Dramatyczne wydarzenia pod Olsztynem. Uczcili pamięć ofiar rzezi

2019-01-21 14:21:58(ost. akt: 2019-01-21 14:33:45)
Krzyż kortowski

Krzyż kortowski

Autor zdjęcia: Marlena Gajewska

Dziś w nocy mija 74 rocznica dramatycznych wydarzeń w podolsztyńskiej miejscowości Kortau, czyli obecnego Kortowa. Oddziały sowieckie dokonały wtedy masowego mordu na bezbronnych pacjentach kortowskich szpitali. Następnego dnia zajęły Olsztyn.
Olsztyńska prawniczka Marlena Gajewska utworzyła na Facebooku wydarzenie pt. „Rzeź w Kortowie”, gdzie napisała, że chciałaby oddać cześć zmarłym i wymordowanym w Kortowie w styczniu 1945 roku.

Ta refleksja przyszła do niej po przeczytaniu książki „Czyściec zwany Kortau. Nieznana historia“ autorstwa nieżyjącego już pasjonata dziejów regionalnych i popularyzatora historii Olsztyna Stanisława Piechockiego (wydanej w roku 2004). — Wiedziałam o Kortowie tylko tyle, że był tu szpital psychiatryczny – powiedziała Gazecie.— Chciałabym teraz upamiętnić osoby najsłabsze, chore, ranne, które zostały w Kortowie porzucone na śmierć w czasie wojny. Przez lata zostały one zapomniane, mało kto ma obecnie w Kortowie świadomość dramatycznych wydarzeń stycznia 1945.

Za eksterminację pacjentów szpitala psychiatrycznego odpowiadają zarówno niemieccy obrońcy miasta Allenstein, i jego sowieccy zdobywcy. — Kortau było miejscem represji jeszcze w początkach lat 40. ubiegłego stulecia — informuje Krzysztof Kierski, historyk Biura Badań Historycznych Delegatury IPN w Olsztynie. — Hitlerowcy realizowali tam akcję T-4, polegającą na fizycznej eliminacji starców, ludzi chorych umysłowo oraz ludzi z wrodzonymi zaburzeniami rozwojowymi. Działaniom tym towarzyszyły także okrutne, pseudonaukowe eksperymenty medyczne. Łącznie akcja ta pochłonęła w całych Niemczech życie blisko 300 tys. ludzi, z czego w samym Kortowie, w świetle dostępnych dokumentów, zginęło co najmniej 5 tys. osób.

Potem przyszli Sowieci. Jak podaje Piechocki, Niemcy ogłosili ewakuację Allenstein dopiero na kilka godzin przed pojawieniem się Armii Czerwonej, 21 stycznia 1945 roku około południa. Z relacji świadków wynika, że pacjentów z zakładu w Kortowie przeprowadzono wtedy pieszo ulicami Olsztyna na dworzec główny. Czemu wyprowadzano ich z miasta? Istnieje hipoteza, że mieli zwolnić łóżka szpitalne i odciążyć personel medyczny na potrzeby rannych żołnierzy z frontu.

W tych dniach panował silny mróz, a nocą temperatura spadała poniżej — 25 °C. Pacjenci byli lekko ubrani, niektórzy szli w piżamach szpitalnych, owinięci kocami. Dokąd ich zabrano? Nie wiadomo, mało kto się nimi interesował. Jedna z mieszkanek Allenstein, która podczas ewakuacji uciekła do Guttstadt (dzisiaj Dobre Miasto), powiedziała po wojnie, że dowiedziała się od kolejarza, że pensjonariuszy zakładu wywieziono w kierunku południowo-zachodnim i prawdopodobnie rozstrzelano. Po wojnie, pomimo wielu starań różnych organów i instytucji, nie udało się nikogo odnaleźć.

W Kortau przebywało wówczas około 600 osób, w tym personel szpitalny, psychicznie chorzy, ciężko ranni oraz uciekinierzy z okolicznych miejscowości, głównie kobiet i dzieci, którzy schronili się w budynkach oznaczonych znakiem Czerwonego Krzyża.

Tymczasem czerwonoarmiści, zanim weszli wczesnym rankiem 22 stycznia 1945 r. do Allenstein, który praktycznie nie był wówczas broniony przez Niemców, urządzili nocą w podmiejskim Kortau prawdziwą apokalipsę. — Ci pacjenci, których nie ewakuowali sami Niemcy, a także opiekujący się nimi personel medyczny wraz z rodzinami, padli po wkroczeniu czerwonoarmistów ofiarą krwawego mordu — wyjaśnia dr hab. Witold Gieszczyński, historyk z Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych UWM. — Pałający żądzą zemsty żołnierze sowieccy podpalili także zabudowania szpitalne. Szacuje się, że „kortowska apokalipsa” kosztowała życie co najmniej 600 osób.
Był to zresztą dopiero początek gehenny mieszkańców Olsztyna. Wzięte prawie bez wystrzału, jeśli nie liczyć drobnych potyczek z nielicznymi obrońcami, było potem systematycznie rabowane i podpalane, a los jego mieszkańców, w tym szczególnie kobiet, był bardzo trudny.

