Chodzi o to, by pacjent wyszedł na czterech łapach…

2019-11-21 09:00:00(ost. akt: 2019-11-21 13:41:59)

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

— Wiele psów trafia do nas w bardzo ciężkim stanie — mówi Anna Kaniewska, lekarz weterynarii, właścicielka Weterynaryjnego Centrum Rehabilitacyjnego KanVet w Olsztynie. — Czasem wręcz na rękach swoich właścicieli, bo zwyczajnie nie chodzą… Wtedy potrzebuję kilku dni, a nawet tygodni, by ocenić stan zwierzęcia, ale i właścicielowi powiedzieć, jakie są rokowania. Bywa, że podaję datę spodziewanej poprawy, ale czasem muszę jednak ostrzec, że nadziei nie ma zbyt wiele i że wszystko w rękach psiego Pana Boga…
Weterynaryjne Centrum Rehabilitacyjne KanVet w Olsztynie jest jedną z pierwszych tego typu placówek w Polsce. Długoletnie doświadczenie całego zespołu sprawia, że coraz więcej czworonogów z niejednej opresji wychodzi jednak na czterech łapach. Cel jest jeden: redukcja bólu i poprawa funkcjonowania czworonożnych przyjaciół po wszelkich zabiegach i urazach. O poprawę jakości życia zadba doświadczony zespół, ale i najwyższej jakości sprzęt.

— Z jakim pupilem i z jakim jego problemem zdrowotnym można się zgłaszać do KanVetu?

— Przede wszystkim zwierzęta małe: psy i koty — przy czym mam na myśli gatunek, ale nie rasę — wyjaśnia lek. wet. Anna Kaniewska. — Jeszcze nie mamy odpowiednich warunków na rehabilitację choćby koni, ale bywa, że ze sprzętem do terapii fizykalnej udajemy się po prostu do naszych czworonożnych pacjentów. Psy i koty, które do nas trafiają, cierpią przede wszystkim z powodu schorzeń ortopedycznych i neurologicznych. Jednak w ostatnim czasie spora liczba naszych pacjentów cierpi przede wszystkim z powodu nadwagi i to im fundujemy na bieżni wodnej psi fitness i sesje odchudzania. Ponadto zimą z naszej bieżni korzystają też zdrowe psy, którym właściciele chcą zapewnić odpowiednie warunki do wybiegania się, a pogoda takim treningom na zewnątrz nie bardzo sprzyja. No i psy sportowe — na trening, szczególnie taki, który wymaga dostępu do wody przez cały rok.

— A ta nadwaga — to spory problem?

— Niestety tak. I z przykrością stwierdzam, że nader często pupil z nadwagą przynależy do właściciela, który też powinien kilka kilogramów zrzucić…

— A co takiego psa czy kota kwalifikuje do tej rehabilitacji zdrowotnej, ortopedycznej lub neurologicznej? Na jakiej podstawie przyjmujecie w Centrum KanVet swoich pacjentów?

— Z jednej strony przychodzą do nas pacjenci już zdiagnozowani, bo lekarz weterynarii skierował psa lub kota na takie zabiegi. Czasem pacjent trafia do nas jednak od razu — bez pośrednictwa kliniki weterynaryjnej. I nim też jesteśmy w stanie się zająć, bo mamy wystarczającą wiedzę z zakresu neurologii zwierząt i w tym zakresie też jesteśmy w stanie go zdiagnozować. Wiele schorzeń da się potwierdzić manualnie. Bywa, że do postawienia trafnej i w miarę szybkiej diagnozy potrzebujemy dodatkowych badań — wtedy za zasadzie współpracy z kliniką weterynaryjną zlecamy choćby zdjęcie rtg lub rezonans magnetyczny. Generalnie mamy holistyczne podejście do naszych pacjentów: nie ograniczamy się tylko do informacji, że jedna z kończyn jest chora. Wychodzimy z założenia, że ta kończyna to tylko część układu mięśniowo-szkieletowego i żeby była sprawna — musimy sprawdzić cały układ i czasem w całości poddać go rehabilitacji. Stąd każdy nowy pacjent przechodzi badanie fizykalne, manualne i to na ich podstawie diagnozujemy miejsca, gdzie pies ma przykurcze, inne problemy, które miejsce wymaga drenażu limfatycznego. Jednym słowem — traktujemy pacjenta jako całość i dbamy o wszystkie aspekty jego zdrowia. Pacjent po operacji choćby więzadła krzyżowego — wymaga rehabilitacji całego organizmu, a nie tylko tego jednego schorzenia.


— Co by pani powiedziała ludziom, którzy wciąż uważają, że pies powinien tkwić na łańcuchu…

— Oj, dużo bym powiedziała…! — pani Anna Kaniewska nie kryje emocji. — Pies, nawet tzw. podwórkowy, powinien mieć stworzone takie warunki w obejściu, by mógł biegać bez łańcucha, ale i bez obawy, że sforsuje ogrodzenie i wydostanie się na zewnątrz. Pamiętajmy też, że pies całe życie uwiązany na łańcuchu — nigdy się nie zaprzyjaźni z człowiekiem, nie nawiąże żadnej relacji. A w skrajnych przypadkach psy, do których tygodniami nikt nie zagląda, stają się wręcz niebezpieczne dla swoich właścicieli. Czy naprawdę o to chodzi w obronie domostwa…? Ostatnio poznałam też przypadek pieska, który ma ok. roku i od lat szczenięcych trzymany był na łańcuchu. Choć niedawno trafił do domu i kochanej właścicielki — wciąż boi się dotyku. Bo nie zna, nie wie, chciałby — a boi się…!
Magdalena Maria Bukowiecka



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5