Życie na Morskiej toczy się pod nadzorem

2020-06-14 16:31:00(ost. akt: 2020-06-12 13:28:17)
Zabytkowa ulica Morska

Zabytkowa ulica Morska

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Gdy wprowadzali się do swoich domów, nie mieli pojęcia, że zamieszkają... w zabytkach. Że pewnego dnia więcej do powiedzenia będzie miał więcej konserwator niż oni sami. Na ulicy Morskiej w Olsztynie jest aż 51 zabytków. Tylko czy naprawdę tak wyglądają?
Kiedyś na ulicy Morskiej, która jest częścią osiedla Nad Jeziorem Długim, żyło się sielsko i anielsko. To były czasy przedwojenne. Do jeziora blisko, do sklepu też niedaleko. Budowano je z namysłem. Było nawet wzorcowym osiedlem miejscowych władz III Rzeszy. Dziś to też jedno z najlepszych miejsc na mapie Olsztyna. Chociaż jest coraz więcej problemów niż wygody. Bo większość domów tutaj uznano za zabytki.

Niemal każdy dom na ul. Morskiej jest zapisany w rejestrze. Tak jak zamek olsztyński czy liczne kościoły. Takich domów, nad którymi pieczę trzyma konserwator, jest aż 51. To wręcz skansen.

— Jaki skansen? — dziwi się pani Jadwiga, która mieszka w jednym z zabytkowych domów przy ul. Morskiej. — Zabytek to budynek, który ma ciekawe fasady, wiekowe gzymsy czy po prostu ma wiele, wiele lat. Jak zamek na przykład. To jest dla mnie zabytek, a nie zwykłe domy, które zostały budowane w latach trzydziestych minionego stulecia. Gdy się tu wprowadzałam w latach osiemdziesiątych XX wieku, do głowy mi nie przyszło, co mnie czeka. Bo teraz, gdy rękę na tym wszystkim położył konserwator, nic nie można zrobić, nawet ściany pomalować. Chciałam wybudować wiatrołap, miałam problem. Powiedziano mi, że nie mogę, a w tym samym czasie ktoś inny zrobił sobie wiatrołap, jaki chciał. Ja na zgodę konserwatora musiałam czekać miesiącami. Innym natomiast nie zawsze się chce i robią remont po cichu. Może i proszą na piśmie o zgodę, może nie... Zanim ustanowiono naszą ulicę zabytkową, wielu właścicieli poprzerabiało sobie domy wedle własnego gustu. Wykorzystali moment, bo przecież zanim zabytki stały się zabytkami, dużo się o tym mówiło. Było to po 2010 roku. Kto sprytniejszy, zrobił remont. I teraz nasza ulica wygląda jak od Sasa do Lasa. Wszystko z innej parafii.

Ulica Morska w latach trzydziestych, kiedy powstawała, nazywała się Dietrich-Eckart-Straße. Jej patronem był monachijski dziennikarz, pisarz i polityk, jeden z głównych przywódców NSDAP. Jest autorem hasła: „Niemcy, przebudźcie się!”, które później stało się refrenem hymnu nazistowskiej bojówki. Hitler uważał Eckarta za swojego mentora. Pod koniec „Mein Kampf” składa mu hołd, stwierdzając, że był jednym z największych bohaterów ruchu nazistowskiego.

— W ogóle nie myślę, że kiedyś rządzili tu Niemcy — mówi Antoni Wronicki, który mieszka na osiedlu Nad Jeziorem Długim, tuż obok Morskiej. Jego dom też został zabytkiem. — To, co było kiedyś, odrzucam. Chociaż nie mogę przeżyć, że gdy biorę pędzel do ręki, musi o tym wiedzieć ratusz. Dlatego nie remontuję... Wolę cieszyć się wolnością, jaką dają mi okoliczny las i jezioro. Zresztą niewiele zostało już z tamtych czasów. Ludzie chcą mieszkać w nowoczesnych domach i te stare poprzerabiali. Niektóre są ładne, niektóre straszą. Ale nie będę narzekał. Ta okolica i tak ma swój urok. Jak żadna inna w Olsztynie.

