Stary pawilon szpeci Olsztyn, a miasto ma związane ręce
2019-01-19 16:01:03(ost. akt: 2019-01-19 16:09:08)
Stary i zniszczony pawilon na skrzyżowaniu ulic Kościuszki i Kołobrzeskiej rzuca się w oczy. I wygląda jakby Bóg o nim zapomniał. Ale ratusz pamięta. Tylko niewiele może zrobić.
Pan Tadeusz zawsze klnie, gdy przechodzi obok tego pawilonu. Z roku na rok wygląda coraz gorzej. — Jakby go przenieśli z jakiegoś horroru — denerwuje się Tadeusz Kostka, olsztynianin. — Stoi już od lat i dziwię się, że nikt nie chce go rozebrać. A może nie może... Ale coś z tym trzeba zrobić, przecież przez ta okolica wygląda jak straszydło! I tak od wielu, wielu lat.
— Spalić to trzeba — dodaje pani Halina, która widzi pawilon ze swoich okien. — Ktoś się kiedyś zdenerwuje i rozwiąże problem. Chyba że sam się rozwiąże i ta rudera się rozsypie. A może się to stać, bo ma do tego predyspozycje. Już ledwo stoi. Ile można na nią patrzeć? Ani nikt tu nie handluje, ani nic z tym nie robi. Stoi i straszy. Miasto nie może temu zaradzić?
Okazuje się, że miasto chce temu zaradzić, ale ma związane ręce. — 21-metrowy pawilon stoi na gruncie gminy, a najemczyni dzierżawiła go na prowadzenie działalności gospodarczej — tłumaczy Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta w Olsztynie. I wyjaśnia: — Gdy zaprzestała prowadzenia działalności i płacenia za dzierżawę, chcieliśmy odzyskać ten teren. Sprawa została skierowana do prawników, ale w tak zwanym międzyczasie pani zmarła. Było to w 2009 roku. Po jej śmierci ustalaliśmy spadkobierców, jednak gdy ich znaleźliśmy, nie mogliśmy skutecznie doręczyć im żadnego z pism. W związku z tym w 2011 roku ponownie skierowaliśmy sprawę do prawników, a oni na drogę postępowania sądowego.
Okazuje się, że miasto chce temu zaradzić, ale ma związane ręce. — 21-metrowy pawilon stoi na gruncie gminy, a najemczyni dzierżawiła go na prowadzenie działalności gospodarczej — tłumaczy Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta w Olsztynie. I wyjaśnia: — Gdy zaprzestała prowadzenia działalności i płacenia za dzierżawę, chcieliśmy odzyskać ten teren. Sprawa została skierowana do prawników, ale w tak zwanym międzyczasie pani zmarła. Było to w 2009 roku. Po jej śmierci ustalaliśmy spadkobierców, jednak gdy ich znaleźliśmy, nie mogliśmy skutecznie doręczyć im żadnego z pism. W związku z tym w 2011 roku ponownie skierowaliśmy sprawę do prawników, a oni na drogę postępowania sądowego.
W 2016 roku sąd nakazał spadkobiercom zwrócenie nam tej nieruchomości. Niestety nie zastosowali się oni do tego wyroku, więc w ubiegłym roku wszedł tam komornik. A my ponownie skierowaliśmy sprawę do sądu o możliwość rozebrania pustostanu. Jeśli sąd wyda wyrok, który pozwoli nam to zrobić, to dokonamy rozbiórki, a następnie będziemy dochodzili zwrotu kosztów od obecnych właścicieli pawilonu, czyli spadkobierców byłej najemczyni — dodaje Marta Bartoszewicz.
Pustostanów w Olsztynie jest kilka. To między innymi budynki przy ulicy 15 Dywizji, koszary na Zatorzu czy pustostan na Prostej, na starówce. Wszystkie szpecą wizerunek miasta, a często ich historia przypomina „życiorys” rudery ze krzyżowania Kościuszki i Kołobrzeskiej.
Czy miasto ma wpływ na miejsca, które nie dodają Olsztynowi uroku?
— Robimy, co możemy — twierdzi Marta Bartoszewicz. — Jak dany najemca przestaje prowadzić działalność w danym miejscu, a tym samym płacić za dzierżawę, wówczas zwracamy się z wnioskiem o jej zwrot. Ale jeśli próba polubownego załatwienia sprawy nie przynosi efektu, wówczas występujemy do sądu.
Ale tego typu sprawy potrafią się ciągnąć latami. — Przykładem takiego porządkowania terenu, który przeprowadzamy od kilku lat, jest chociażby ulica Kolejowa. Już połowa tych bud została rozebrana. Od tych najemców, których budy zlikwidowaliśmy sami, będziemy dochodzić zwrotu poniesionych kosztów. Byli jednak i tacy, którzy na taki krok zdecydowali się sami — dodaje Bartoszewicz.
W historii Olsztyna w pamięć zapadło kilka budynków, które szpeciły miasto. W 2012 roku rozebrano na przykład ten u zbiegu Staszica i Pieniężnego. Dziś są tam planty. Przez lata straszyła też siedziba dawnej Spółdzielni Inwalidów przy Warszawskiej. W środku walały się zużyte strzykawki, butelki i puszki po piwie. Widać było też miejsca po ogniskach. Dziś jest tam parking.
Budowa parku Centralnego odsłoniła na nowo mieszkańcom nie tylko zielone serce miasta, ale przy okazji również zabytkową willę leżącą u brzegów Łyny. Zniszczony, ale malowniczo położony budynek miasto wystawiło na sprzedaż. Dziś jest tam pensjonat.
ar
Czytaj e-wydanie ">kliknij
Komentarze (55) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
lol #2670553 | 213.76.*.* 28 sty 2019 09:09
To się nazywa tempo. W 2011 r. sprawa w rękach prawników, a w 2016 r. wyrok sądu. Tylko robić przekręty, a sprawy same się przedawnią, jak to czasami się zdarza, tylko dlaczego nie zwykłym ludziom.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
mecenas sztuki #2669903 | 78.154.*.* 26 sty 2019 14:42
Jeśli spadkobiercy nie przyjmą/przyjęli spadku, to miasto może pokiwać palcem w bucie. 10 lat minęło.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Ryszard/1945 Olsztyn #2669779 | 82.145.*.* 26 sty 2019 08:51
Przepraszam, miało być RAK, biurokracji.uyw
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Ryszard/1945Olsztyn #2669777 | 82.145.*.* 26 sty 2019 08:49
Urzędnik,robimy co możemy, śmiać mi się chce, przepraszam, gówno robicie i tyle w temacie.Rozrasta się plemię urzędnicze w Olsztynie do niespotykanych rozmiarów,toczy nas rąk biurokracji.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Uthred #2669761 | 83.9.*.* 26 sty 2019 05:05
biurokracja - choroba naszego państwa
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz