Tajne dokumenty prezesów

2017-11-24 08:49:43(ost. akt: 2017-11-24 10:16:34)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Ile zarabia prezes spółdzielni? Dlaczego docieplenie kosztuje dwa razy więcej niż w sąsiednim budynku wspólnoty? Czemu koszty ogrzewania w spółdzielczym mieszkaniu są czasami wyższe niż w jednorodzinnym domu? Na co idą pieniądze spółdzielców?
Takie pytania wielokrotnie zadają sobie mieszkańcy spółdzielczych osiedli, występując o dokumenty, faktury czy umowy na usługi, na które oni wykładają pieniądze. A w spółdzielni spotykają się z odmową lub żądaniem horrendalnych opłat za udostępnienie wskazanych dokumentów.

Andrzej Cieślikowski, członek SM „Jaroty”, tylko w ostatnim roku otrzymał kilkadziesiąt takich bezzasadnych odmów. Tymczasem obowiązek udostępniania dokumentów członkom spółdzielni przez zarząd wynika wprost z art. 8 1 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych!

Zwykle w takich sytuacjach spółdzielca udaje się po sprawiedliwość do prokuratury albo do sądu. Tam czeka go walka o uzyskanie informacji, które powinny być udostępniane od ręki. I chociaż po latach wygrywa, a prezes spółdzielni zostaje ukarany, to nadal zarządy nie udostępniają kolejnych faktur czy umów. Często też prokuratury czy sądy nie biorą pod uwagę art. 8 1 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, umarzając postępowania czy orzekając na korzyść władz spółdzielni.

Wynika z tego, że władze spółdzielni, np. pod pretekstem ochrony interesów zarządu czy usługodawców spółdzielni, mogą bezkarnie blokować spółdzielcom dostęp do informacji. Powołują się na Prawo spółdzielcze, kompletnie ignorując ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych. W walce o sprawiedliwość i transparentność działań zarządów spółdzielców wspiera senator Lidia Staroń, która wystąpiła także do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego z wnioskiem o przesłanie wytycznych do podległych jednostek w sprawie orzekania zgodnie z prawem, jak i zobowiązanie prokuratorów do wstępowania w toczące się postępowania sądowe po stronie spółdzielców.

Wkrótce minie rok, odkąd Andrzej Cieślikowski z pomocą prawną biura senatorskiego walczy w sądzie rejestrowym w kolejnej sprawie.

— Wszystkie poprzednie sprawy wygraliśmy, ale rozpatrzenie jednego odwołania w sądzie rejestrowym to koszt 300 zł — mówi Andrzej Cieślikowski. — Gdybym złożył odwołanie od każdej odmowy, zapłaciłbym kilkadziesiąt tysięcy złotych! W SM „Jaroty”, mimo niezmiennych od 2007 r. zapisów ustawowych, stosowano wymagania dotyczące udostępniania członkom dokumentów, które w dodatku zaostrzały się z upływem czasu.

Takie sytuacje mają miejsce także w innych spółdzielniach. W czerwcu br. Sąd Apelacyjny w Białymstoku w sprawie pana Andrzeja uznał decyzje zarządu w kwestii opłat za udostępnianie dokumentów za nieważne! Spółdzielca ma płacić tylko koszty, czyli nie więcej niż kilka groszy za kartkę! Żądano kilkadziesiąt razy więcej.
Jak zmieniały się zasady udostępniana dokumentów w SM „Jaroty” na przestrzeni lat? Zaraz po uchwaleniu znaczącej nowelizacji ustaw spółdzielczych już 20 września 2007 r. decyzją zarządu wprowadzono i praktykowano zawyżone stawki opłat — po 30 groszy za kopię strony. Samodzielne kopiowanie było uniemożliwiane... w drodze ustnej odmowy.
— Zasad udostępniania dokumentów oczywiście nie opublikowano ani na stronie internetowej, ani w wydawanej co miesiąc gazetce, nie poinformowano też spółdzielców w inny sposób — mówi Andrzej Cieślikowski. — Wtedy jeszcze płaciliśmy tylko za odpisy, sama stawka była jednak zawyżona. W 2007 r. zamiast 30 groszy powinno być nie więcej niż kilka groszy za stronę.

Następną decyzją zarządu z 5 września 2013 r. zmieniono wcześniejsze zasady na jeszcze bardziej sprzeczne z ustawowymi wymogami i uprawnieniami zarządu.
— Bezprawnie zróżnicowano stawki w zależności od daty powstania dokumentu, 30 groszy za stronę dokumentu z danego roku, a 1 zł plus VAT za stronę dokumentu z lat wcześniejszych — zżyma się Cieślikowski. Trzeba podkreślić, że zarząd spółdzielni nie ma uprawnień do ustalania opłat za wgląd ani za samodzielne kopiowanie dokumentów. Tymczasem...

— W maju 2014 r. pojawiły się jeszcze bardziej kuriozalne wymagania. Opłaty pobierano nawet za sam wgląd oraz za samodzielne kopiowanie przez członka spółdzielni — mówi Andrzej Cieślikowski. — To wszystko musiał unieważnić sąd, bo, depcząc prawo, nie zrobiły tego organy spółdzielni! — dodaje.

