Wycieczka po olsztyńskich komisariatach przez... brak informacji

2019-08-02 18:27:40(ost. akt: 2019-08-02 18:46:22)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

O bezpieczeństwie pieszych na przeznaczonych dla nich przejściach można pisać bez końca. Sytuacja pana Piotra, gdy kobieta prawie przejechała mu po nogach, jest jednak kuriozalna, bo — jak twierdzi — policja nie chciała przyjąć zgłoszenia.
Wszystko stało się rano, gdy pan Piotr odprowadzał syna do przedszkola. Takich sytuacji jest na przejściach wciąż zbyt wiele. — Stałem przed rondem. Przed przejściem zatrzymał się kierowca busa i pokazał mi, że mogę iść. Byłem już w połowie, ale tradycyjnie spojrzałem, czy coś nie nadjeżdża, bo zawsze wolę się upewnić — mówi pan Piotr. — Centralnie przede mną przejechała kobieta, nawet na mnie nie spojrzała i prawie przejechała mi po nogach. A przecież kierowca busa nie hamował gwałtownie, tylko już jakiś czas stał przed przejściem. Przecież gdy zobaczyła, że jeden samochód już stoi, to powinna się zatrzymać, a ona po prostu jechała zbyt szybko.

Pan Piotr zadzwonił do straży miejskiej, ale — zgodnie z prawdą — usłyszał, że od takich spraw jest policja. Poszedł więc na komendę przy ul. Partyzantów. — Usłyszałem, że nikt mnie teraz nie przyjmie, ewentualnie po 11, bo teraz nie ma osób od wykroczeń, tylko od przestępstw — wspomina. — Zaproponowałem, żeby tylko spisali zeznania i przekazali kolegom, bo później nie będę miał na to czasu. Ale nie chcieli tego zrobić.

I tu zaczęła się wycieczka pana Piotra. — Poszedłem do komendy obok, na ul. Dąbrowszczaków, bo myślałem, że ludzi nie ma może tylko na Partyzantów. Na Dąbrowszczaków powiedzieli mi, że powinienem się zgłosić na ul. Pstrowskiego, do Zarządu Dróg Wojewódzkich, bo to oni zajmują się takimi rzeczami. Tam z kolei usłyszałem, że na Partyzantów jest główny dyżurny w Olsztynie i... to on decyduje, czy kogoś przyjmie czy nie, a na Dąbrowszczaków wprowadzili mnie w błąd. I jeszcze, że już spełniłem obywatelski obowiązek — opowiada pan Piotr. — Zdziwiłem się, bo przecież ja zgłaszam wykroczenie, i to nie byle jakie. Gdyby był obok mój syn, to pewnie ta kobieta, by go potrąciła. Wszyscy wiedzą, że tam jest niebezpiecznie. Na rondzie, niedaleko Media Expert jest kamera, która powinna zarejestrować zdarzenie.

Pan Piotr próbował tłumaczyć policjantom, że nie ma czasu na zgłaszanie zdarzenia po godzinie 11. — Nie rozumiem, czemu robili mi takie problemy. Wystarczyło spisać zeznania i przekazać je osobom kompetentnym. A ja w odpowiedzi słyszę, że nie mają czasu. To co miałem zrobić? Zignorować to? — zastanawia się pan Piotr. — Dla mnie to dziwne, bo policja jest chyba dla nas, a nie my dla niej. Nikt nie mógł do mnie zejść? Dzwoniłem nawet do rzecznika praw obywatelskich i poradzili mi, że można spróbować wysłać list do policji, bo tego zignorować nie mogą, ale to trochę śmieszne, żeby latać po pocztach i wysyłać listy, gdy wystarczyło mi poświęcić tylko chwilę.

Pan Piotr mówi jasno, że nie chce wsadzać sprawczyni do więzienia, ale... — Takie osoby powinny mieć jednak jakąś nauczkę. Niech ktoś zwróci jej uwagę, żeby nauczyła się zachowywać na przejściach dla pieszych. Następnym razem może się skończyć gorzej — mówi.

