Po rozwodzie żyje jak w piekle

2019-09-28 16:00:00(ost. akt: 2019-09-27 13:36:52)
W 235 przypadkach ofiarami przemocy w ubiegłym roku były dorosłe kobiety

W 235 przypadkach ofiarami przemocy w ubiegłym roku były dorosłe kobiety

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Pani Maria mieszka od 17 lat z byłym mężem pod jednym dachem. Sąd przyznał mu jeden pokój w jej mieszkaniu. Wybrał największy, przechodni. I codziennie znęca się nad kobietą. Ona jest na granicy rozpaczy, bo nie wie, co może zrobić.
Pani Maria od 17 lat męczy się w jednym mieszkaniu z człowiekiem, który kiedyś był jej mężem. Bo właśnie wtedy się rozwiodła. Ale po dziś dzień boi się o swoje bezpieczeństwo i zdrowie, bo mężczyzna jest agresywny. I cały czas z nią mieszka.

— Zawsze był nerwowy. Na sali rozpraw mówiłam wszystko jak na spowiedzi. Że mnie wyzywał, bił, dusił, kopał, że rzucał we mnie talerzami — opowiada pani Maria, która mieszka pod Barczewem. — Ale sąd jakby był niewzruszony moją historią. Przyznał mężowi jeden pokój w moim mieszkaniu. Bo nie było to nasze mieszkanie, ale służbowe. Pracowałam na kolei i dostałam na nie przydział jako panna. To zbiegło się z chwilą, gdy go poznałam, więc nie mieszkałam długo sama. Wprowadził się. Urodziłam mu troje dzieci. Ale wspólne życie wcale nie było kolorowe, bo mąż nie chciał pracować. A gdy coś mu nie pasowało, podnosił na mnie rękę. Ale że wzięłam z nim ślub, na dobre i na złe, nie chciałam się ani z nim rozwodzić, ani go wyrzucać. Zresztą dzieci powinny mieć ojca. Ale on nikim i niczym się nie interesował. Myślałam, że jakoś dam radę, ale… już sił nie miałam.

Wzywałam policję, ale nic nie pomagało. Święty spokój miałam tylko wtedy, gdy siedział w więzieniu. Nigdy mi się nie przyznał za co go skazali, ale wiem, że za kradzieże. Z tego miał pieniądze… Mąż w końcu znalazł sobie kochankę. Mówił, że jedzie do pracy w piątek wieczorem, ale ja wiedziałam, że jest umówiony z Basią. Ale po pewnym czasie i ona miała go dość. Gdy go oszukała na pieniądze, wyżywał się na mnie.

Ale pewnego dnia mąż panią Marię zaskoczył. Zażądał rozwodu.
— Nie robiłam sprzeciwu. Nawet się ucieszyłam, bo myślałam, że się wyprowadzi i moja gehenna się skończy. Rozprawa odbyła się w Sądzie Okręgowym w Olsztynie. I właśnie tam usłyszałam, że mąż, chociaż jest sprawcą przemocy domowej, będzie mieszkał nadal ze mną. I przyznaje mu się jeden pokój — podkreśla pani Maria. — Mąż się ucieszył i czuł się jak pan i władca. Bo miał papier. Zajął największy pokój, bo jest najcieplejszy. Bo sąd mu kazał… Na mnie i na dzieci nie patrzył. W dodatku to pokój przechodni, więc gdy idę do swojego, muszę przez niego przejść. Na szczęście dzieci się już wyprowadziły, bo dorosły. Już nie patrzą na to, co się dzieje w domu. Bo oczywiście były mąż cały czas jest agresywny. Nic w jego zachowaniu się nie zmieniło. Cały czas traktuje mnie tak samo. Żąda, żebym sprzątała, gotowała i dawała mu pieniądze. Ale ja przecież nie jestem już jego żoną! Od 17 lat! Dlatego palcem przy nim nie kiwnę. Niestety pokój jest brudny, bo on nic nie robi. Siedzi, gapi się w telewizor, pali papierosy i popija. Ściany są już żółte od dymu. Nawet wnuczek nie chce do nas przyjeżdżać, bo źle się czuje w mieszkaniu. I ja go rozumiem…

