Kobieta chciała skoczyć z wiaduktu w Olsztynie. Ratownicy zareagowali błyskawicznie

2019-08-29 18:33:55(ost. akt: 2019-08-29 17:52:14)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Kobieta chciała skoczyć z wiaduktu blisko centrum Olsztyna. Zostawiłaby dwoje dzieci. Ratownicy zareagowali błyskawicznie, gdy tamtędy przejeżdżali. Niestety, to nie pierwsza taka historia w tym miejscu.
Nie znasz dnia ani godziny. Również w pracy. Wiedzą to doskonale ratownicy z Olsztyna, którzy uratowali samobójczynię.

— Wracaliśmy akurat ze zdarzenia. Pacjenta z urazem głowy zawieźliśmy do szpitala i jechaliśmy do bazy. Gdy przejeżdżaliśmy przez wiadukt łączący aleję Wojska Polskiego z ulicą 1 Maja, zauważyliśmy dwie kobiety. Sytuacja nie była jasna. Nie wiedzieliśmy, czy rozmawiają, czy się szarpią. Zachowywały się nienaturalnie. Ale czuliśmy, że coś się dzieje. W sekundę zatrzymaliśmy karetkę i wybiegliśmy do nich. Jedna z kobiet stała za barierką. Chciała zeskoczyć. Druga próbowała ją przytrzymać. To była dokładnie godzina 5.01 — opowiada Mariusz Marcinkiewicz, ratownik. — Kobieta, która ją trzymała, zaczęła do nas wołać, bo nie mogła już utrzymać tej, która chciała skoczyć.

— Akurat tamtędy przechodziła i zobaczyła, że na wiadukcie ktoś stoi. Miała jechać ze znajomymi na konferencję naukową do Łodzi i umówiła się z nimi niedaleko tego miejsca — dodaje ratownik Bartosz Romanowski. — Całe szczęście, że ją dostrzegła i zareagowała. Tamtędy, choć było wcześnie, jeździły już samochody. Być może ktoś widział tę sytuację, a nie zareagował. Ale trudno było tego nie widzieć, bo ten wiadukt jest wąski. Dlatego nie wiadomo, co by się stało, gdyby nie przechodząca kobieta.

— Wyskoczyłem pierwszy i złapałem samobójczynię w pół. Zaczęła mi się wyrywać. Próbowała skoczyć. Trzymałem ją z całej siły, żeby nie mogła tego zrobić. Bartosz bezpiecznie wychylił się za barierkę, żeby asekurować ją z drugiej strony — opowiada Mariusz Marcinkiewicz. — Ona cały czas się wyrywała. Jej nogi były nawet już w powietrzu. Na szczęście we trójkę wspólnymi siłami ją wyciągnęliśmy.

— Kobieta cały czas była agresywna i chciała się wyrwać — podkreśla Natalia Ważny, ratownik. — Była zdesperowana. Ewidentnie chciała popełnić samobójstwo. Kolega wzywał wsparcie, a my trzymaliśmy ją z całych sił, żeby nam nie uciekła.

— Bo mogła się wyrwać i skoczyć pod samochód, który akurat tamtędy przejeżdżał — zauważa Bartosz Romanowski. — Kobieta była pod wpływem alkoholu, choć nie była pijana. W asyście policji zawieźliśmy ją do szpitala psychiatrycznego. Wcześnie jednak sprawdziliśmy dokładnie teren, czy przypadkiem ktoś inny nie skoczył wcześniej. Czy na przykład nie zepchnęła z wiaduktu dziecka. Różne sytuacje mogą mieć miejsce. Chociażby ta ostatnia, gdy ojciec porwał synka… Ona była sama. I była zdesperowana. Rozmawiała z nami, ale niestety nie możemy powiedzieć, co pchnęło ją do takiego czynu. Powodem była życiowa sytuacja. Na pewno nie choroba psychiczna. Nałożyło jej się dużo problemów i w ten sposób chciała je rozwiązać. Zostawiłaby dwoje dzieci.

— Nie wyglądała na bezdomną, czy na kogoś, kto ma problem z alkoholem. Była czysto ubrana — zauważa Mariusz Marcinkiewicz. — Po prostu była normalna. Jak każdy z nas.

Pan Mariusz już trzeci raz natrafił na samobójcę na tym samym wiadukcie.

