Urodziny w Wigilię przynoszą szczęście?

2018-12-24 09:31:06(ost. akt: 2018-12-24 19:24:34)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Bartosz Cudnoch

„Bóg się rodzi, moc truchleje" słowa tej popularnej kolędy nabierają nowego znaczenia, jeśli urodziłeś się 24 grudnia. Czy ta data przynosi szczęście?
Katarzyna Grabińska z Olsztyna, choreograf, animatorka i założycielka m.in. Pracowni Tańca Pryzmat urodziła się 24 grudnia.

— Myślę, że kiedy rodziłam się w Wigilię, było to chyba największe wyzwanie dla mojej mamy — opowiada Katarzyna Grabińska. — To były czasy, kiedy na oddziałach położniczych obowiązywał zakaz odwiedzin. Była tam więc zupełnie sama, bo nawet tata nie mógł przy niej być.
Po latach rodzina znalazła swój własny sposób na świętowanie urodzin córki 24 grudnia.
— Najczęstszy komentarz, który słyszę, to: "Oj, jakaś ty biedna". Moi rodzice zawsze jednak dbali o właściwą celebrację tego dnia. W dzieciństwie punktualnie o godz. 16.30, czyli w godzinę moich urodzin, rodzice z bratem wchodzili do mojego pokoju z tortem i życzeniami. Później była wigilia — opowiada pani Katarzyna.
Nigdy też nie czuła się poszkodowana.

— Rodzice dawali mi prezent na urodziny, a potem otrzymywałam te z okazji gwiazdki. Nigdy nie było łączonych prezentów — przyznaje Katarzyna Grabińska.
Problemem był jedynie fakt, że w dzieciństwie nie mogła wyprawiać urodzin koleżankom ze szkoły, bo przecież wszyscy spędzali święta w rodzinnym gronie. Przed 24 grudnia było za wcześnie, a po świętach zwykle już wszyscy zapominali.
— Osiemnastkę oczywiście miałam huczną. Obchodziłam ją z koleżanką w styczniu — wspomina Katarzyna Grabińska.
Ewenementem jest też fakt, że w trakcie urodzin śpiewano.... kolędy.
— Pochodzę z rodziny muzykującej. Zawsze znajdzie się więc miejsce na wspólne granie — dodaje Katarzyna Grabińska. — Każdy gra na innym instrumencie.

— Datę 24 grudnia raczej trudno jest zapomnieć i teraz bardzo się cieszę, bo znajomi, przyjaciele, rodzina zawsze pamiętają, by zadzwonić i złożyć mi życzenia urodzinowe. Od rana więc odbieram telefony z życzeniami, a ja przy okazji przekazuję swoje — te z okazji świąt.
Urodziny były zawsze więc bardzo rodzinne.

— Mam przyjaciela, który do mnie przyjeżdżał w wigilijny poranek, obowiązkowo z prezentem urodzinowym — wspomina Katarzyna Grabińska. — Dziś mamy już swoje rodziny, ale wciąż zdarza się nam kontynuować tę rozpoczętą przed laty tradycję. To szczególnie miłe w czasach mediów społecznościowych, kiedy kontakt ogranicza się głównie do tych wirtualnych. One nigdy nie zastąpią spotkania, rozmowy, wartościowego, wspólnego czasu spędzonego w gronie najbliższych nam osób. Nawet siedzenie obok siebie w milczeniu jest bardziej cenne od kolejnego sms-a.
— Co chcę otrzymać w prezencie urodzinowym? Przede wszystkim chciałabym, żeby moja rodzina była zdrowa i by Olsztyński Teatr Tańca nie był projektem jednorocznym, a zaistniał na stałe jako zawodowa scena tańca w Olsztynie — dodaje nasza rozmówczyni.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5