Najlepsza pizza? Tylko w Wadągu!
2018-11-16 11:58:02(ost. akt: 2018-12-12 09:34:13)
Artykuł
sponsorowany
Wielbiciele tej sławnej, włoskiej potrawy nie muszą już jeździć do Rzymu lub Neapolu. Jeśli tylko zapragną oryginalnego smaku, zapachu, a także atmosfery swojskiej pizzerii — Pimento w podolsztyńskim Wadągu serdecznie zaprasza!
Rzeczywiście. Pizzeria Pimento w pobliskim Wadągu to lokal wyjątkowy pod każdym względem. Konkretnie pod pięcioma względami:
1. Oryginał w każdym calu
— Składniki mamy wyłącznie oryginalne — zapewnia Tytus Czunikin-Krasowicki, właściciel Pimiento, szef z dwudziestoletnim doświadczeniem.
Jeden rzut oka na każdy z rumianych placków starcza też, by mieć pewność, że oszczędność ominęła tu wszystkich szerokim łukiem. Czy to pomidory, papryka, szynka, ser, czy rukola — każdy placek jest wręcz przygnieciony dodatkami i sosami. A do tego zapach wszystkich przypraw świata… Istne szaleństwo! Samo ciasto jest chrupkie, pachnące… Niech pęknę, lepsze niż oryginalna włoska focaccia…! A to wszystko pod swojską, warmińską strzechą i na wyciągnięcie ręki.
2. Fantazja, odwaga i lata doświadczenia
Trzeba przyznać że Tytusowi daleko do kulinarnych ortodoksów i przepisy traktuje najczęściej jako bazę, wyjście, inspirację do własnego, autorskiego dania. A to dla mnie, wychowanej w domu, w którym od pokoleń kobiety zwyczajne kuchenne pichcenie wynosiły do rangi sztuki — oznaka prawdziwej kulinarnej wirtuozerii. I kunsztu. Oraz odwagi i naturalnego talentu, który pozwala w kuchni na rozmach i umiar, bogactwo smaków bez pomieszania zmysłów i na najważniejsze: naturalne wyczucie.
3. Piec, który piecze i grzeje
Piec, sedno każdej pizzerii, jest zupełnie nowy, oryginalny i sprawdza się wzorowo na każdym polu. Zasadniczo piecze pizzę i najprawdopodobniej jest głównym sprawcą chrupkości ciasta. Jest też ogromny — jako miłośniczka kryminałów natychmiast uruchomiłam wyobraźnię na jego widok, i grzeje niezmiennie, nieustannie, ku uciesze gości i radości personelu. Ale ten piec emanuje też magicznym ciepłem i sprawia, że w Pimento jest przytulnie i, niczym w babcinej chatce, pachnie palonym drewnem i prawdziwym domem.
Piec, niechby nawet najnowszy i najcieplejszy — sam jeden nie starczy. Atmosferę tworzą ludzie. A obsługa w Pimento godna jest autentycznych, prowadzonych z pokolenia na pokolenie włoskich trattorii lub greckich tawern. Zapracowani, zabiegani — a jednak pogodni, uśmiechnięci, każdego gościa traktują bez mała jak angielską królową lub zbłąkanego wędrowca w wigilijną noc….! Z nabożnym przestrachem opowiadają o przygodach z montowaniem pieca, służą radą przy wyborze konkretnej pizzy, a przy wyjściu zachęcają do rychłych kolejnych odwiedzin. Są szczerzy, otwarci, widać, że kochają to, co robią, a kto ma szczęście — czasem w Pimento spotyka samego Tytusa.
5. Przestronny parking
— To mnie zawsze denerwowało — mówi mi Tytus bez owijania w bawełnę. — Jedziesz do jakiejś fajnej knajpki, to jedzenie już widzisz i czujesz, kiszki ci marsza grają, a tu koszmar. Szukanie wolnego miejsca na parkingu! Swoim gościom chciałem stanowczo tego oszczędzić i dlatego Pimento dysponuje dużym, przestronnym parkingiem.
No i tu mam problem. Rozgłosić prawdę o Pimento całemu światu i zaryzykować, że parking nagle zapełni się do ostatniego krawężnika, a sam lokal pęknie w szwach — czy jednak schować wiedzę skrzętnie dla siebie i wyłącznie zaufanych bliskich…? Dobrze. Niech będzie. Wadąg, ul. Jana Kochanowskiego 1a, tel. 511 997 301. https://www.facebook.com/pimento.pizza/ Kto nie chce, niech nie wierzy. Kto pojedzie raz, będzie wracał zawsze!
mmb
mmb