Pani Elżbieta nie mieszka w zabytku, choć na ulicy Morskiej. Kiedyś w miejscu, gdzie stał jej dom, był sad.
— Z Krakowa przyjechali tu dziadkowie mojego męża — opowiada Elżbieta Milowicz, artystka plastyczka. — Dziadek miał dwie siostry, które były harcerkami. One przyjechały tu kiedyś na obóz. Tak im się ten teren spodobał, że dziadek z żoną, z matką, dwiema siostrami i dwiema przyjaciółkami zdecydował się tu osiedlić. Kupili działkę i zaczęli budowę domu. Miał on jednak wyglądać jak inne na tej ulicy. Nie było to łatwe w tamtych czasach, bo trudno było o materiały. Mieliśmy tu nawet dachówki pokrzyżackie! Dlatego cały czas po trochu coś tu remontujemy. Z głową oczywiście. Bo ulica musi wyglądać ładnie i spójnie. Niektórzy niestety remontują domy po swojemu. Jeden sąsiad zrobił czarną dachówkę, a fasadę z żółtej cegły. Zdążył jeszcze przed wprowadzeniem przepisów o zabytkach. To zepsuło trochę urok... Bo na tej ulicy wszystkie dachy są czerwone. Szanujmy charakter tej okolicy.

Zabytkowa ulica Morska

Pani Elżbieta pochodzi z Gdańska. Znad morza. Na Morskiej, mówiąc żartem, czuje się jak u siebie. — Mąż studiował w Trójmieście i tak się poznaliśmy. Jego uczelnia — Wyższa Szkoła Morska — mieściła się w Gdyni przy ulicy... Morskiej. Gdy byłam w Olsztynie i adresowałam list do niego, łapałam się za głowę. Bo i w jego adresie, i w moim była ulica Morska. Tak się zabawnie złożyło. Mąż zresztą pływa, mieszka na Morskiej, więc wszystko do siebie pasuje. Ja też z morzem jestem związana. Ale nie mam ochoty mieszkać w Gdańsku. Tu jest mi cudownie — podkreśla pani Elżbieta.

I dodaje: — Gdy pierwszy raz tu przyjechałam i gdy poszłam na pierwszy spacer, oniemiałam. Pomyślałam: jestem w mieście, a tu jest jezioro i las. Wychodzi się z domu i ma się przyrodę na wyciągnięcie ręki. Jedyny minus to mnóstwo parkujących na naszych chodnikach samochodów. Zwłaszcza w roku szkolnym. Uczniowie do pobliskiego liceum przyjeżdżają samochodami, a nie mogą parkować na terenie szkoły. Śmieciarka nie ma jak przejechać, inne służby też mają trudności. Gdy odbywają się pogrzeby, komunie i śluby, jest podobnie. W niedzielę jest najgorzej. Dziwię się, że na takiej ulicy został wybudowany kościół. Ktoś po pracy chce sobie odpocząć na leżaku w ogrodzie, a ksiądz kolejną mszę odprawia. To męczące.

— Msze są odprawiane codziennie! Nawet kilka razy dziennie! Ile razy dziennie mogę w niej uczestniczyć? Kościół wystawia głośniki na zewnątrz, a ja mieszkam tuż obok… i mam dość — dodaje pani Jadwiga. — Ulica jest cudowna, ale kościół mógłby być w innym miejscu. Nie każdy chce się modlić kilka razy dziennie.

— Wolałbym słuchać fortepianów, które stały kiedyś w ogródku jordanowskim. Wystawili je z domów żołnierze rosyjscy, kiedy je plądrowali. A że miały olbrzymie gabaryty, nie wchodziły na żaden wóz. Dlatego zostały — podkreśla pan Antoni. — Do dzisiaj okoliczni mieszkańcy je wspominają. Zresztą, gdy mieszka się w tej okolicy, nie można o niczym zapomnieć. Człowiek zapuszcza tu korzenie, jak drzewo w Lesie Miejskim. Staje się częścią tego osiedla.

