W końcu doczekaliśmy się Łynostrady. Niestety nie brakuje na niej wad [VIDEO]

2019-08-24 12:02:50(ost. akt: 2019-08-23 17:22:18)
Zamiast Łyny, można trafić na rzekę samochodów.

Zamiast Łyny, można trafić na rzekę samochodów.

Autor zdjęcia: Ada Romanowska

Rowerzyści w końcu doczekali się Łynostrady. Można wsiąść na rower i cieszyć się widokiem sąsiadującej z trasą Łyny. Tylko że można też się pogubić, zwłaszcza w Lesie Miejskim. Brakuje oznaczeń. Nawet mapa nie sprzyja orientacji w terenie.
W niedzielę oficjalne otwarcie Łynostrady. Ale, choć wstęga jeszcze nie została przecięta, śmiało można już po niej jeździć. A że olsztyniacy uwielbiają poruszać się rowerami, korzystają już z tej wyczekiwanej od lat trasy wzdłuż Łyny. I sprawdzają, a momentami nawet błądzą. Okazuje się, że Łynostrada ma mnóstwo zalet, ale wad też jej nie brakuje.

— Jechałem z dwunastoletnią córką od Artyleryjskiej w stronę elektrowni. Mapka, która prezentuje trasę Łynostrady informuje, że będziemy poruszać się lewą stroną brzegu Łyny. Natomiast na starej Artyleryjskiej tablica z nazwą Łynostrada jest po prawej stronie. I tak też jechałem. Nawet jeśli trasa wiedzie też po drugiej stronie, tego na mapie nie zaznaczono. Zdecydowałem się jechać tą stroną, gdzie stoi właśnie mapa. Około kilometra droga była rzeczywiście zrobiona. Ale to skończyło się na dosyć stromym podjeździe. Od tego momentu jechaliśmy po zwykłej leśnej ścieżce — opowiada Wojciech Kordek z Olsztyna. — Akurat było po deszczu, więc jechać było trudno. Woda cały czas spływała i było ślisko. Na pewno nie zrobiono tu drenażu. Nie wysypano też żadnej nawierzchni. Nie było nawet żwiru, jaki jest chociażby na odcinku od Obrońców Tobruku w stronę Brzezin. Postawiono za to nowe barierki. Mimo wszystko jechaliśmy dalej. Razem z córką przyglądaliśmy się oznaczeniom wskazującym kierunek. Owszem, kilka rzuciło się nam w oczy, ale do pewnego momentu. Później widzieliśmy informacje dotyczące szlaków. Jeden był czerwony, jeden niebieski. Ale takie oznakowania są tam od lat.

W pewnym momencie pan Wojciech miał wrażenie, że zagubił się w Lesie Miejskim.

— Takie samo wrażenie miała córka. Zgubiliśmy Łynostradę. Nie było w lesie takich oznaczeń, które utrzymałyby nas na tej trasie — podkreśla Wojciech Kordek. — W pewnym momencie córka zwróciła uwagę, że szlak rowerowy prowadzi w lewo. Skręciliśmy. I okazało się, że mamy do czynienia z czymś, co trudno przejść, a co dopiero przejechać. Prowadziliśmy rowery na hamulcach. Mało tego, pomogłem córce, bo sama nie dała rady prowadzić swojego. Tam były takie nierówności terenu, że rower zahaczał o nie ramą. Oczywiście dotarłem do elektrowni. Tylko czy Łynostradą? Wcześniej na każdym rozgałęzieniu dróg zastanawialiśmy się, czy się nie mylimy. Nie zależało mi na tym, aby córce zaproponować hard core! Łynostrada raczej ma być traktem rowerowym łatwym i przyjemnym. Dla wszystkich, nie dla wyczynowców. Myślałem, że będę nią jechał bez problemu.

Pan Wojciech jechał Łynostradę również od drugiej strony.

— Zadziwia mnie też fragment do Obrońców Tobruku do Brzezin. Zjeżdżając z mostu skręciłem w prawo. I napotkałem na znak informujący, że będę poruszał się traktem pieszo-rowerowym. Taki znak stał po lewej stronie. Po prawej również był identyczny, ale przekreślony. O co chodzi? — pyta Wojciech Kordek. — Potem wracałem, z drugiej strony tej ścieżki takich znaków nie było. Ktoś się pomylił?

Łynostrada, choć jeszcze nie otwarta, już wzbudza wielkie emocje. Komentarze w internecie potwierdzają, że można się pogubić. Chociażby na profilu „Olsztyn. Aktynie”, pani Anna twierdzi, że „Nie mieszkam na stałe w Olsztynie i próbowałam przejechać Łynostradę rowerem. Muszę stwierdzić, że oznakowanie ścieżek jest fatalne i niestety nie udało mi się jej znaleźć”. Dlatego sama sprawdziłam, jak się jeździ po Lesie Miejskim i… też zgubiłam Łynostradę. Jechałam w stronę elektrowni i zamiast tam, wyjechałam na wylotówkę z Olsztyna w stronę Dobrego Miasta. Choć jazda po trasie, która na pewno była Łynostradą, sprawiała mi frajdę. Ale… tak samo wyglądająca droga wywiodła mnie właściwie w pole. Nie skręciłam tam gdzie powinnam. Ale też nic, co zwróciłoby moją uwagę, tam mnie nie pokierowało.

