaleceń to miasto wystąpiło z wnioskiem o przedłużenie terminu ich wykonania do 31 grudnia 2021 r. i wojewódzki konserwator zabytków przychylił się do tego wniosku.

Co na to miasto?

Patryk Pulikowski, z biura prasowego Urzędu Miasta w Olsztynie: — Pierwsze prace zostały zrealizowane w poprzednim roku. Zakład Lokali i Budynków Komunalnych, administrator obiektu, przeprowadził prace, których celem było powstrzymanie degradacji. To m.in. naprawa dachu, uzupełnienie dachówek. Poza tym wnętrze obiektu zostało oczyszczone z zanieczyszczeń. Przygotowany został także projekt prac zabezpieczających i renowacyjnych, m.in. wzmocnienia ścian, naprawy zawalonych stropów. Szacunkowa wartość prac to ponad 470 tys. złotych.
Zgodnie z zaleceniami wojewódzkiego konserwatora zabytków prace mają zostać wykonane do końca następnego roku. Wśród innych zaleceń, które mają być zrealizowane są także m.in. usunięcie suchych drzew, wywrotów zagrażających bezpieczeństwu ludzi i mienia, oczyszczenie terenu z zanieczyszczeń oraz przeprowadzenie rewaloryzacji parku. To duży zakres prac, dlatego w najbliższej przyszłości uszczegóławiane będą działania poszczególnych jednostek.

Magdalena Maria Bukowiecka




Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl



Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Nick #2944362 | 37.201.*.* 5 lip 2020 22:54

    Juz nie pamietacie jaka ruina byl terazniejszy Pensjonat nad Lyna ? Wszystko da sie zrobic tylko trzeba miec szmal i zaciecie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

  2. ZAORAĆ #2944302 | 5.173.*.* 5 lip 2020 18:55

    ZAORAĆ

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz

  3. ZAORAĆ #2944301 | 5.173.*.* 5 lip 2020 18:55

    ZAORAĆ

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz

  4. DRE #2944278 | 95.40.*.* 5 lip 2020 17:31

    Droga autorko czy to od swoich niemieckich właścicieli masz informację o rzekomych długach ostatniego Grzymały który posiadał ten dworek ? Fakty i daty są całkiem inne więc proszę udać się do archiwum i je wyjaśnić ,państwo pruskie wyrugowało z majątku ostaniego polskiego właściciela ,dalej też się nie zgadza .

    Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Ol #2944244 | 83.31.*.* 5 lip 2020 15:33

      Gdyby nie konserwatorzy zabytków i chore podejście, dziwne warunki już dawno większość pięknych ale niszczejacych budynków w Olsztynie byłaby już dawno wyremontowana !!!!!! I niech zwolennicy konserwatorów nie piszą że byle jak by było. Byłoby pięknie tylko zamiast farb za 800 zł za litr i innych dziwnych rozwiązań były by tańsze a ludzie mieliby pieniądze na fachowców.

      Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (11)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5