Olsztyn nie potrzebuje dużych inwestycji

2018-02-05 11:12:32(ost. akt: 2018-02-05 11:54:11)

Autor zdjęcia: Archiwum GO

Tak uważa autor bloga http://dychadziennie.pl. Można się z nim zgodzić, można nie zgodzić, ale na pewno warto przeczytać.
[7 mitów głównych] Czwarty: “Miasto potrzebuje dużych inwestycji”

To tak, jakby powiedzieć “nie mam pomysłu na jednoosobową działalność gospodarczą, dlatego od razu założę międzynarodową firmę”.

Inwestycje w infrastrukturę są tak samo potrzebne jak Zielonej Górze lub Bydgoszczy lotnisko. Zresztą, lotnisko w Radomiu od otwarcia notuje tylko spadek liczby połączeń.

Drogi. Przecież są tak niezbędne do rozwoju. Serio? W czym są niezbędne? Co takiego wymyśli dodatkowy pas drogowy? Bo budowanie zwiększy obroty budowlańców? I co z tym obrotem później zrobią? Pójdą do galerii kupić większy, zagraniczny telewizor?

Nie ma naukowych dowodów na wpływ infrastruktury na rozwój, są natomiast liczne, że można budować w nieskończoność bez efektów. I to mówią fachowcy, nie podrzędny bloger.

Wpływ unijnych środków na wzrost naszego PKB. Inwestycje podkręcają gospodarkę, a i owszem, ale potem wszystko gwałtownie siada. Bo źródełko na rok wyschło. Tak było przy unijnym budżecie w 2004-2006 i w 2007–13. Huśtawka. I jeszcze większe uzależnienie od zastrzyków z zewnątrz.

I to nie moje malkontenctwo tylko wnioski z raportów rządowych.

Bo na zachodzie jest tyle dróg to my też musimy? Tylko że tamte drogi powstały z potrzeby i współpracy między miastami, która już była. Gierkówka powstała, bo ze Śląska wożono stal i węgiel, a my lepszymi drogami co będziemy teraz wozić? Kolejną ratę do Providenta lub zagranicznego banku? Jak zarobimy na utrzymanie tych dróg? Kupnem kolejnego telewizora?

Burmistrzowie biednych miast ze wschodniej Polski, którzy na międzynarodowych targach próbują zdobywać inwestorów, słyszą: „Nie inwestujemy, bo macie kiepskie drogi i ciężko dojechać”. A co można powiedzieć takiemu burmistrzowi? „Jesteście za biedni, za głupi i nie macie specjalistów”? Mówi się coś, co nie rani.

W warmińsko-mazurskim budowa S7 Katowice – Warszawa – Gdańsk. Droga leci przez Ostródę. I jaka z niej korzyść? Że zamiast do Warszawy, będzie można dojechać nad morze? A kto się zatrzyma w Ostródzie?

Droga Olsztyn-Olsztynek. Przy drodze siedziba Inter Parts i Rabenu. Ekstra, tylko co będziemy nią teraz wozić? Niemiecką myśl, zagraniczne części zamienne do aut i chińszczyznę?

44 i 45 procent olsztyńskich przedsiębiorców nawet “nie słyszało o działaniach miasta” w zakresie wspierania sieciowej współpracy przedsiębiorstw, wspierania współpracy z branżą naukową lub NGOsami. A z tych, którzy o niej w ogóle słyszeli, co czwarty ocenia jako bardzo złą i złą

Nowoczesne budynki, parki technologiczne. A one z kolei niby po co? Żeby jedna-trzecia ich powierzchni stała pusta? (link) Żeby nie poprawiały warunków finansowych ich, w większości publicznych, nadzorców? (link) Żeby brakowało pieniędzy na ich utrzymanie?

Pracując w Instytucie PAN musieliśmy kraść z internetu artykuły naukowe (przez nielegalny sci-hub), bo nikt nie pomyślał, żeby za 200 dolarów wykupić dostęp do zbiorów Wileya i Tandfonline. W szufladzie dyrektora był za to projekt nowej siedziby Instytutu za 20 mln zł. A w Utrechcie wszystkie te Wileye i Tandfonline’y były dostępne w zwykłej uniwersyteckiej bibliotece. I co byśmy mieli z tych projektorów i klimatyzowanych sal? Netflixa w HD?

W latach 2005-2015 innowacyjność w Polsce nie wzrosła, lecz nawet spadła . Pod tym zdaniem podpisało się 11 europejskich instytutów badawczych.

Zmarnowaliśmy 14 lat ładowania miliardów euro na robienie wszystkiego, co da się zrobić z betonu. Nie na konkurencyjność. Nie na budowanie zespołów, nie na podniesienie efektywności pracy. Nie na współpracę międzysektorową. Na beton. I długopisy.

