Masz ochotę na rybę z jeziora? W Olsztynie musisz nieźle się naszukać

2019-05-11 19:27:36(ost. akt: 2019-05-10 15:27:36)

Autor zdjęcia: Karol Kiłyk

Olsztyn słynie z kilkunastu jezior. Niestety trudno tu o rybę ze słodkiej wody, choć wydawałoby się, że wystarczy... wyciągnąć rękę. Żeby ją zjeść, trzeba się naprawdę dobrze naszukać, a już na pewno słono zapłacić. I tak jest od wielu, wielu lat...
Dokładnie dziesięć lat temu szukałam ryby w Olsztynie. Chciałam zjeść naszą, słodkowodną, smażoną, świeżą. Nie łososia, nie halibuta. Olsztyn to przecież miasto, które ma aż 16 jezior w granicach administracyjnych, więc chyba jest gdzie łowić. No właśnie… Wyciągać z wody może i można, ale gdzie smażyć? Dziesięć lat temu był z tym problem. Jak jest dzisiaj? Tak jak dekadę temu, tak i teraz wcielam się w turystkę na rowerze, która szuka pomysłu na obiad. I nie ma pojęcia, co zjeść. A kto pyta, nie błądzi. Zaczynam od starówki. I już na dzień dobry, ku mojemu zdziwieniu, spotykam dwie dziewczyny z Warszawy. Też szukają… ryby. Mają ochotę na słodkowodną, ale kręcą się i kręcą, i chyba zdecydują się na pizzę.

— Szukamy i nie możemy natrafić na żadną smażalnię — mówi Malwina. — Przyjechałyśmy tu zawodowo, ale zanim zaczniemy pracować, chcemy coś zjeść. Mamy ochotę właśnie na coś regionalnego. Ale nic się nie rzuca w oczy. Szkoda, bo gdyby była tu smażalnia, poszłybyśmy tam w pierwszej kolejności.

Pytam więc dalej, może dowiem się czegoś więcej… — W Dorotowie są bardzo dobre ryby, nad Jeziorem Wulpińskim. Dużo mówi się też o Szwaderkach. A w Olsztynie? Albo swojskie jedzenie, albo bardzo orientalne — tłumaczy mi Oliwia Szczepańska z Olsztyna. — Ja akurat lubię słodkowodne ryby. I przydałoby się miejsce, gdzie można takie zjeść bez wyjazdu za miasto.
— A ja nie widzę różnicy, czy jem rybę z jeziora, czy z morza — dodaje Kacper Kuta, przyjaciel Oliwi. — Ryba to ryba.


W oko rzuca mi się pan, który jest już życiowo doświadczony. Widać to chociażby po siwiejących włosach. — Niestety, ale w Olsztynie nie ma typowych smażalni ryb znanych znad morza. Tam co krok to smażalnia ze świeżym dorszem — wyjaśnia pan Andrzej, który pochodzi z Węgorzewa. — Oczywiście w Olsztynie da się zjeść naszą, ale musimy iść do restauracji. To wiąże się z wysoką ceną. Mało tego, rzadko jemy ryby z naszych jezior nawet w domach. Kilogram schabu kosztuje 16 zł, a kilogram szczupaka 35 zł. Ile kotletów zrobi się z kilograma mięsa, a ile z kilograma ryby? Odpowiedź jest prosta. Na Warmii nie ma typowych potraw z ryb. Tu nie ma też kultury jedzenia ryby z jeziora. Co innego dalej, na Mazurach z kolei ostatnimi czasy rządzi stynka.

Rzeczywiście, w Mikołajkach stynka to nawet hit sezonu. Rybki smaży się w głębokim oleju, jak frytki. Dużo ich schodzi. Wzięcie mają też sielawy, sandacze, szczupaki, liny i pstrągi. To już taka tradycja, że jak jedziesz na Mazury, to zajadasz się rybami z jezior. Jak jesteś nad morzem, nie pogardzisz flądrą czy dorszem. Równowaga w przyrodzie i żołądku musi być. W Olsztynie, czyli w sercu Warmii, ryb słodkowodnych ze świecą szukać.

A może to wszystko przez sumika karłowatego? Ktoś kilka lat temu wpuścił go do Jeziora Długiego. I to aż dziwne, bo ryba ta pochodzi z Ameryki Północnej. W Europie, również w Polsce, była głównie wykorzystywany w akwariach. I być może właśnie z akwarium intruz „został wylany z kąpielą”. Rybka to niby mała, bo dorasta do 30 centymetrów i osiąga masę 200 gramów, ale potrafi nieźle narozrabiać. Przez Polski Związek Wędkarski uznawana jest za szkodnika. W regulaminie amatorskiego połowu ryb figuruje nawet zapis, że po złowieniu nie należy jej wypuszczać do wody. A to dlatego, że zjada ikrę i narybek rodzimych ryb. Do tego to ryba wyjątkowa, bo potrafi zadomowić się nawet w najgorszych warunkach i przetrwać bez uszczerbku na zdrowiu.