Sytuacja pana Piotra była o tyle nieciekawa, że jest teraz na zwolnieniu przez rowerowy wypadek, gdzie złamał obie ręce. — Dlatego tłumaczyłem policji, że nie jest to dla mnie komfortowe, żeby chodzić po mieście, albo dostosowywać się do godzin, w których mogą mnie przyjąć. Tym bardziej, że trzy komisariaty odmówiły zajęcia się sprawą. Gdyby mi się coś stało, to dopiero wtedy by zareagowali?

Ale problemy pana Piotra mogły się wziąć z bardzo prostej przyczyny — braku odpowiedniej informacji. — Grupa wykroczeniowa faktycznie pracuje w określonych godzinach. Rozumiem, że osoba, która go przyjmowała, poinformowała go o tym fakcie. I faktycznie nie możemy spisać zeznań i przekazać ich dalej. Policjanci wykonują swoje czynności, mają umówionych świadków w swoich sprawach, są w terenie — tłumaczy Izabela Kołpakowska z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. — Dlatego właśnie są te specjalne grupy do przyjmowania zgłoszeń. Poszkodowany mógł zostać przyjęty w innych godzinach. Gdyby np. powiedział, że nie może przyjść, albo ma problemy z chodzeniem, to wtedy grupa wykroczeniowa przyjechałaby do jego domu i tam spisała zeznania — mówi Kołpakowska. — Pytanie z czyjej strony zabrakło informacji? Policjanci jeżdżą zbierać zeznania bardzo często, to dla nas naprawdę nic wyjątkowego — podkreśliła.

O tym, że policjanci mogą przyjechać i spisać zeznania w domu pan Piotr jednak nic nie wiedział. — Nikt mi o tym nie powiedział. Gdybym wiedział, to oczywiście, że bym skorzystał z takiej opcji — nie ukrywa. — A tak poczułem się olany przez policję. Bo usłyszałem tylko, że nie mają dla mnie czasu. Gdyby tej informacji nie zabrakło, wszystko mogło się potoczyć inaczej.

pj


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Komentarze (40) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Kierowca #2773073 | 88.156.*.* 6 sie 2019 17:36

    Jak by dojechał Ciebie albo kogoś z rodziny to ciekawe czy tak byś mowil

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. turbo #2772390 | 46.170.*.* 5 sie 2019 10:58

      zwykły donosiciel

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz

    2. Grzegorz Olsztyn #2772325 | 213.184.*.* 5 sie 2019 08:37

      Z treści komentarzy i ocen komentarzy normalnych ludzi wynika, że większość z nich to potencjalni mordercy na przejściach dla pieszych. W ciągu ostatnich 10 lat straciłem dwoje przyjaciół, którzy zginęli na przejęciach dla pieszych zamordowani przez debili Nawet nie poszli do więzienia. Historia tego cwaniaczka, który zabił kobietę na Nagórkach nikogo nie nauczyła. Kobieta opisywana w tym artykule niebawem może zabić kogoś na przejściu. Ciekaw jestem, gdyby zabiła kogoś z waszej rodziny, czy wówczas potępialibyście postępowanie Pana Piotra. Myślenie podobno nie boli.

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    3. dlaczego za tu umorzenia po roku bezczynności #2771959 | 37.8.*.* 4 sie 2019 11:15

      nikt nie odpowiada? Jak można przez rok prowadzić jakieś proste wykroczenie? przecież wiadomo, że to leży na półce i nic się z tym nie robi.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

    4. observer #2771936 | 88.156.*.* 4 sie 2019 10:36

      Typowa ofiara losu... Kto mu kazał wędrować od komendy do komendy? Wystarczyło napisać emaila i go do komendy wysłać. Tego pan Piotr nie wiedział, tamtego pan Piotr nie wiedział... Ciekawe czy pan Piotr sam trafia do domu? Trochę mało rozgarnięty ten pan Piotr. Dziara z różańcem? I wszystko jasne...

      Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (40)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5