W komentarzach nie brakuje też negatywnych opinii o mapie. Również Mirosław Arczak, który jest radnym, zapalonym cyklistą i był niegdyś ratuszowym oficerem rowerowym, widzi wiele niedociągnięć. — Od lat zależy mi na rozwoju turystyki rowerowej w Olsztynie. Jeździłem rowerem w wielu miejscach w Polsce i w Europie. Widziałem dobrze wykonane tego typu wyposażenie trasy. Bo mapę tak należy traktować. Jak śmietniki, wiaty, czy ławki — twierdzi Mirosław Arczak. — Mapa w terenie często ratuje od nieprzyjemności, a na pewno sprawia, że rowerzysta czuje się pewnie. Pozwala mu się też usytuować w danym miejscu. A w Olsztynie mapa Łynostrady jest nieczytelna. Nie mówi nic nikomu. Jest zbyt ogólna, toporna. To wręcz łamigłówka. Łynostradę można było pokazać na dużo dokładniejszej grafice, z opisanymi obiektami znajdującymi się w okolicy. Teraz mamy na niej zieloną plamę, niebieską wstęgę, białe linie… Możemy się domyślić, że to właśnie Łyna, Las Miejski i ulice. Akurat ja je znam. Tylko czy turysta będzie już miał taką wiedzę?

Co na to wszystko miasto?

— Zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców wybudowaliśmy ścieżkę mineralną, która jest alternatywą dla nawierzchni betonowych czy asfaltowych. Chcieliśmy, by trasa była ekologiczna, wykonaliśmy ją więc z kruszywa. To jest materiał, który musi się skonsolidować. A zatem po jakimś czasie zgęstnieje i może nieco osiąść — tłumaczy Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna. — Natomiast na tablicy, jakie można spotkać na trasie, jej przebieg jest zaznaczony schematycznie. Zaznaczę także, że mamy już gotowe mapy Łynostrady, które będziemy rozdawać mieszkańcom podczas niedzielnego otwarcia. Co do oznakowania ścieżki, jesteśmy otwarci na dyskusję w tym temacie. Z przyjemnością zaprosimy osoby zainteresowane na wspólny przejazd Łynostradą, aby określić, gdzie ewentualnie należy wstawić dodatkowe tabliczki.

Ada Romanowska


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Komentarze (26) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mieszkam przy Łynostradzie #2782395 | 37.47.*.* 27 sie 2019 11:13

    Początek odcinka od ul. Tuwima w kierunku Obrońców Tobruku wygląda jak wjazd do żwirowni a nie Łynostrada. To jest jedna wielka patelnia, gdzie na rozgrzanym żwirze można potrawy smażyć. Piesi niszczą podeszwy od butów. Z okna widzę, jak schodzą na wyjeżdżony przez rowery fragment żwirowiska aby komfortowo przejść przez tą patelnię.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  2. olo #2781996 | 83.5.*.* 26 sie 2019 14:12

    Niecały miesiąc temu chciałem sobie sprawdzić ostatni odcinek od Tobruku na południe. Niestety mam zbyt wąskie opony i zmuszony byłem zawrócić aby nie zaliczyć gleby. Płaczący przy Łynie dzieciak w wieku szkolnym, otrzepywany z brudu przez rodziców (wszyscy z rowerami) najwyraźniej miał mniej szczęścia. Na tym grząskim żwirku chwila nieuwagi i leżysz. A o nieuwagę nietrudno gdy się przed chwilką jechało szybciutko i komfortowo asfaltem od parku centralnego pod Niepodległości do Tobruku. Domyślam się, że na kostkę brukową czy asfalt na tak długim odcinku pewnie nie było kasy ale żeby tak to spartolić... Można to jakoś utwardzić na co liczę a nie wysypać żwir w którym koła zapadają się po szprychy. Nie wiem jak jest dalej bo zawróciłem od razu. Liczyłem że w mieście ta ścieżka będzie solidniejsza ale spoko. Skoro miała być natura i grząski żwir pod mb to nic nie poradzę. Jest jak jest i trzeba będzie przywyknąć, tak jak na północnym odcinku (jakieś 200m od Artyleryjskiej w kierunku elektrowni) czyli zwykła leśna ścieżka z korzeniami, błotem i śliskimi liśćmi jesienią. Drugim rowerem jeżdżę tam po lesie miejskim już praktycznie na pamięć ale pierwszy raz jechałem z duszą na ramieniu aby się gdzieś nie zgubić. A pogubić się łatwo bo co chwila jakieś krzyżówki, rozjazdy i można przypadkiem trafić zarówno gdzieś nad Łynę, na pętlę w Jakubowie, na strzelnicę, na stadion Leśny, do elektrowni lub do... Dywit. Kto by tam rozszyfrowywał jakieś symbole w różnych kolorach na drzewach i zgadywał co one oznaczają...

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. mm #2781934 | 79.184.*.* 26 sie 2019 11:33

      ja jechałem Łynostradą i jakoś nie maiłem problemu z jej przejechaniem oraz znalezieniem. fakt nawierzchnia trochę miejscami jest za luźna więc niektóre rowery mogą mieć problem ale zwykły MTB pójdzie jak przecinka :D

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    2. Kudo nie myta #2781923 | 79.190.*.* 26 sie 2019 11:16

      Jak jesteś taki kozak to przejedź odcinek łynostrady w Lesie Miejskim ze średnią 30km/h … na pierwszej górce czeka cię sraczka

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. Kudo #2781872 | 188.146.*.* 26 sie 2019 09:24

      Inwestycja dla ciotek Olsztyn za grzymowicza powinien zmienić nazwę na pedal Olsztyn . Polska rządza patalachy a Olsztynem nieudacznik ,jak tu żyć

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      Pokaż wszystkie komentarze (26)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5