— Duże spustoszenie ryba robi też w jeziorze Krzywym, gdzie się przedostała — opowiada Marcin, napotkany wędkarz. — Prawdopodobnie przedostała się tu kanałem. Pomogły też pewnie kaczki, które przeniosły zawieruszoną w piórkach ikrę. Jeszcze kilka lat, a dobrej ryby w Krzywym nie będzie wcale.

Ukiel, czyli Krzywe, to jezioro odpływowe. To znaczy, że nadmiar wody jest odprowadzany kanałem do Jeziora Kortowskiego z jednej strony oraz podziemnym rurociągiem do Jeziora Czarnego i dalej do Długiego z drugiej. Sumiki mają więc gdzie szarżować. Ale, jak przekonywał podczas poprzedniego sezonu wędkarskiego, Piotr Stępniak, wielokrotny mistrz Polski w wędkarstwie i trener kadry narodowej, cały czas można łowić i to z powodzeniem. Jest też możliwość ściągnięcia ryby z sąsiednich jezior.

— W Olsztynie jest choćby jezioro Skanda czy Krzywe. Jest tam ryba.

Na Mazurach mamy na przykład Śniardwy, Mikołajskie. Jest tam piękna ryba. Przecudne jeziora są w okolicach Szczytna — mówi Piotr Stępniak. — Wystarczy tylko popatrzeć na sieci rybaków. Z jednego zaciągu potrafią przywieźć tonę sandacza czy 400 kilogramów węgorza.

Na szczęście na plaży miejskiej, gdzie też szukam ryby, można zjeść sandacza. Tylko. Dokładnie filet pieczony w papilocie za 34 zł. Innej opcji nie ma — ewentualnie w innej knajpce zupa rybna, też z sandacza. Talerzyk za 20 zł.

A może ryby słodkowodne nie mają wzięcia? Te z morza są zdrowsze, mają więcej wartościowych tłuszczów i nie pachą mułem, co u naszych może się zdarzyć. A może nie mają dobrej reklamy? Chociaż jest smażalnia w Zielonym Grądzie koło Pasłęka, tuż przy trasie „siódemce”, która wręcz słynie ze smażonych okonków. Jeżdżą tam nawet olsztyniacy, choć to 90 km drogi. — Nie wszyscy lubią morskie ryby — mówi Ewa Borkowska ze smażalni. — Słyniemy z okonków, ale nie tylko. W menu mamy też sandacze, karasie, pstrągi, liny, szczupaki. Skoro jesteśmy na Warmii i Mazurach, to podajemy nasze ryby. Dla wielu są one smaczniejsze niż morskie.

A może ryby w Olsztynie nie są wcale potrzebne? Może większe wzięcie mają burgery, zapiekanki i kebaby? — Gdyby ludzie chcieli jeść ryby z jezior, to pewnie smażalnie z takim menu by były. Niestety w Polsce, również na Warmii i Mazurach, zauważa się niskie spożycie ryb. Wielu ludzi uważa, że symbolem statusu materialnego jest jedzenie mięsa — uważa Robert Makłowicz, kucharz. — Myślę, że ludzie za mało domagają się ryb słodkowodnych. Nawet nad morzem nie ma już szału i ryby morskie są często mrożone, nawet nie z Polski. Gdzie więc tu mówić o kuchni regionalnej…

Gdzie więc tu mówić o rybie prosto z jeziora w stolicy Krainy Tysiąca Jezior. Co tu w ogóle mówić, bo od dziesięciu lat nic się nie zmieniło. A szkoda, bo na rybę cały czas mam ochotę. Nawet w papilocie.


Ada Romanowska


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Komentarze (35) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. syfu #2730506 | 88.156.*.* 11 maj 2019 19:34

    Przecież te lokale i tak kupują ryby po taniości w biedrze czy innych makro i wciskają naiwniakom kit że świeżo złowione, ludzie nie dajcie się nabierać.

    Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz

  2. ewa #2730508 | 88.156.*.* 11 maj 2019 19:36

    Romanowska zawsze jakieś głupoty pisze

    Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz

  3. Łotr #2730511 | 188.147.*.* 11 maj 2019 19:40

    Ryby i jeziora w Olsztynie uuui fajans fikszyn to hak Olsztyn Gzybovica bez korków :)

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-10) odpowiedz na ten komentarz

  4. Bob #2730518 | 188.147.*.* 11 maj 2019 19:54

    Przecież na Towarowej jest od lat smażalnia ryb i sklep ze świeżą rybą.

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Bob #2730519 | 188.147.*.* 11 maj 2019 19:56

      Przecież na Towarowej jest od lat smażalnia ryb i sklep ze świeżą rybą.

      Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (35)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5