Nie do kontenera, nie do PSZOK, czyli gdzie? Nie tak łatwo pozbyć się „niewygodnych śmieci”

2019-08-14 07:15:00(ost. akt: 2019-08-13 15:33:59)
W lesie koło Wysieki ktoś wyrzucił plastikowe części dwóch aut.

W lesie koło Wysieki ktoś wyrzucił plastikowe części dwóch aut.

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

Co zrobić ze zderzakiem albo dywanikiem samochodowym? Wywieźć do lasu czy wrzucić do jeziora? A może wywieźć w miejsce, gdzie takimi odpadami zajmą się fachowcy? Tyle że oni nie wszystko przyjmują.
Za każdym razem, gdy widzimy śmieci w lesie, nie szczędzimy krytyki. Można nawet powiedzieć, że psy wieszamy na tych, którzy nie uszanowali środowiska. Las to nie wysypisko i każdy porządny człowiek to wie. Tylko że kij ma dwa końce. Być może odpady trafiły do lasu na przykład z bezsilności? Na pewno z głupoty, ale może jest jeszcze inna przyczyna? Historia pokazuje, że pozbycie się śmieci, „jak pan Bóg” przykazał ,wcale nie jest takie proste. Nawet jak człowiek chce, ma twardy orzech do zgryzienia. Mamy na to dowody.

— To historia rodem z Barei! — opowiada Jarek z Olsztyna. — Pomyślałem, że sprzątnę garaż. Wypożyczyłem przyczepkę, na którą wrzuciłem to, co było mi niepotrzebne. Znalazło się trochę budowlanki, jakieś stare folie, płytki, plastykowe rury kanalizacyjne, wiadra po farbie, połamany plastykowy stół z ogrodu, krzesło i połamany zderzak od samochodu. Było też nadkole od samochodu, które zostało mi po niemiłym zdarzeniu drogowym.
Następnie, już z załadowaną przyczepką, udałem się do PSZOK-u, który przyjmuje od mieszkańców odpady. Pan placowy oznajmił mi, że wszystko przyjmie oprócz, jak się wyraził, samochodówki. Nie chciał zderzaka i nadkola. Pomyślałem, że skoro człowiek na placu tego nie chciał, to może w biurze będą bardziej uprzejmi? Tam też usłyszałem, że tych elementów nie mogę tu zostawić.
Zdziwiłem się, a odpowiedzią na moje zdziwienie była informacja, że z tym pytaniem muszę udać się do urzędu miasta. Ale nie w tym rzecz, żeby chodzić i pytać. Miałem śmieci, które chciałem wyrzucić! Dlatego zaproponowałem, że zapłacę za utylizację. Usłyszałem, że za te dwa elementy będę musiał wybulić 200 zł. Bo nie płaci się za kilogram, ale za metr sześcienny. Osłupiałem!
Tak bardzo mnie zamurowało, że jednak zadzwoniłem do ratusza. Tam usłyszałem, że muszę zadbać o śmieci we własnym zakresie. Ale jak? Gdzie? Mam jechać do lasu? Dbam o Warmię i to nie wchodzi w grę. Gdzie więc mam wywieźć te odpady? Na szczęście kolega ma warsztat, który płaci grube pieniądze za utylizację. Zawiozłem mu ten plastik. A co z ludźmi, którzy nie mają kolegów?

Pan Konrad też postanowił posprzątać garaż. I też załadować śmieci na przyczepkę. Pojechał do olsztyńskiego PSZOK-u i też się zdziwił.

— Miałem styropiany, wykładzinę dywanową, opony, gumowe dywaniki samochodowe i lampy — opowiada pan Konrad z Olsztyna. — Facet, który to przyjmował, przyczepił się do dywaników. Powiedział, że takiej gumy nie przyjmuje. Opony wziął, do nich się nie czepiał. Ale dywaniki chyba były już z innej gumy… Usłyszałem, że „nie weźmie ich i koniec”. Spytałem, co mam z nimi zrobić? Wzruszył tylko ramionami.
Nie ma się co dziwić, że ludzie wyrzucają śmieci do lasu. Bo co mają z nimi zrobić? Każą segregować, dbać o środowisko, a gdy co do czego przyjdzie, nie przyjmują. Przyczepił się też do lamp samochodowych. Usłyszałem, że nie powinienem przywozić całości, ale oddzielić elektrykę o szkła. Ale ja się na tym nie znam! I to ja mam zajmować się przetwarzaniem odpadów?
Często przebywam za granicą i tam nikt okiem nie mrugnie, gdy się takie rzeczy przywozi. W Niemczech na przykład płaci się dwa i pół euro za utylizację. Przyjeżdżam, wykładam, płacę i mam spokój. Chętnie i tutaj bym zapłacił, żeby się tylko pozbyć tego, co jest mi niepotrzebne. I co ja mam teraz zrobić? Wywieźć do lasu? Wrzucić do jeziora?