Niedawno na Uniwersytet Warmińsko-Mazurski przyjechała chińsko-koreańska delegacja. Nawet słowem nie wspomnieli o cegłach, zamiast tego propozycje lekcji chińskiego, wymiany studenckie, opcje prowadzenia przez UWM wydziału w Chinach.
Tak to się właśnie robi.

A Pan Gowin, Minister, tak bardzo chciał powiedzieć, że “zamiast mówić o innowacyjności – wspieramy ją” – że aż artykuł mu się skończył i nic o wspieraniu nie powiedział.

Przebudowy ulic, nowoczesne trendy urbanizacyjne. W Olsztynie potrzebujemy przecież fajnych, nowoczesnych przestrzeni. Dlatego od razu, bez żadnych badań, prób i pilotaży zamawia się projekt za 50 tysięcy, którego efektem miałoby być stworzenie przyjaznych przestrzeni za 7,5 mln złotych. Za postawienie ławek (zamiast krzesełek, którymi mogliby się zajmować sklepikarze) i za wytyczenie ścieżek rowerowych (które można namalować zwykłą farbą). 7,5 miliona złotych.

Chodniki, ścieżki rowerowe. Odnawianie ratusza pod hasłem „turystyka”. Jakby turysta chciał wchodzić do ratusza. Bo w Paryżu lub Kopenhadze 30 lub 40 procent jeździ na rowerach? Tam takie inwestycje to konieczność, u nas luksus.

W Olsztynie od dwóch lat dyskusja o dworcu, bo 20 mln zł to zbyt mało, żeby coś porządnego zbudować. A ile złotówek poszło na wyszkolenie kolejarzy jak prowadzić konsultacje, na dziennikarzy jak informować, na NGOsy jak wspierać proces decyzyjny? Na wszystkich: jak współpracować?

W Poznaniu powstał dworzec-chlebak, gdzie znaleźć peron jest trudno, a pół Polski gnije ze śmiechu i co? Mniej ma Poznań zamówień na samochody? Mniej kształci inżynierów? Zapalczywe dyskusje o olsztyńskim dworcu. Bo będzie wizytówką. Wizytówką czego? Strukturalnego bezrobocia za 20 lat? Finansowego i kulturowego uzależnienia?

Inwestycje służą przecinaniu wstęg na otwarciu, nie rozwojowi. Ten wąsaty dziadowski syndrom wydawania pieniędzy na wielkie inwestycje nawet doczekał się naukowego opracowania. Nazywa się “Szafarze darów europejskich”.

Silne ośrodki same wybijają się na pozycje liderów swoich regionów i w ten sposób osiągają stołeczność. W niczym nie pomoże tworzenie infrastrukturalnych mostów między miastami, które nie mają czego zaproponować innym.

Na koniec przykład. Nowy Sącz. 84,5 tys. mieszkańców. Siedziba Fakro i Newag, dwóch firm o znaczeniu przynajmniej europejskim. I Koral produkująca lody. I czwarte miejsce wśród mieszkańców polskich powiatów najbardziej zadowolonych z życia w swoim regionie.

W 1958-1964 odbył się tu tzw. eksperyment sądecki. W ramach eksperymentu powstało 156 wsi turystycznych i prawie 1000 gospodarstw oferujących pokoje gościnne dla turystów. Liczbę założonych sadów śliwkowych i jabłkowych ciężko nawet oszacować. Cała Polska zjeżdżała tu po śliwowicę i święty spokój.

– Nie było żadnego eksperymentu – powiedział Kazimierz Węglowski, gdy pod koniec lat 90. zapytano go o tę historię – nie w sensie legend, jakie o nim krążyły. Bo jeśli im wierzyć, to myśmy dostali nie tylko specjalne uprawnienia, ale do Nowego Sącza popłynęła rzeka pieniędzy. Otóż nie popłynęła. Rzecz jasna, byli zwolennicy takiej koncepcji, by od państwa wyciągnąć jak najwięcej, kilkaset milionów, że inaczej to nie ma co zaczynać. Ale trzeźwiejsi uważali, że od państwa jak najmniej trzeba żądać, że nierealne są jakiekolwiek dotacje, bo to położy eksperyment od razu, że musimy to robić własnymi siłami. W uchwale z 1958 r. otrzymaliśmy jeden jedyny przywiliej: tak zwany Fundusz Rozwoju Ziemi Sądeckiej. Ale to my sami musieliśmy go sobie wygospodarować w ramach budżetu. Ciułaliśmy z dopłat do rachunków, niewielkiego podatku od alkoholu oraz dobrowolnych dopłat do biletów kinowych i teatralnych. W 1958 dostaliśmy z Warszawy 5 mln zł, przez dwa następne po 10. Ale w 1958 mieliśmy powódź, same straty tylko z jej powodu oszacowano na 300 mln. Ten mitologizowany fundusz to był jeden, góra dwa procent budżetu miasta. Nie było dodatkowych pieniędzy na eksperyment.