— To były bardzo podobne zdarzenia. Również miały miejsce w trakcie służby. We wtorek miałem déjà vu — podkreśla Mariusz Marcinkiewicz. — Dwa lata temu też jechałem karetką. I też wtedy krzyknąłem: „chłopaki, zatrzymajcie się, bo kobieta skacze!”. Wyskoczyliśmy i też ją wciągnęliśmy. Natomiast kiedy indziej dziewczyna już skoczyła.

Dzielni Ratownicy Pogotowia

— Ten wiadukt ma specjalne osłony, żeby ludzie nie skakali. Ale są być może za wąskie. Bo kobieta, która chciała skoczyć we wtorek, stała przy nich i nie mogła dalej przejść. Ale mimo wszystko mogła skoczyć, bo stała nad pierwszym torem — tłumaczy Bartosz Romanowski. — Ta konstrukcja nie jest bezpieczna. I niestety przyciąga ludzi… Zabezpieczenia są za wąskie. Ale czy na pewno? Z naszego doświadczenia wiemy, że jeżeli ktoś chce się zabić, to zrobi to. Tak to wymyśli, że mu się uda. Układa sobie scenariusz w głowie i go realizuje. Ta kobieta wcześniej planowała, że skoczy. To nie był przypadek, że akurat przechodziła i stwierdziła, że popełni samobójstwo.

— I pewnie zginęłaby, gdyby nie przypadkowa osoba i my. Ta kobieta miała po prostu szczęście w swoim nieszczęściu — podkreśla Mariusz Marcinkiewicz. — Gdy ją zobaczyliśmy, zatrzymaliśmy karetkę i błyskawicznie wybiegliśmy. To były sekundy.

— Nie było żadnego zgłoszenia, że ktoś ma zamiar targnąć się na swoje życie — zauważa Bartosz Romanowski. — Często samobójcy manifestują chęć odejścia. Ich bliscy dzwonią wtedy do nas, że ktoś może odebrać sobie życie. Że może być tu albo tu. Dzwonią nawet ci, którzy chcą się zabić. Mówią na przykład, że połknęli tabletki. Kilka godzin przed tą sytuacją, czyli w czasie tego samego dyżuru, mieliśmy zgłoszenie. Jechaliśmy na sygnale do Słup, bo tam mężczyzna zadeklarował, że odbierze sobie życie. Takich przypadków jest niestety dużo. Praktycznie na każdym dyżurze coś się dzieje. Ludzie dzwonią i mówią, że się zabiją, bo nie radzą sobie z życiem albo mają problemy psychiczne. Bywa, że przyjeżdżamy i jest już za późno. Bo ktoś znajduje samobójcę, który nigdy nie mówił o swoich planach. Nie powiedział: „biorę sznur i idę się powiesić”. Chciał umrzeć po cichu. Dlatego ważne jest, abyśmy dostrzegali takie sytuacje. Abyśmy, gdy coś się dzieje na ulicy, nie uciekali.

ADA ROMANOWSKA

Komentarze (18) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Uhm #2783607 | 31.0.*.* 29 sie 2019 18:39

    Hej, kobietko, trzymaj się tam. Jak bardzo źle by nie było śmierć to nie rozwiązanie. Mam nadzieje że znajdziesz koło siebie kogoś kto pomoże ci się podnieść ♡

    Ocena komentarza: warty uwagi (33) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Jola #2783712 | 31.0.*.* 29 sie 2019 22:28

      Hej ekipo z karetki :) .. dzięki że jesteście wrażliwi, że wam się chciało mimo kiepskiej kasy, i że nie zabito w was ducha niesienia pomocy Brawa dla was ♡

      Ocena komentarza: warty uwagi (32) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. Normalna Polka #2783919 | 83.6.*.* 30 sie 2019 11:53

        Będziemy ludźmi tylko wówczas gdy człowiek ,człowiekowi będzie człowiekiem jak w tym przypadku.Tak z empatią winni postępować normalni ludzie . Niby zwykła , ludzka reakcja a jednak w tych podłych czasach bardzo bohaterska.

        Ocena komentarza: warty uwagi (27) odpowiedz na ten komentarz

      2. Ola #2783642 | 81.190.*.* 29 sie 2019 19:55

        Niewdzięczna praca, gratulacje i mocnych nerwów.

        Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

      3. Pielęgniarka z psychiatryka #2784162 | 37.47.*.* 30 sie 2019 19:30

        Damy radę tej pani, jakiś lek się dobierze i dobrze będzie.

        Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (18)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5