Na pasach trzeba walczyć o życie. Przez bezmyślność i kierowców, i pieszych

2018-02-18 17:00:40(ost. akt: 2018-02-18 12:35:49)
Zdjęcie jest ilustracją treści

Zdjęcie jest ilustracją treści

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Nie od dziś wiadomo, że kierowcy narzekają na pieszych, a piesi na kierowców. Najczęściej chodzi o przejścia dla pieszych, na których często toczy się walka o życie. Winni są i jedni, i drudzy. A co na ten temat mówią przepisy?
W mediach niedawno pisano o kobiecie z województwa kujawsko-pomorskiego, która oblała egzamin na prawo jazdy, bo zatrzymała się przed przejściem dla pieszych. Piesi stali co prawda na chodniku, ale ich zachowanie wskazywało na możliwość wejścia na pasy. Egzaminator uznał jednak postępowanie zdającej za wykroczenie i egzamin zakończył się wynikiem negatywnym.

Po odwołaniu kobiety dyrektor departamentu organizacyjnego Urzędu Marszałkowskiego unieważnił egzamin. Egzaminator odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które podtrzymało decyzję urzędu. Egzaminator poległ ostatecznie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Bydgoszczy.

Przepisy są raczej jasne. Jak mówi prawo o ruchu drogowym: pieszy znajdujący się na przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem. Zabrania się też wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd, także na przejściu dla pieszych.
Obowiązki kierowcy? „Zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu. Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu na skrzyżowaniu przez jezdnię drogi, na którą wjeżdża”.

Pieszy, który zbliża się do przejścia z widocznym zamiarem przejścia przez jezdnię, ma pierwszeństwo przed samochodami m.in. w Austrii, Belgii, Bułgarii, Holandii i Niemczech. Pierwszeństwo nie jest jednak bezwzględne. Przed wejściem na jezdnię pieszy musi ocenić prędkość samochodów jadących ulicą i oszacować drogę ich hamowania. To ma zniechęcać do wchodzenia na przejście bezpośrednio przed jadącymi samochodami.
A na to właśnie najczęściej narzekają kierowcy. Prawda jak zwykle leży pośrodku i trzeba podkreślić, że zdarzają się nieodpowiedzialni kierowcy i nieodpowiedzialni piesi.

Zdaniem niektórych właścicieli szkół nauki jazdy przepuszczanie pieszych to dobry obyczaj, ale trzeba robić to z głową, gdy inni kierowcy mają szansę zahamować przed przejściem.
Oliwy do ognia w sprawie wspomnianego oblanego egzaminu dolała pewna egzaminatorka, która stwierdziła, że ustąpienie pierwszeństwa pieszym oczekującym na możliwość przejścia przez jezdnię jest wykroczeniem. Powołała się na przepisy zakazujące zatrzymania pojazdu w odległości mniejszej niż 10 metrów przed przejściem dla pieszych. Przepis dotyczy jednak kierowców, którzy chcieliby zaparkować samochód. Nie zabrania zatrzymania samochodu przed przejściem w celu umożliwienia przejścia pieszym.

Dziwi więc, że instruktorzy i egzaminatorzy nie znają do końca przepisów.

— Jeśli widzę, że ktoś jest blisko krawężnika, to zawsze go puszczam — zapewnia Adam Mróz, kierowca z Ostródy. — To zwykła, ludzka życzliwość. Jeśli natomiast pieszy jest dosyć daleko od przejścia, to wtedy jadę, choć zwalniam przed samym przejściem, bo trzeba pamiętać o zasadzie ograniczonego zaufania. Nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie wbiegnie na pasy. Niestety, na przykład na ul. Dworcowej kierowcy często omijają mnie na pasach, gdy kogoś już przepuszczę. I to nagminnie.

Dlatego Monika Bejda z Olsztyna boi się wpuszczać pieszych na pasy.
— Bo nigdy nie wiem, czy jadący koło mnie samochód się zatrzyma. Pieszych najczęściej puszczam, jak widzę, że ktoś koło mnie zwalnia, ale jeśli jedzie z dużą prędkością, to nawet trąbię, żeby nikt nie wchodził na pasy, bo wtedy nie ma już ratunku — podkreśla. — I pierwsze słyszę, że według niektórych egzaminatorów nie można się zatrzymywać przed przejściem. To jakiś absurd. Dziwi mnie tylko to, że niektórzy za kierownicą nie myślą, bo przecież każdy z nas jest pieszym, a nie każdy kierowcą. Zdarzają się oczywiście ludzie wbiegający pod koła lub wjeżdżający z dużą prędkością na rowerach na pasy. I mają pretensje do kierowcy, że się nie zatrzymał. Bezmyślność dotyka obu grup.
Niestety Polska wciąż jest jednym z najbardziej niebezpiecznych krajów dla pieszych w Unii Europejskiej. W 2016 roku blisko 40 proc. śmiertelnych ofiar wypadków stanowili piesi.
pj

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Komentarze (27) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Kermit #2447333 | 94.254.*.* 24 lut 2018 10:40

    Piesi,,hmm, przejścia przy Aurze traktują jak chodnik, smartfon, słuchawki, pośpiech by wsiąść do zielonej glisty, tyle.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Robett #2444292 | 37.8.*.* 19 lut 2018 19:11

    Panie Grzymowicz !!!. Co z ulicą Partyzantów ??? Olsztyniacy będą to pamiętać przy wyborach .

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Irena #2444287 | 37.8.*.* 19 lut 2018 19:07

    Większość myśli ,ze kości są mocniejsze niź blachy samochodów

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. Olek #2444286 | 37.8.*.* 19 lut 2018 19:05

    Olsztyn to specyficzne miast. Co 150 m. przejście dla pieszych. Przykłady: Piłsudskiego-praktycznie od Michelin do Ratusza? Krasickiego od LO 5 do Kanta. W Olsztynie duźo jest wypadków z udziałem pieszych.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  5. olo #2444206 | 82.139.*.* 19 lut 2018 16:54

    I jeszcze jedno: tłumaczę tacie (70 lat, pewnie z milion km przejechane) jak tylko z nim jadę, żeby nie wyprzedzał innych na pasach, mniejsza o to czy są tam piesi czy nie. Nie dociera. Żyłka "rajdowca" jest silniejsza - musi być jak najwyżej w klasyfikacji pojazdów przed kolejnymi światłami, najlepiej pole position! Skręcając z Synów Pułku w prawo w Orłowicza są pasy i przejazd rowerowy. Tysiąc razy tłumaczyłem żeby uważał tam na rowerzystów bo może ich zwyczajnie nie zauważyć i ci mają pierwszeństwo (stoi znak wielki jak ołtarz) a widzę, że on nawet nie patrzy w prawo czy jakiś rower nie jedzie. W ub. tyg. jedziemy a on do mnie: "przecież tu rowerzyści muszą zejść z roweru na przejściu". Po co ja mu to wszystko od lat mówię? Jakby jakiś rowerzysta nie zszedł z roweru to pewnie z chęcią by go tam rozjechał myśląc, że to on ma pierwszeństwo! Ręce opadają! Sam nie raz i nie dwa zostałbym tam potrącony na rowerze przez kierowców.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (27)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5