Konflikt mieszkańców z inwestorem na olsztyńskich Brzezinach

2019-10-25 18:00:00(ost. akt: 2019-10-25 14:14:11)
Budowa na ul. Wawrzyczka

Budowa na ul. Wawrzyczka

Autor zdjęcia: Paweł Jaszczanin

Nowo powstający budynek przy ulicy Wawrzyczka na Brzezinach jest kością niezgody między mieszkańcami a inwestorem. Mieszkańcy twierdzą, że budynek zasłoni pobliski dom, a dokumentacja jest nieprawidłowa. Inwestor chce po prostu budować.
Budowa rozpoczęła się na początku lipca 2018 roku. I od tamtej pory sporo się zmieniło. Nie tylko w kwestii samej budowy, ale też zaczęły się protesty mieszkańców, bo — jak sami przekonują — coś tu jest nie tak.

— Wstrzymaliśmy budowę na jakiś czas. Według projektu, który nam przedstawiono, budynek był za blisko ulicy. Rzekomo wszystko zostało naprawione, ale nie wiemy do końca, czy tak faktycznie jest. Planów nam nie przedstawiono. Byliśmy na spotkaniu u prezydenta Grzymowicza, złożyliśmy pisma, ale nie mamy w zasadzie żadnej odpowiedzi — mówi Zdzisław Czaplicki, jeden z mieszkańców. — Deweloper nie patrzy na zdrowie ludzi. Wykop stwarza niebezpieczeństwo dla sąsiedniego, przedwojennego domu. Z tyłu, za budową jeżdżą ciężarówki ze sprzętem, mimo że nie mają prawa.

Dołączyła do nas pani Renata, która mieszka obok budowy.
— Niedawno mieliśmy problem ze sprzętem. Znowu zaczęli wjeżdżać od tyłu. Dzwoniliśmy na policję, a od robotników mąż usłyszał, że nie będą przecież nosić stali — mówi. — Policja chyba przyjechała, ale zaraz odjechali, bo przecież nic nie zobaczyli. I nic im nie robią. Mamy zdjęcia, które dokumentują to, że na tyły budowy mimo zakazu wjeżdża ciężki sprzęt. Tak naprawdę nie mamy pomocy ani ze strony prezydenta, ani służb.

— Ostatnie pismo do prezydenta złożyliśmy 1 października. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy do dziś. Od jednej z decyzji prezydenta odwołaliśmy się też do wojewody, ale pismo złożyliśmy niedawno, więc odpowiedzi też nie ma. — dodaje Zdzisław Czaplicki.

— Na samym początku przychodził pan i mówił, ze będzie tu stał dom dla trzech rodzin, brał udział w przetargu — wspomina pani Renata. — Ale my nawet nie wiemy, kim on jest, a na pewno nie jest właścicielem tej działki. W dokumentacji go nie ma. Sprawa tylko z pozoru jest prosta, bo — owszem — jest zgoda na budowę, ale inwestor robi korekty i zmienia plan budowy, a urząd twierdzi, że to nic takiego. Jeśli budynek najpierw był oddalony o 5,4 m od jezdni, a później go przesuwają, to jak to jest? Narysować można wszystko, ale nie wiemy, jak jest realnie — podkreśla pani Renata.

Obok budowy stoi też przedwojenny dom. Jego mieszkańcy, jak również pomagający im sąsiedzi, podnoszą, że nowy budynek zasłoni dostęp światła, a poza tym będzie zbyt blisko ścian.

— Nie wiadomo czy odległość od tego budynku jest dobrze zmierzona. Przecież oni nie będą mieli w ogóle światła. Ten mur ma być pusty, bez okien. Na jednych rysunkach od ich ściany jest 8 metrów, a na innym 7 z kawałkiem — mówi nam pani Renata. — Tak samo narysowali te 6 metrów od jezdni, których nie było.
W przedwojennym budynku mieszka pani Anna. Nie kryje, że ta sytuacja mocno ją stresuje.

Zakończenie robót ma nastąpić 31 grudnia 2020 roku.
— Zabierają nam całe słońce i to, co w naszym domu jest najważniejsze. Pisaliśmy odwołania do ratusza, ale to nic nie dało. Nie mamy w ogóle o czym rozmawiać z tym deweloperem. Jesteśmy połączeni z osiedlem Brzeziny i nie wiem, jak to jest, że oni mają oddzielny plan zagospodarowania, a my mamy oddzielny. Nie wiem też, dlaczego stawia się taki budynek przy naszym, przecież wpisanym do ewidencji zabytków w Olsztynie. Mieszkam tu od urodzenia. Na przestrzeni lat dochodziły bloki, dookoła w zasadzie były pola. I nie było wtedy dzierżawy — wspomina. — Tereny dookoła nie były podzielone na działki, każdy się tym opiekował, miał swój ogródek. W miejscu budowy też taki ogródek funkcjonował. My nie mamy nic przeciwko inwestycjom, ale nie w dom wielorodzinny. Tu jest 14 metrów na szerokość. Jak oni chcą to wcisnąć?

