Sejm otwarty dla wszystkich

2018-07-20 09:00:00(ost. akt: 2018-08-11 18:48:21)

Autor zdjęcia: Materiały prasowe

W ostatnim tygodniu w Sejmie i Senacie odbyły się huczne obchody 550-lecia polskiego parlamentaryzmu. Udział w zwołanym z tej okazji Zgromadzeniu Narodowym zbojkotowała jednak opozycja. Jak Sojusz Lewicy Demokratycznej ocenia te wydarzenia — mówi Sekretarz Generalny SLD, Radny Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego Marcin Kulasek.
Prawo i Sprawiedliwość zarządziło w tym roku obchody 550. rocznicy polskiego parlamentaryzmu. Jest to dość zaskakujące, ponieważ w 1993 r. Sejm podjął uchwałę w sprawie uczczenia 500 lat powstania parlamentu. Z tego powodu zeszłotygodniowe uroczystości są trochę niezrozumiałe. Z obchodami zorganizowanymi przez partię rządzącą jest jednak inny problem i nie leży on nawet w olbrzymich kosztach organizacji tych obchodów.

W takim razie w czym rzecz?

Co najmniej jako gorzką ironię można traktować fakt, że wielkie uroczystości z okazji 550-lecia polskiego parlamentaryzmu organizuje Prawo i Sprawiedliwość. To partia, która — jak żadna z formacji rządzących Polską po 1989 r. — zmarginalizowała rolę Sejmu i Senatu, ograniczając możliwość prowadzenia swobodnej debaty w obu izbach i tłamsząc podstawowe prawa opozycji.

Sejm i Senat cieszą się jednak bardzo niskim zaufaniem społecznym nie od 2015 r., ale od co najmniej kilkunastu lat. Winy za ten stan rzeczy nie ponosi chyba tylko Prawo i Sprawiedliwość?

Kryzys polskiego parlamentu nie zaczął się w tej kadencji. Jego początków można szukać w 2007 r., gdy zwyciężyła Platforma Obywatelska. Wprawdzie w tamtych czasach — inaczej niż dzisiaj — posłowie nie byli karani za krytykę partii rządzącej, a dziennikarze mieli swobodny dostęp do sejmowych korytarzy, ale już wówczas ograniczano prawa opozycji. Najlepszym dowodem na to są działania marszałków Sejmu z Platformy Obywatelskiej: Bronisława Komorowskiego i Grzegorza Schetyny, którzy przez lata blokowali projekty ustaw składane przez Sojusz Lewicy Demokratycznej i chowali je do tzw. sejmowej zamrażarki. Niektóre z nich przeleżały tam nawet trzy lata!

Polskiemu parlamentowi potrzeba w takim razie nowej jakości?

Oczywiście! Mam nadzieję, że ta nowa jakość będzie wiązać się z powrotem Sojuszu Lewicy Demokratycznej do Sejmu. W czasach, gdy byliśmy partią rządzącą, Sejm cieszył się silną, podmiotową pozycją, a opozycja mogła korzystać swobodnie ze wszystkich przysługujących jej praw. Parlament był miejscem otwartym: nie tylko dla dziennikarzy, ale także dla obywateli. Dziś parlament otoczony jest barierkami i pilnują go dziesiątki policjantów. Czas z tym skończyć. To zadanie dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej!

Artykuł sponsorowany

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5