Jak czytamy w książce „Czyściec zwany Kortau“, dziesięć lat po wojnie, w czerwcu 1955 r., odkryto w Kortowie największy masowy grób ofiar sowieckiego ludobójstwa na tym terenie. Wskazał je pracownik kotłowni, który uzyskał tę wiadomość od kolegi po fachu, naocznego świadka styczniowych wydarzeń. Pod cienką warstwą ziemi, odkryto 227 pedantycznie ułożonych ciał kobiet, mężczyzn i dzieci. Odnalezione w zbiorowej mogile fragmenty odzieży świadczyły, że byli to pacjenci, personel medyczny oraz żołnierze leczący się w kortowskim szpitalu. W większości przypadków przyczyną śmierci był strzał w głowę. Wydobyte z masowego grobu ciała umieszczono w skrzyniach i pochowano na cmentarzu przy al. Wojska Polskiego w Olsztynie.

W ubiegłym roku kolejną inicjatywę przypomnienia opisanych powyżej wydarzeń z 1945 roku podjęli studenci dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego UWM, organizując „Kortowski spacer pamięci“ z udziałem osób pamiętających lata 50.


Łukasz Czarnecki-Pacyński

Komentarze (32) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. kos #2666866 | 151.248.*.* 21 sty 2019 14:53

    Z całym szacunkiem dla autora - ale nie wyważył proporcji. Skoncentrowanie się na wydarzeniach ze stycznia 1945 r. to prosta manipulacja. Zbrodnia kortowska trwała latami, a styczeń '45 był zwieńczeniem koszmaru. Zbrodnia kortowska to 5000 zbrodni niemieckich i 600 sowieckich.

    Ocena komentarza: warty uwagi (35) odpowiedz na ten komentarz

  2. studentka historii #2667074 | 94.254.*.* 21 sty 2019 21:27

    to piękne, że inicjatorka tej akcji chce uczcić pamięć 200 osób, które zostały rozstrzelane przez armię czerwoną w trakcie wojny tylko szkoda, że praktycznie przemilczała przy tym temat, że 6 tysięcy osób w Kortowie zginęło z rąk niemców przy różnych eksperymentach typu odpornośc na ból, wstrzykiwanie zastrzyków przez oko, specjalne zarażanie tyfusem, testowanie gazów bojowych, przeszczepianie kończyn, oczywiście okraszone gwałtami i torturami a na koniec ewakuację tych, którzy mieli siłe iść, przy -25 stopni w piżamach, aby na koniec też ich rozstrzelać, tylko dzień lub dwa później.

    Ocena komentarza: warty uwagi (24) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Nie rozumie mtego zdziwienia... #2666868 | 185.220.*.* 21 sty 2019 14:58

      to była wojna! Rosjanie gonili niemców w tym czasie z ich ziem! Nie polskich. Co ci biedni szeregowi zółnierze mili robić? Rozkazy były jasne. Albo ty zabijesz,a lbo ciebie zabiją... Ilu z nich umialo czytać lub/i pisać? Dlanich wszystko po drodze to wróg do unicestwienia. To nie był czerwony krzyż... Wieszanie psów, ale za co? Oni szli na Berlin. Jeszcze oczekuje wśród nich "konserwatorów zabytków" znających się na sztuce?

      Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

      1. BZ #2667064 | 165.225.*.* 21 sty 2019 21:11

        To bardzo dobrze, że przypomina się o tej tragedii, tylko dlaczego media milczą o mordach dokonywanych dokładnie w tym samym czasie przez UPA na ludności Polskiej ludności cywilnej? A może warto wspomnieć o mordzie Niemców na 1500 więźniach w Radogoszczu? Wojna jest straszna, wojna niesie przemoc, ale naszym obowiązkiem jest mówić o jednych i drugich zbrodniach. Nie wolno nam w imię źle pojętej ,,przyjaźni" zapominać o zbrodniach na Wołyniu.

        Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

        1. jerzy #2666858 | 37.47.*.* 21 sty 2019 14:43

          tak naprawde i jedni i grudzy czyli niemcy i sowieci odpowiadaja za ten mord i nie tylko za ten odpowiedzialni sa jedni i grudzy

          Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (32)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5