Kij nie tylko ma dwa końce, ale można go też włożyć w mrowisko. Bo co zrobić ze śmieciami, o które trzeba zadbać we własnym zakresie? Co zrobić z dywanikami samochodnymi?

— Można wynająć albo kontener, albo worek na odpady. Takie rzeczy możemy odpłatnie odebrać od klienta i tylko w takiej formie. Nie możemy przyjmować ich na miejscu. Jesteśmy firmą prywatną, z którą miasto podpisało umowę na bezpłatny odbiór odpadów w punkcie. Na stronie internetowej można znaleźć informacje, jakie rzeczy przyjmujemy, a jakich nie możemy. To miasto o tym zdecydowało, a nas obowiązuje regulamin. To ratusz rozpisał przetarg na dany rodzaj odpadów — wyjaśnia Joanna Rudzińska z firmy KOMA, która prowadzi Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych w Olsztynie.
I dodaje: — Nie przyjmujemy części samochodowych, jedynie opony. Stąd problem ze zderzakiem, nadkolem i dywanikami. Można jednak takie rzeczy zanieść do warsztatu samochodnego, które przyjmują je za niewielką opłatą. Kiedy uzbiera się ich więcej, warsztat oddaje to zbiorczo, wynajmując od nas kontener. Absolutnie takich odpadów nie można wyrzucać do pojemników ze śmieciami mieszanymi, jakie stoją pod blokiem. Bo my, gdy przyjedziemy po śmieci, nie odbierzemy ich, bo nie są to śmieci komunalne. I spółdzielnia albo wspólnota zostanie z tym problemem. Takie odpady będzie trzeba zutylizować.

O komentarz poprosiliśmy też olsztyński ratusz.
Marta Bartoszewicz, rzeczniczka: — PSZOK powstał, aby uzupełnić lukę w pozbywaniu się przez mieszkańców odpadów komunalnych. Są tam przyjmowane te śmieci, których nie odbieramy spod domu. Sformułowanie „odpad komunalny” ma swoje ustawowe znaczenie. Najprościej mówiąc, są to odpady, które powstały w ramach gospodarstwa domowego. Z kolei te, których nie wysegregujemy i nie przyjmą nam ich w PSZOK-u, mogą trafić do odpadów zmieszanych. Ale podkreślę — mogą tam trafić tylko te odpady, które powstają w domu. Nie należą do tej kategorii pojazdy ani ich elementy. Nadkole, zderzak do samochodu, gumowe dywaniki samochodowe są elementem auta, a zatem nie są odpadem komunalnym. Takie „śmieci” trzeba wywieźć na złomowisko.
Ada Romanowska

Komentarze (35) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. do rzecznik p. Bartoszewicz #2776825 | 83.9.*.* 14 sie 2019 08:41

    Gumowy dywanik wywieźć na złom? A na którym przyjmują gumowe lub materiałowe dywaniki?? Też wywoziłem trochę rzeczy do PSZOKu i miałem kilka starych mebli, dwie opony, jeden przetarty dywanik samochodowy i jedną płytę GK 0,8m x 1,2m. Meble i opony bezproblemowo. Dywanik nie, bo nie, a płytę przyszła młoda pani i wpisała mi 1 metr sześcienny odpadów budowlanych. Pytam się jakim cudem jeden kawałek płyty ma metr sześcienny to mi powiedzieli, że mogę nie oddawać jak mi się nie podoba. To zostawiłem zdając sobie sprawę, że to wałek. A dywanik nie poszedł do lasu tylko do kontenera na niesegregowane pod blokiem.

    Ocena komentarza: warty uwagi (31) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. nagórczak #2776799 | 109.241.*.* 14 sie 2019 08:22

      Pszok nie przyjmie, wieziesz do lasu, wyrzucasz, potem dzieciaki sprzątają świat i te nieprzyjęte przez pszok śmieci, i oddają do pszok.... gdzie tu logika???

      Ocena komentarza: warty uwagi (26) odpowiedz na ten komentarz

    2. Olo #2776767 | 109.241.*.* 14 sie 2019 07:23

      Samochodówka na złomowisko, puszki do huty, butelki do huty szkła a plastik spalić? Bzdury, nie można tego po prostu oddać w pszok w ilościach detalicznych?

      Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz

    3. ztrz #2776781 | 79.187.*.* 14 sie 2019 08:05

      Nie tylko z częściami samochodowymi jest problem. Próbowałem oddać części zielone z działki, też był problem. Dwa razy jeździłem, bo nie miałem przy sobie zaświadczenia o posiadaniu działki. Logiczne, że nie noszę go przy sobie, bo po co? Mogłem wylegitymować się dowodem osobistym, ale to za mało jak się okazało.

      Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. gg #2776778 | 88.156.*.* 14 sie 2019 08:04

        W ratuszu siedzą tacy mózgowcy że aż strach się bać co następnie wymyślą :)

        Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        Pokaż wszystkie komentarze (35)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5