Łukasz Chojniak, adwokat: Aby położyć temu kres, ofiara przemocy domowej musi jak najszybciej zawiadomić policję albo prokuraturę o swojej sytuacji.
Były mąż pani Marii nie dokładał się nawet do czynszu. Zapewne z przyzwyczajenia, bo gdy byli jeszcze małżeństwem, tylko pani Maria pracowała.
— Ale gdy zagroziłam mu eksmisją, zaczął się dokładać. Bo zaczął też sobie dorabiać jako hydraulik. To jednak żadna radość, bo nie mam spokoju we własnym domu. Żyję jak w piekle — podkreśla pani Maria. — Cały czas krzyczy, bije, a raz nawet chciał poderżnąć mi gardło nożem kuchennym. Gdy rzucał we mnie talerzami, zadzwoniłam na policję. Gdy przyjechali funkcjonariusze, zarzucili mi bezpodstawne wezwanie. Bo mąż się uciszył i ślady awantury nie było… Chcieli mi nawet wystawić 500 zł mandatu. Ot, stróże prawa... Zareagowaliby pewnie, gdyby coś się stało. Ale przecież się stało! Cały czas się dzieje! W końcu coś we mnie pękło. Uświadomiłam sobie, że ja już tak dłużej nie dam rady. Tylko co mogę zrobić w tej sytuacji? Sąd nakazał mu siedzieć ze mną i on doskonale wie, że takie jego prawo. Ale dlaczego właśnie prawo stoi po stronie kata?

Co wobec tego może zrobić pani Maria?
— Załatwienie spraw mieszkaniowych może zająć trochę czasu. Ale w tej historii ważniejsze jest to, że pani Maria może być ofiarą przemocy domowej. Zgodnie z art. 207 Kodeksu karnego każdy, kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 5 — tłumaczy dr Łukasz Chojniak, adwokat. — Aby położyć temu kres, ofiara przemocy domowej musi jak najszybciej zawiadomić policję albo prokuraturę o swojej sytuacji. Jeśli w sprawie zostaną przedstawione zarzuty, niekiedy, zamiast tymczasowego aresztowania, można zastosować inny środek zapobiegawczy, tzw. dozór, pod warunkiem że oskarżony w wyznaczonym terminie opuści lokal zajmowany wspólnie z ofiarą przestępstwa oraz określi miejsce swojego pobytu. Niezależnie od sprawy karnej, trzeba też pomyśleć o rozwiązaniu spraw lokalowych. Ale w pierwszej kolejności pani Maria powinna zadbać o swoje bezpieczeństwo. Nikt nie może godzić się na to, aby być ofiarą przemocy.

ADA ROMANOWSKA


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Nick #2797024 | 37.201.*.* 28 wrz 2019 22:28

    Niestety z braku mieszkan komunalnych sady wydaja takie idiotyczne wyroki. Przeciez ten sedzia czy sedzina nie beda mieszkali pod jednym dachem z sadysta tylko te ofiary. Pozniej nie ma sie co dziwic ze mamy tyle zabojstw. Bo ile to czlowiek moze wytrzymac.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. NO #2796926 | 91.160.*.* 28 wrz 2019 17:35

    Wyrazy współczucia

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Jedyne wyjscie #2796919 | 37.248.*.* 28 wrz 2019 16:55

    To wyprowadzenie się z tego mieszkania, nie mogłabym żyć w ten sposób, chociaż Pani jest ofiara i powinna być chroniona przez państwo, to wyszło jak zawsze, ja bym się wyprowadziła i odżyła mając święty spokój na wynajmie

    odpowiedz na ten komentarz

  4. Koska #2796915 | 37.47.*.* 28 wrz 2019 16:19

    Bo u nas prawo jest dziwne. Za kradzieże cegły z walącego się dworku o czym pisano niedawno grozi 8 lat a za znęcanie się nad drugim człowiekiem 20 lat nic nie grozi wręcz przeciwnie kat siedzi sobie w mieszkaniu jak gdyby nic się nie stało. Faktycznie kobieta ma rację prawo stoi po stronie kata.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5