Miasto zwróciło się w stronę Krzywego

2020-03-08 17:31:06(ost. akt: 2020-03-07 11:54:04)
Kajakowa młodzież na nowej przystani

Kajakowa młodzież na nowej przystani

Autor zdjęcia: Janusz Milewski

W Olsztynie mieszkam od 1974 roku. Tuż po przyjeździe z miasta wojewódzkiego średniej wielkości, w którym nie było ani rzeki, ani jeziora, a że uwielbiam relaks nad wodą, więc moje pierwsze kroki skierowałem ku olsztyńskiemu jezioru.
Zrobiło na mnie sympatyczne wrażenie. Nie spodziewałem się jednak, że jest aż tak duże i o tak ciekawej linii brzegowej. Po kilku dniach postanowiłem przyjrzeć się, jak są zagospodarowane jego brzegi. No i tu spotkało mnie spore rozczarowanie. Istniejąca infrastruktura, którą wówczas zastałem, zupełnie nie wykorzystywała atrakcyjności jeziora, jak się potem dowiedziałem, Krzywego (Ukiel). Większość obiektów pamiętała jeszcze czasy przedwojenne, a ich stan użytkowy był, mówić najdelikatniej, bardzo mizerny. Olsztyn był po prostu odwrócony twarzą od swego największego waloru.

Przez wiele lat sytuacja nie zmieniała się na lepsze. Sportowe sekcje Stomilu, OKS, Warmii, Gwardii, Budowlanych i Łączności egzystowały przez długie lata w siermiężnych warunkach, a prymitywna plaża miejska nie zachęcała do wypoczynku.

Doskonale pamiętam, w jakich warunkach trenowali olsztyńscy kajakarze i kanadyjkarze, bo było to nie tak dawno. Mieli do dyspozycji m.in. hangar, który przypominał sypiącą się ruderę, oraz świecący szparami drewniany pomost. Olsztyn kajakarstwem stał i nadal stoi. Wprawdzie natura obdarowała miasto idealnymi warunkami geograficznymi, ale same jeziora nie robią wyników w tym sporcie. Potrzebni są do tego ludzie i obiekty sportowe z prawdziwego zdarzenia.

— Ta nasza stara przystań została zbudowana z elementów, które wcześniej tworzyły baraki w obozie jenieckim w Królikowie pod Olsztynkiem — wspomina Janusz Milewski, prezes Kayak Sport Club. — Do Olsztyna przywiózł je świętej pamięci Marcin Rapacki i tak powstał zarys pierwszego klubu kajakowego. Na początku lat 70. na pobliskiej górce wybudowano już murowany budynek, w którym znajdowały się pokoje, a także kuchnia i zaplecze sanitarne. Tak było bardzo długo, do czasów, kiedy zapadła decyzja o budowie w tym miejscu nowej przystani.

No i przyszedł rok 2015. Oddano wtedy do użytku długo oczekiwaną przez działaczy i szkoleniowców, nową przystań, a właściwie „bazę sportów kajakarskich, całoroczny ośrodek sportowo-rekreacyjny z salą ćwiczeń ogólnorozwojowych, ergometrami, zapleczem odnowy biologicznej, siłownią, sauną, wypożyczalnią sprzętu do sportów wodnych i zimowych” — jak oficjalnie zakomunikowano. Na tym terenie znalazła się też hala do siatkówki plażowej z salami do squasha, z miejscami parkingowymi, stanowiska sędziowskie z małym zapleczem gastronomicznym, urządzenia obsługi sprzętu pływającego, pomosty pływające.

Obiekt ten odwiedził mieszkający od lat w Kanadzie Andrzej Gronowicz, srebrny medalista olimpijski z Montrealu, były kanadyjkarz Stomilu. Był zaskoczony tym, co zobaczył.