Skontaktowaliśmy się z inwestorem.
— Nigdy nie zrozumiem ludzkiej zawiści. Działka została kupiona pod budownictwo wielorodzinne, a ludzie wiedzieli koło czego mieszkają — podkreśla. — Zresztą ratusz i tak obciął piętro, bo uznał, że budynek będzie zabierać światło, więc zgodnie z wszelkimi procedurami i długą pracą projektanta — bo miasto miało dużo wymagań co do budynku — powstaje w zmienionej postaci. Mam chodzić i prosić o możliwość inwestowania? Poza tym nikt nie przesuwa budynku ot tak, bo nadzór budowlany by tego nie odebrał — zauważa.

I dodaje: — Ja sobie tego nie przesuwam dowolnie. Na etapie pozwolenia na budowę nikt się zresztą nie odwoływał, a jak się pojawiło, to nagle wszystkim przestało wszystko pasować. Później zajęli się panem Nakielskim, który budował w pobliżu boisko. Ktoś myślał, że będzie miał łąkę za oknem całe życie, a trzeba patrzeć w papiery i zastanawiać się, gdzie chce się mieszkać — podkreśla.

O stanowisko w tej sprawie poprosiliśmy też olsztyński Urząd Miasta. Odpowiedź mamy otrzymać w ciągu tygodnia, więc do tematu wrócimy w następnym wydaniu „Naszego Olsztyniaka”.

Paweł Jaszczanin


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ona #2812955 | 37.47.*.* 2 lis 2019 11:47

    Mieszkańcy Brzezin to chcieliby mieszkać wśròd ciszy jak na wsi a jednocześnie w mieście. Im wiecznie coś nie pasuje. Jak była otwarta droga z osiedla Generałów do ulicy Warszawskiej też było źle bo za dużo samochodów jeździło. Teraz przeszkadza im inwestycja. Jak chcą Państwo ciszy jak na wsi to niestety, ale chyba czas pomyśleć o domku poza miastem a nie w środku miasta.

    Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. To jest tak #2810113 | 83.5.*.* 26 paź 2019 19:11

      Pewni ludzie dostali mieszkania lub domy za darmo, od zakładu pracy. Później można było wykupić mieszkanie lub dom na preferencyjnych warunkach. Dookoła były pola i łąki, bo był to teren rolny. W miarę upływu czasu grunty zostały podzielone i przeznaczone pod zabudowę. Wszystko zgodnie z obowiązującym prawem. Grunty poza budynkami należącymi kiedyś do gospodarstwa rolnego, a później do gruntów rolnych Kortowa zostały wystawione na sprzedaż. Każdy, kto chciał i miał pieniądze mógł je kupić. I tak się stało, grunty zmieniły właściciela i zostały zabudowane. Jednak część działek nie została sprzedana lub zabudowana. Obecni właściciel zabudowanych działek wpadli na genialny plan, by mając już swoje domy mogli decydować za innych co mają lub mogą zrobić na swoich niezabudowanych działkach. Najlepiej jakby nic nie robili, wówczas obecni mieszkańcy domów ich kosztem i za ich pieniądze mieliby raj na ziemi. To typowe zachowanie ludzi z postkomunistycznym zachowaniem. Dla nich choćby nieba kawałek a innym jeno ogarek. Takie zachowania można często zaobserwować, jak ludzie piszą skargi do firm i urzędów, że nie mają jeszcze przyłączy do infrastruktury technicznej (chcieliby mieć prąd, wodę, kanalizację, gaz itp., co jest oczywiste), ale jak już zostali podłączeni do prądu, wody, kanalizacji czy sieci gazowej to piszą skargi, że nie godzą się, aby przez ich działkę przeszła dalej sieć elektroenergetyczna, wodociągowa, kanalizacyjna lub gazowa. Protestują i krzyczą, że komuniści odbierają im prawa do swobodnego dysponowania nieruchomością i nową sieć może firmy kiedyś wybudują ale po ich trupie. Tak właśnie wygląda społeczność, która tu mieszka. I nie jest to kultura polska.

      Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. bez zawisci #2809981 | 195.136.*.* 26 paź 2019 13:10

        ale porzadek podczas prac budowlanych powinien chyba byc.Nie znam szczegolow dotyczacych problemow sasiedzkich,ale korzystam z ulicy Wawrzyczka.Niestety znow jest asfalt zasyfiony tym co przyczepia sie do kol ciezarowek.Latem po interwencji strazy miejskiech zmywaliscie jezdnie 1,5 litrowymi butelkami wody z pobliskiego supermarketu.Teraz juz nawet na to was nie stac.Jest jesien,wilgoc wszechobecna,do poslizgu i konsekwencji z tym zwiazanych bardzo blisko.Nie mowiac o systematycznym zasyfianiu.Cos nie teges panie inwestor

        Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

      2. Złomiarz #2809879 | 188.147.*.* 26 paź 2019 08:43

        Moim skromnym zdaniem inwestor ma rację - miasto się rozrasta powstają nowe inwestycje, a to że dom jest tam od 60 lat i zawsze tu była łąka nie jest argumentem.

        Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

      3. L #2810213 | 37.201.*.* 27 paź 2019 06:30

        Na etapie pozwolenia na budowę kto miał się odwoływać , jak nikomu nie pokazał sie wcześniej i póżniej też jak ma wyglądać powstający budynek. Przecież jakiś tam pan przychodził na budowę i mydlił oczy , że powstanie budynek dla trzech rodzin. To naprawdę ciekawe. A pan z pewnością zapomiał się też przedstawić.

        odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (7)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5