Sprawdzą warunki pracy w teatrze

2019-11-25 15:13:10(ost. akt: 2019-11-25 14:54:09)
W Teatrze im. Stefana Jaracza trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy

W Teatrze im. Stefana Jaracza trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

W olsztyńskim teatrze panuje coraz bardziej napięta atmosfera. Związkowcy skarżą się na zastraszanie i mobbing. W placówce trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy.
Ten konflikt narastał w ciszy od miesięcy. Przerwał ją wywiad z Zbigniewem Markiem Hassem, twórcą Policealnego Studium Aktorskiego przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie, jego wieloletnim dyrektorem, reżyserem, pedagogiem i nauczycielem akademickim. Opublikowaliśmy go w piątkowym wydaniu Gazety. Jego zdaniem za kulisami teatru nie dzieje się dobrze.

— To jest szerszy problem. Dotyczy naprawdę dużej grupy pracowników teatru, którzy skarżą się na złe traktowanie. Jeżeli ktoś miał wcześniej o to pretensje do poprzedniej dyrekcji, to liczył, ze wybór nowego dyrektora to zmieni. W mojej ocenie tak się jednak nie stało. Na zmianie zyskała niewątpliwie grupa pracowników bliska nowej dyrekcji. Pozostali zwrócili się o pomoc do Urzędu Marszałkowskiego i do Państwowej Inspekcji Pracy. To, co opowiadają mi koledzy, o tym co dzieje się w pracy, naprawdę nie jest optymistyczne — powiedział nam Zbigniew Marek Hass. Jego zdaniem pracę zarówno w szkole, jak i samym teatrze tracą lub odchodzą doświadczone osoby, które nie angażowały się w żadne spory. — Narasta atmosfera strachu potęgowana niezrozumiałymi decyzjami, które są podejmowane i uzasadnione w sposób, który budzi sprzeciw — mówi Hass.

Sprawdziliśmy. Faktycznie! W teatrze trwa kontrola prowadzona przez pracowników Państwowej Inspekcji Pracy.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Teatr Jaracza: Stop nienawiści

Teatr Jaracza: Stop nienawiści

O pomoc poprosili pracownicy, którzy skarżą się na metody zarządzania placówką. — Tak, mogę to potwierdzić. Trwa kontrola. Nie mogę jednak informować o jej zakresie. Jak zawsze w takich przypadkach to skomplikowane sprawy i są bardzo dokładnie badane. Kontrola może trwać nawet kilka miesięcy — powiedział nam Jarosław Kowalczyk, dyrektor Okręgowej Inspekcji Pracy w Olsztynie. Przypomnijmy. Nowy dyrektor olsztyńskiego Teatru im. Stefana Jaracza miał naprawić sytuację w placówce po odwołaniu Janusza Kijowskiego z funkcji dyrektora Teatru. Zmiana była efektem serii oskarżeń właśnie o mobbing, dyktatorskie metody zarządzania i tworzenie grup interesu wokół dawnego dyrektora. Teraz sytuacja, zdaniem części pracowników teatru, wydaje się powtarzać.

Według informacji otrzymanych przez Gazetę Olsztyńską od związkowców z teatru, kilku artystów już odeszło z pracy, a kolejni twierdzą, że są na skraju wyczerpania nerwowego i też rozważają rezygnację z pracy.

— Około 10 osób będzie musiało korzystać z pomocy lekarzy i psychologów — mówi Dariusz Poleszak, przewodniczący Związku Zawodowego Aktorów Polskich i pełnomocnik z ramienia Związku Artystów Scen Polskich przy Teatrze im. Stefana Jaracza.

Dyrektor teatru przyznaje, że w placówce trwa konflikt. Jednak w jego ocenie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. — Owszem trwa, z około 5 procentami pracowników — krótko kwituje sprawę dyrektor Zbigniew Brzoza. Jego zdaniem zwolnienia w teatrze wynikają z nieprzestrzegania prawa pracy, a postępowanie, które toczyło się przed sądem w sprawie przywrócenia jednej ze zwolnionych osób zakończyło się ugodą.

Konfliktem w olsztyńskim teatrze zajmuje się też Zarząd Regionu NSZZ Solidarność oraz Urząd Marszałkowski, który jest organem założycielskim teatru i odpowiada za wybór jego dyrektora.

Przypomnijmy, że Zbigniew Brzoza objął kierowanie teatrem 22 listopada 2018 roku. Zgodnie z umową pozostanie na tym stanowisku do 31 sierpnia 2023 roku. Do tematu wrócimy w jutrzejszej Gazecie.

Stanisław Kryściński

Komentarze (15) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. do cenzora #2824928 | 37.248.*.* 26 lis 2019 16:36

    jak to jest że na temat Pana Małkowskiego każdy może pisać co chce i to cenzorowi tej gazety nie przeszkadza ale jak sprawa piotra g to nie wolno nic pisać bo cenzor na to nie pozwala czy taki dziennikarz zna słowo demokracja i czy rozumie jego znaczenie ?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Widz #2824748 | 213.73.*.* 26 lis 2019 12:53

    Ponoć w teatrze sprzedaż biletów ruszyła jak odsunięto niekompetentnych ludzi?

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Pracownik #2824743 | 213.73.*.* 26 lis 2019 12:46

      A ja w teatrze pracuję i nie wierzę 5-u protestującym osobom, bo ich dobrze znam.

      Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

    2. Brać teatralna #2824655 | 213.73.*.* 26 lis 2019 10:45

      Wraz z pożegnaniem Kijowskiego pożegnaliśmy XIX wieczny teatr i nepotyzm w teatrze. Najtrudniej w to uwierzyć nepotom. Otwórzcie głowy i serca, a strach , który towarzyszy wam przed pójściem do pracy minie. Czekamy na was!

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    3. zwykly-gosc #2824629 | 81.15.*.* 26 lis 2019 10:12

      Nie jestem pracownikiem teatru, jednak jestem osobą zaangażowaną w olsztyńską kulturę i słyszałam wiele różnych opinii na temat obecnej sytuacji w teatrze Jaracza. W mojej ocenie dobrze się stało, że media piszą o problemie w teatrze, który wcale nie wygasł. Pracownicy powinni się wspólnie dogadać a nie eliminować wzajemnie obarczając różnymi zarzutami. Jednak wygaśnięcie konfliktu to nie narzucenie komuś z góry określonego toku myślenia lub sposobu postępowania. Jako osoba, która często odwiedza teatr uważąm, że niedopuszczalnym jest też fakt, że osoby zatrudnione w Jaraczu prowadzą swój prywatny teatr, który jest klasycznym przykładem konfliktu interesów. Z tego co można wyczytać na stronie teatru Biurem Sprzedaży Biletów zajmuje się Michał Wajzer, który jak można łatwo wydedukować zajmuje się sprzedażą oferty prywatnego teatru o którym pisałam wyżej. Trochę wstyd, że osoby tak głośno krzyczące o zatrudnianiu "swoich" w chwili obecnej nie widzą w tym nic złego. Ciekawe co na to pan Brzezin? Łatwo zarzucać innym nepotyzm a samemu bez skrupułów uprawiać jego klasyczną definicję. Po której stronie w takim razie leży racja? Według mnie sprawą powinny zając się jednostki, którym teatr podlega a pracownikom życzę aby w końcu wszyscy mówili jednym głosem.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      Pokaż wszystkie komentarze (15)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5