— Nie poznaję tego miejsca, to jak niebo i ziemia, a przecież ja tu przez wiele lat trenowałem. Znam sporo przystani na świecie, ale nie było wśród nich tak wspaniałych jak ta wasza olsztyńska. Trochę żałuję, że wyjechałem z Olsztyna — stwierdził na koniec.

Od września 2014 po rok 2016 powstawały kolejne części odnawianych nabrzeży nad Krzywym. Po przystani kajakowej przyszła kolej na gruntowną modernizację plaży miejskiej oraz na budowę przystani żeglarskiej na Słonecznej Polanie.
W ten sposób zaistniał w Olsztynie kompleks sportowo-rekreacyjny na miarę XXI wieku, w całości zlokalizowany nad jeziorem. Obejmuje tereny plaży miejskiej przy ul. Kapitańskiej, Olsztyńskiego Centrum Kajakarstwa przy ul. Olimpijskiej oraz Centrum Żeglarstwa Wodnego i Lodowego przy ul. Sielskiej.
Określenie „plaża miejska” nie oddaje wielkości i rozmaitości jej elementów. To bowiem — oprócz miejsc do kąpieli i opalania — m.in. boiska do siatkówki plażowej, budynek kapitanatu, budynki gastronomiczne, parkingi, ścieżki rowerowe, wypożyczalnie sprzętu, szatnie i toalety, snowpark, no i skomplikowana sieć kanalizacji deszczowej, sieć wodociągowa, linie elektryczne, energetyczne i telefoniczne.

Inwestycja okazała się strzałem w dziesiątkę, ale jeszcze nie wszyscy olsztyniacy zdają sobie do końca sprawę, że w swoim mieście mają do dyspozycji obiekt sportowo-turystyczny najwyższej światowej marki. Odwiedza go corocznie ponad milion osób.

— Nasza plaża stała się modnym miejscem — twierdzi Jerzy Litwiński, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji. — To w niej skupiają się imprezy plenerowe, festiwale, zawody sportowe. Mamy teraz zupełnie nową jakość. Goście z dużych miast, Wrocławia, Łodzi, Gdańska, Warszawy, mówią, że to jest miejsce, o jakie w Polsce trudno. Olsztyn stał się więc wzorem dla innych miast. Na nasz wzór chce coś zrobić m.in. stolica oraz jedno z miast na Ukrainie — dodaje Litwiński.

Mieszkańcy innych miast, a zwłaszcza żeglarze, zazdroszczą nam również Centrum Żeglarstwa Wodnego i Lodowego. To ośrodek szkoleniowy i jednocześnie jedna z najnowocześniejszych marin w Polsce. Dzięki niemu Olsztyn aspirował do jednego z najważniejszych ośrodków żeglarskich w kraju. Olsztyńska marina została już przyjęta jako interesująca alternatywa dla podobnych, ale mocno zatłoczonych obiektów wokół Wielkich Jezior Mazurskich.

— Dobrze pamiętam jak było dawniej nad Krzywym — powiedział nam 63-letni olsztynianin Adam Lubowicki. — Jak w upalne dni miałem wybrać się z rodziną nad jezioro, to wyjeżdżaliśmy za Olsztyn. Nasze olsztyńskie plaże, a zwłaszcza ich zagospodarowanie, były nędzne. Teraz to zupełnie co innego, miło popatrzeć i wypoczywać. Moja córka, która mieszka w Bydgoszczy, to jak tylko jest u nas z wnuczkami, jedzie na naszą plażę miejską i zawsze jest zachwycona, jak wiele się tam na lepsze zmieniło. Słyszałem kiedyś w radiu, jak ktoś mówił, że w Olsztynie nic się nie zmieniło, jeżeli chodzi o obiekty sportowe. Ten ktoś to pewnie nie ma oczu, albo nigdy ostatnio nie był nad Krzywym. To, co zrobiono ostatnio nad tym jeziorem, to prawdziwy rekord świata. To były bardzo, ale to bardzo trafione inwestycje.