Józef Wojnarowski: Siła wszystkich działań tkwiła w drużynie, ja to tak widzę. Wcale nie chodziło o kilku ludzi. Oni to tylko rozpoczęli, ale potem przyłączali się inni. Łatwo dziś powiedzieć, że to były komuchy, że z jednej partii, ale to nie tak. Oni się bardzo różnili między sobą, byli z różnych frakcji, niektórzy wzajemnie się nawet nie lubili. Ale mieli pewien nadrzędny cel, jakim był eksperyment. Wiedzieli, że to może wyjść na dobre dla miasta i regionu, więc te swoje animozje chowali do szuflady. (Filip Springer, Miasto archipelag)

W 1991 r. Krzysztof Pawłowski założył w Nowym Sączu Wyższą Szkołę Biznesu, współpracującą z National Louis University, w której wykształcił kadrę menedżerów dla młodych polskich firm i wchodzących właśnie na polski rynek międzynarodowych korporacji. 20 godzin nauki języka angielskiego, nowoczesna wiedza z zakresu zarządzania i dyplom ukończenia amerykańskiej uczelni w pakiecie. Do dzisiaj absolwenci szkoły wymieniają się najwyższymi stołkami i zbijają piątki na biznesowych spotkaniach. Obecnie w Nowym Sączu mieszka ponad 100 milionerów, grubo powyżej polskiej średniej.

A ile dróg krajowych prowadzi do Nowego Sącza? Trzy. I to do prawdziwych metropolii. Jedna do Krosna, druga do Brzeska, trzecia do Rabki-Zdrój.

W ogóle wiesz kiedy odnowiono rynek w Nowym Sączu? 21 lipca 1966 r. Dwa lata PO TYM jak eksperyment sądecki się udał.

A Krzysztof Pruszyński, prezes Blachy Pruszyński, sam wybudował drogę dojazdową do swojej siedziby w Sokołowie. Bo i tak mu się to opłacało.


Komentarze (13) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. agromix #2433689 | 95.160.*.* 5 lut 2018 11:34

    Olsztyn potrzebuje nowych inwestorów, nowych normalnych miejsc pracy - normalnych czyli nie w galerii handlowej, biedronce, stonce, lidlu na umowę śmieciową i za marne grosze. To miasto kreowane jest jako drugi Ciechocinek, miasto dla starych babć i dziadków gdzie młodzi ludzie nie mają czego tu szukać. Około 30 moich znajomych wyjechało ostatnio z tego miasta, przeprowadzili się do trójmiasta, Warszawy, Wrocławia, Krakowa, Poznania lub wyjechali zagranice. Pierwszym krokiem powinno być pozbycie się rządzącego nieudacznika.

    Ocena komentarza: warty uwagi (28) odpowiedz na ten komentarz

  2. zobacz chłopie #2433805 | 193.227.*.* 5 lut 2018 14:07

    zobacz chłopie ile zakłakdów pracy powstało koło Ostródy, i to tylko dzieki dobremu połozeniu,

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (5)

    1. kóba #2434684 | 83.31.*.* 6 lut 2018 14:53

      moje dzieci wyjechały z Olsztyna stwierdzając, że w tym SKANSENIE niedługo będą sprzedawać tylko BILETY WSTĘPU. Jedżcie do Elbląga, gdańska, czy pobliskiej Ostródy...... Ludzie -- Olsztyn to WIOCHA -- za sprawą obecnego sołtysa

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. błagam.... #2433784 | 88.156.*.* 5 lut 2018 13:44

        litości - twierdzenie że "nie ma naukowych dowodów na wpływ infrastruktury na rozwój..." jest obrażeniem ludzi inteligentnych odpowiem tak: są za to dowody na tezę że brak infrastruktury hamuje inwestycje i rozwój (tyle że pamiętajmy infrastruktura to nie tylko tramwaje) - poza tym przykład "prezes Blachy Pruszyński, sam wybudował drogę dojazdową do swojej siedziby w Sokołowie" świadczy o czym na tle całego tekstu ??? do czego mamy przypiąć ten tekst ?? do ugruntowanego fałszywego przekonania że przedsiębiorca to zło i najlepiej nich sam wybuduje drogi które potem przejmą różnej maści przedstawiciele politycznej klasy próżniaczej krzycząc że to dzięki nim gmina powiat ma nową drogę ? dosyć tego promowania braku logicznego myślenia i obrażania czytelników poziomem materiałów. ...

        Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        1. pewnie #2434534 | 213.184.*.* 6 lut 2018 10:39

          prawda leży jak zawsze po środku, ale fak faktem inwestowąc trzeba przede wszystkim w ludzi

          Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (13)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5