Walcząc z rakiem nie można być pesymistą

2018-02-04 12:00:00(ost. akt: 2018-02-04 13:15:18)

Autor zdjęcia: Magdalena A. Rogowska

Kiedy pada diagnoza: rak, zmieniają się życiowe priorytety. Dwie młode olsztynianki połączyła ciężka choroba. Razem walczą o życie, ale planują też, jak pomóc innym. 4 lutego obchodzimy Światowy Dzień Walki z Rakiem.
— Kiedy dowiedziałam się, że mam nowotwór złośliwy, przeżyłam szok. W ciągu kilku sekund przed oczami przemknęło całe moje życie — wspomina Urszula Geszczyńska, mama trójki dzieci. — Najpierw zadawałam sobie pytania „jak to?", „dlaczego?", „to niemożliwe?". Teraz jestem wdzięczna losowi, że w tamtym momencie leżałam na sali z panią Danusią, chorą na raka płuc.Z chorobą zmaga się od kilku lat. To ona pomogła mi zrozumieć, że rak to nie wyrok, a rozpoczynająca się walka. Tłumaczyła mi to, trzymając mnie mocno za rękę, kiedy łzy leciały mi z oczu.

To pani Danuta swoją walką z chorobą pokazała jej, że błędem jest skupienie się na tym, że spotkało nas nieszczęście.
— Tłumaczyła, że trzeba być pozytywnie nastawionym, choć też zdać sobie sprawę, że będą też porażki — dodaje Urszula. — Ciepłe słowa jej i rodziny sprawiły, że uwierzyłam, że będzie dobrze.
W jej przypadku diagnoza padła bardzo późno. Dlatego ostatecznie trzeba było usunąć niemal całą trzustkę i w całości śledzionę. Teraz lekarze czekają na wyniki, by dobrać odpowiednią chemioterapię.

— Mam do nich żal. W ciągu ostatnich siedmiu lat aż 77 razy znalazłam się w szpitalu. Nikomu nie przyszło na myśl, by wykonać tomograf - wspomina Urszula Geszczyńska. — Mdlałam, traciłam przytomność. Wymiotowałam. I ten okropny ból. Po lewej stronie brzucha, który po kilku godzinach przeradzał się w tak silny, że wzywaliśmy pogotowie. Kiedy znajdowałam się na oddziale ratunkowym zawsze tłumaczono, że to wynik stresu. Złej diety. Aplikowano mi kroplówki i wypisywano do domu.

Na szczęście w pewnym momencie trafiła na lekarza Piotra Firkowskiego, którego w końcu zaniepokoiły jej objawy.
— Wtedy pierwszy raz powiedział, że mogą to być kłopoty z tarczycą. To on zorganizował konsultację z nową panią endokrynolog, choć byłam już pod opieką tego specjalisty — wspomina. — W ekspresowym tempie zrobiono mi operację - 3 sierpnia. Wycięto całą tarczycę. Okazało się, że było na niej osiem guzów. W październiku zaplanował kolejną operację. Niestety w nocy z 16 na 17 września nadszedł taki atak bólu, że znów trafiłam na oddział ratunkowy. Wypuszczono mnie do domu. Ale wróciłam tam znów wieczorem, 17 września, z jeszcze większym bólem. Po raz pierwszy zrobiono tomograf i rezonans. 26 września, w ubiegłym roku, w dzień swoich urodzin dowiedziałam się, że jest podejrzenie nowotworu złośliwego.

I wtedy ostatecznie potwierdziła się też diagnoza - rak trzustki. Przez usunięcie śledziony ma niemal zerową odporność. Musi też brać specjalne leki, które zastępują enzymy trzustki. Do tego specjalne żywienie, szczepionki, leki.

Przez lata to właśnie ona organizowała koncerty charytatywne, w czasie których zbierano pieniądze chorym na raka. Jeszcze przed chorobą zaprzyjaźniła się z Martą Dziewiur, olsztynianką, która od lat walczy o życie. Ula mówi, że to Marta — wojowniczka motywuje ją do walki. Marta choruje na padaczkę lekooporną, tężyczkę, kolagenozę, moczówkę prostą, celiakię, zespół złego wchłaniania, metaboliczne uszkodzenie kości, osteoporozę, jaskrę, retinopatię. Przeszła resekcję żołądka oraz dwukrotnie usuwano jej guza przysadki mózgowej. Od marca 2015 roku jest żywiona pozajelitowo, w kwietniu 2015 roku usunięto jej macicę. W lutym 2016 roku była kolejna operacja, w Centrum Onkologii w Lublinie. Teraz przed nią poważna operacja jelit i układu pokarmowego. Tutaj nie padła diagnoza: nowotwór złośliwy, choć lekarze wciąż poszukują źródła tak wielu chorób.
— Ostatnio poproszono mnie, bym spisała wszystkie moje jednostki chorobowe. Wyliczyłam je. Wyszło ponad 20 chorób. Przeszłam 17 operacji. Przede mną kolejna, która jest moją szansą na to, by dalej żyć — podkreśla Marta Dziewiur.
Dwie kobiety połączyła walka o życie. I w tych trudnych chwilach wspierają się. Obie walczą, bo mają dla kogo żyć. Dla swoich rodzin. Dzieci.
— Ludzie bardzo szybko tracą nadzieję na to, że będzie dobrze. A wszystko dlatego, że jesteśmy narodem, który rzadko się uśmiecha. Trzeba sobie przypomnieć, że są też inne rozwiązania, że ma się obok cudownych ludzi — ocenia Marta Dziewiur. — Ja też słyszałam od lekarzy: zostało pani pół roku życia. A ja wtedy mówię: wszystko zaczyna i kończy się w naszej głowie. Nie możemy być pesymistycznie nastawieni do życia. Wszystko jest w naszych rękach.
— Myślę, że los nieprzypadkowo nas połączył — dodaje Urszula Geszczyńska. — Mamy w sobie siłę. Chcemy zrobić coś, by dodać otuchy osobom, które czasem cierpią w milczeniu, zamykają się w czterech ścianach. Często rodzina nie jest w stanie powiedzieć więcej niż: „będzie dobrze". A ja czuję, że z Martą zrobimy coś więcej. Coś, co pomoże wielu innym osobom. Tak, wiem. Powinnam myśleć o sobie. Ale nie potrafię.





Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mar #3001575 | 85.222.*.* 5 lis 2020 10:19

    Często robię soki wg. porad https://www.terapiasokami.pl/dlaczego-wa rto-pic-soki i taki burak wraz z innymi warzywami zawsze jest w moim menu. Dzięki temu wyleczyłem się z nadciśnienia. Podobno sok z buraka leczy nawet raka, bo już przed wojną prof. Gerson leczył ludzi z nowotworów. Poza tym dzisiaj największą wg. mnie dżumą jest stres który robi spustoszenie w naszym organizmie. Dlatego trzeba sobie jakoś radzić .

    odpowiedz na ten komentarz

  2. xyz #2433432 | 81.190.*.* 4 lut 2018 21:26

    nie poddawajcie się jestem z wami,na marginesie reumatologia w Olsztynie też poniżej zera .

    odpowiedz na ten komentarz

  3. mn #2433390 | 88.156.*.* 4 lut 2018 20:09

    i to jest wlasnie polska sluzba zdrowia. Ja tez slyszalem, ze zla dieta, duzo stresu itd... tyle, że większość badań robiona była prywatnie bo jak dostaje się skierowanie z napisem "PILNE" na za pół roku to zagląda się głebiej do portfela

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5