I tak Olsztyn zwrócił się w końcu twarzą w stronę swojego Krzywego. Teraz czas na Łynę.

Lech Janka


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania Gazety Olsztyńskiej i tygodnika lokalnego tylko 199 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


Komentarze (16) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Inne zdanie od komentujących #2883105 | 83.5.*.* 9 mar 2020 23:47

    Inne zdanie ma ponad milion osób corocznie odwiedzających Jezioro Ukiel (Krzywe). Ja również do nich należę i na spacerach nad brzegiem jeziora widuję mnóstwo znajomych i turystów. Wszyscy goście, którzy do mnie przyjeżdżaja z różnych stron Polski są zachwyceni tym miejscem, a ja mam gdzie z nimi wyjść na spacer lub rower. Wielka szkoda, że bezpowrotnie zostały odebrane te tereny właścicielom psów. Psy straciły możliwość zostawiania klocków gdzie popadnie wzdłuż całego brzegu jeziora. Niestyty zdarzają się jeszcze sytuacje, gdzie duże i małe psy kąpią się razem z ludźmi a właściciele psów cieszą się jak ich pupile straszą małe dzieci w wodzie. To takie zabawne. A jak taki piesek zostawi na plaży niespodziankę, to wtedy udajemy, że nic nie widzimy i szybki odchodzimy z miejsca, gdzie przez całe lata pieski mogły stawić klocki i było fajnie. Te czasy już nie wrócą więc można się wkurzyć. Mam też nadzieję, że wszyscy negatywnie komentujący artykuł nie mieszkają w murowanych mieszkaniach lub domach, nie mają samochodów więc nie jeżdżą po olsztyńskich ulicach. Gdyby jednak tak nie było, to wyszłoby na to, że są ohydnymi hipokrytami skoro sami są zabetonowani a innych oskarżają o betonowanie.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. należy #2883011 | 37.47.*.* 9 mar 2020 21:45

    połączyć kanałem jeziora Ukiel i Kortowskie. Oba zyskałyby dużo na atrakcyjności. Szlak wodny z Gutkowa na Kortowo, a dla kajakarzy nawet dalej, Kortówką do Łyny, i jeszcze jeszcze dalej.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. olsztynianka #2882660 | 195.205.*.* 9 mar 2020 15:18

    Jak to w 1974r nie było rzeki, jezior? Czyżby w ciągu roku pojawiły się nagle, czy też Olsztyn przeniósł się magicznie w inne miejsce? Urodziłam się w 1975r i od małego mieszkałam w okolicach Łyny, a latem chodziłam z rodzicami nad j. Krzywe i Kortowskie. Było przepięknie - czysto, schludnie i naturalnie. teraz - sam beton.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. A mnie #2882345 | 88.156.*.* 9 mar 2020 08:03

      cieszy ta zabudowa. I jeszcze jedno. Może jakiś spychacz zrównał by z ziemia harcerską przystań BRYZĘ. Czas już ten barak zlikwidować. Chyba, że ktoś go uzna za zabytek minionej epoki.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

    2. zorz #2882343 | 109.241.*.* 9 mar 2020 08:01

      Miasto poszło nie tą drogą i zmarnowało Krzywe. Modernizacje obiektów - jak najbardziej ale czy akurat o to chodziło, co mamy? Przy okazji budowy dno kąpieliska miejskiego zmarnowano na zawsze zasypując naturalny czysty piasek ziemią, zamiast ja wywieźć. Mamy teraz obrzydliwe dno grząskie, błotnisto-gliniaste, a woda łatwo staje się zupą. Kto nie ma porównania, ten nie wie jak było fajnie się kąpać. A i obszar do pływania był znacznie większy (liczne pomosty dalej od brzegu). Mamy więc nabrzeżny betonowy obiekt, a samo kąpielisko - gminne. Komercyjna zabudowa akwenu, to koszmar.

      Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (16)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5