— Ludzie, którzy się kiedyś stąd wyprowadzili, wracają. Jeden utracił dom, to kupił inny niedaleko. Bo tu się dobrze żyje. Ja nigdy nie żałowałam, że się tu przeniosłam znad morza — przyznaje pani Elżbieta. — Bo tu jest jak na wczasowisku. Można iść nad jedno jezioro, a gdy się znudzi, przespacerować się na drugie. Za każdy razem, gdy się przechadzam, zachwycam się. Przyrodą się zachwycam. Bo nie wszystkie domy mi się podobają, choć są zabytkowe.

I dodaje: — Do remontów trzeba podchodzić ze zdrowym rozsądkiem. Nie wolno robić głupot, a ludzie niestety mają różne gusty. Dlatego piecze nad ich pomysłami powinien trzymać architekt miejski. Jeśli ktoś chce zrobić fajny daszek i schodeczki, to warto się zgodzić. A jeśli komuś marzy się zimy metal, to powinien zostać zastopowany. Myślę, że wato zrobić ogólny przepis dla tego osiedla. Żeby nawet domy, które nie są zabytkami i można je remontować do woli, pasowały do tych, które nawiązują do historii. Bo inaczej będzie coraz gorzej. Wystarczy się przejść i popatrzeć na ogrodzenia — tu stare pordzewiałe, a tam jak w Malborku. Ta ulica powoli traci klimat… I co z tego, że jest zabytkowa? — pyta pani Elżbieta.

I odpowiada: — Każda ulica potrzebuje logiki. A mam wrażenie, że naszym urzędnikom odpowiedzialnym za wygląd miasta jej brakuje. Szkoda, bo Morska jest wspaniała. Zawsze była i niech taka będzie jeszcze długo.

ADA ROMANOWSKA

Zabytkowa ulica Morska











Komentarze (24) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. konsektrator #2934095 | 83.31.*.* 16 cze 2020 10:05

    Nie siedzę w temacie, ale chyba Gminna Ewidencja Zabytków - miejska, a nie Rejestr Zabytków - wojewódzki.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Gościu #2934058 | 88.156.*.* 16 cze 2020 08:50

      Ciekawe jak długo czekał na decyzję konserwatora inwestor, który przy ratuszu do kamienicy dokleił sarkofag???

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    2. developer #2933953 | 23.129.*.* 15 cze 2020 23:34

      Brawo, po co komu zabytki oraz zabytkowe zalożenie architektoniczne. Znieśc to a będzie tam można postawić wieżowiec -piękne to miejsce akurat na fajne bloki. Tak z 200 apartamentów typu M-2 poszłoby jak woda w tej lokalizacji..Tak więc gardłujcie dalej za odzabykowieniem tego terenu a postawie wam tam fajne osiedle 'centaurus bis" ..Aha też coś niedługo wcisnę koło zamku -po co komu te rudery postawie wam fajne 6 piętrowce. A juz doczekać sie nie mogę na odlesienie Lasu Miejskiego. Mam umówione konsorcujm zagraniczne -drzewa pójdą na pellet a zamiast Lasu zbudujemy osiedle na 10k mieszkańców. Nie mówcie mi że to niemozliwe...

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. cde #2933804 | 88.156.*.* 15 cze 2020 16:42

      Najważniejsze, że w przyszłości nie będzie problemu. Obok bloków stawia się domki jednorodzinne, wieże, centaurusy, oszklone biura puste do dziś, budynki z balkonami wiszącymi nad główną ulicą, cały zestaw kolorów, mody,wykorzystanie każdego skrawka nie pozostawiając kawałka zieleni, parkingu, itp.

      odpowiedz na ten komentarz

    4. komuszek #2933799 | 83.9.*.* 15 cze 2020 16:10

      Kolejna której kościół przeszkadza. To może Paradę Równości poprowadzić Morską?

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (24)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5