Kurpiowska palma pełna bibuły, czyli czas na Niedzielę Palmową

2018-03-25 11:00:00(ost. akt: 2018-03-25 12:40:35)

Autor zdjęcia: KJM

Szósta niedziela Wielkiego Postu nazywana jest Niedzielą Palmową, inaczej Niedzielą Męki Pańskiej. Tego dnia święcimy palmy. I większość z nas wybierze te, które tradycją sięgają Wileńszczyzny.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Po co święcimy palmy? [QUIZ]

Po co święcimy palmy? [QUIZ]

Na stoisku z palmami i ozdobami wielkanocnymi na olsztyńskim Zatorzu sprzedawcy uwijają się jak w ukropie. Po palmy, zajączki i inne ozdoby ustawiają się kolejki.

— Kiedyś robiło się palmy samodzielnie, ale teraz brakuje czasu i idzie się na skróty. Kupuje się więc gotową, choć nie wiem, co by moi rodzice na to powiedzieli — mówi Krystyna Krawczyk, olsztynianka. — Ja zwykle kupuję tę najmniejszą, bo nie ma później z nią problemów.


Kolorowe zające, gałązki i palmy różnej wielkości przyciągają przechodniów.
— Zwykle kupujemy gotowe, z zasuszonych kwiatów, jak większość — dodaje Monika Dziurawiec, mama 10-letniej Natalii. — Kupiłyśmy dziś małą palmę w kształcie zajączka, bo u nas, w Szczytnie, takich nie ma.
— A ta jest bardzo ładna — zapewnia dziewczynka.

Są jednak w Olsztynie rodziny, które tydzień przed Niedzielą Palmową wiją palmy. Ta tradycja przetrwała jeszcze w rodzinach kurpiowskich. Palmy, po kurpiowsku — wiją. Trzeba ją złożyć z kilkudziesięciu małych, starannie wyciętych elementów. Sposoby układania kwiatów są przekazywane z pokolenia na pokolenie.
— Wicia palm nauczyła mnie babcia — zapewnia Joanna, olsztynianka.

Jaki jest przepis na udaną palmę? Muszą tam znaleźć się wyraziste kolory. Po kurpiowsku „fest” barwy. Są to: biały, czerwony, niebieski, liliowy i żółty, ale i zielony. Współczesne palmy zdobione są brokatem, żeby się mieniły w słońcu. Muszą też znaleźć się dodatki: papierowe wstążki i np. bukszpan, gałązka jałowca bądź sosna. Na nią przyczepia się za pomocą nitki bibułkowe kwiatki. Te z kolei można formować z jednego kawałka bibułki lub też wycinać pojedyncze płatki i skleić je w jeden kwiat.
 Tradycyjnie wierzono, że im wyższa i bogatsza palma, tym rodzina będzie miała więcej szczęścia.


To wersja dla tych, co mają czas. Zaganianym pozostaje wyposażyć się w tę ze stoiska. A jak to wyglądało w tradycji Warmii i Mazur?
— Na Warmii i Mazurach przed laty palmy były znane, ale tylko te wykonane ze świeżych gałązek roślin wiecznie zielonych, czyli np. bukszpanu — tłumaczy Angelika Rejs, etnograf z Muzeum Warmii i Mazur. — Dołączano do nich np. kwiaty wykonane z bibuły. Obowiązkowo musiały znaleźć się gałązki wierzby z baziami. Natomiast te palmy, które teraz tak często kupujemy, przyszły do nas z Wileńszczyzny. I na tyle nam się spodobały, że przyjęły się w naszej tradycji.

Tymczasem na dawnej Warmii palmy wykonywało się samodzielnie. Z tego, co było pod ręką. Ważne, by gałązki wierzby miały tzw. bazie. Potem bazie zjadano, bo wierzono, że w ten sposób uchronimy się przed bólem gardła. A po poświęceniu palma zostawała w domu. Stawiano ją w oknie, bo wierzono, że chroni przed piorunami. Z gałązek wierzbowych robiło się krzyżyki, które stawiało się w polu. Ich magiczna moc miała strzec dawnych mieszkańców przed nieszczęściami.



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. :) #2470592 | 176.221.*.* 25 mar 2018 19:49

    Cztery kółka, dwa koniki, jadą z Mławy szabrowniki. Ot polska kultura i rozwój

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5