Jest problem także z dostępem do dokumentów, które zgodnie z art. 8 1 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych spółdzielca powinien uzyskać bez przeszkód. — Po pierwsze, na stronie internetowej spółdzielni nie umieszcza się większości dokumentów wymienionych w ustawie — wskazuje Andrzej Cieślikowski. — Co więcej, uzyskanie tych dokumentów wymaga niejednokrotnie ponagleń, a nieraz wielomiesięcznego oczekiwania na zgodę. Były też notoryczne odmowy — dodaje. — Prezes, a także pełnomocnik zarządu, mają na koncie sporo wyroków karnych za wykroczenia w związku z nieudostępnianiem dokumentów. Np. ostatnio wyrokiem z 31 października 2017 r. sąd skazał pełnomocnika zarządu na grzywnę za uniemożliwienie mi wglądu do umów zawartych z MPEC – dodaje Cieślikowski.

— W tych zmaganiach wspiera mnie pani senator, dlatego wygrywamy, ale już najwyższy czas, aby nauczyć zarządy, że nie mogą bezkarnie krzywdzić ludzi: zawyżać opłat albo odmawiać wglądu do spółdzielczych dokumentów, a spółdzielca nie może latami dochodzić swoich elementarnych praw —mówi pan Andrzej. — Wytyczne prokuratury, o które wystąpiła pani senator, powinny tę sytuację w końcu zmienić.

Senator Lidia Staroń: — To nie do pomyślenia, żeby członek spółdzielni musiał za każdym razem walczyć w sądzie o coś, co mu się bezwzględnie należy. To zniechęca spółdzielców do występowania z wnioskami o informacje, do walki o swoje elementarne prawa. Przepis art. 8 1 ustawy o spółdzielniach jest jednoznaczny, jasny, a prowadzący postępowania, z wniosku spółdzielców, zbyt często go lekceważą. Żadna inna ustawa, w tym Prawo spółdzielcze, nie wyłącza jego stosowania. W sprawach mieszkańców spółdzielni mieszkaniowych ma bezwzględne pierwszeństwo. Tymczasem sądy czy prokuratury, orzekając na korzyść władz spółdzielni, utwierdzają je w przekonaniu, że dalej mogą bezkarnie odmawiać członkom dostępu do dokumentów, które żywotnie dotyczą ich interesów! Spółdzielnia jest własnością spółdzielców, a nie prezesów, o czym ci ostatni zbyt często zapominają. Mam nadzieję, że wytyczne prokuratora generalnego i działania prokuratorów zakończą ten proceder.

pj

Komentarze (38) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Poprawki 2017 senator #2382457 | 188.146.*.* 25 lis 2017 10:04

    W tegorocznej już bodaj czterdziestej nowelizacji ustawy o Sm minster infrastruktury przy bardzo życzliwym wsparciu przyprprezesowskiego zrsmrp chciał wcisnąć i wcisnął do spóldzielni program M +. Lokatorskie dziwadła z PRL wracają. Senator Staroń swymi wielu przyjętymi poprawkami spowodowała znaczny postęp w kierunku upodmiotowienia spółdzielców oraz mieszkańców! Centrale spòłdzielcze wraz z prezesami zorganizowały akcje zbierana podpisów pod protestem. To znaczy, że poprawki były dobre. Nie dla wladców.

    Ocena komentarza: warty uwagi (138) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Dostęp do dokumentów. #2390618 | 37.248.*.* 4 gru 2017 19:50

      Członek spółdzielni mieszkaniowej ma prawo, a zarząd obowiązek udostępnienia statutu, regulaminów, protokołów organów spółdzielni i uchwał. Organami są walne zgromadzenie, rada nadzorca, zarząd, rady osiedli, rady nieruchomości - jeśli są wg. statutu powołane. Te dokumenty powinny być na stronie internetowej s. m., jednak na ogół ich brakuje albo śladowa ich liczba. Ponadto protokoły lustracji wraz z załącznikami zawierającymi wiele danych o funkcjonowaniu spółdzielni. Do tego także umowy i faktury na rozmaite usługi. Bez żadnych ograniczeń wymyślanych przez zarządców. Każdy też może domagać się ewidencji i rozliczenia kosztów eksploatacji oraz oddzielnie to samo odnośnie funduszu remontowego danej nieruchomości za dowolnie wybrane lata. Wydania dokładnej kalkulacji opłat mieszkaniowych. Od 9 września 2017 z mocy ustawy członkami stali się wszyscy mający prawo do lokatorskiego lub własnościowego mieszkania. Bez składania wniosku, bez żadnej już opłaty! Właściciele wyodrębnionych lokali magą złożyć deklarację członkowską też już nie wnosząc wpisowego i udziałów.

      Ocena komentarza: warty uwagi (137) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

      1. Bezkarność #2381952 | 83.9.*.* 24 lis 2017 17:00

        Dlaczego prezes z wyrokami karnymi nadal prezesuje? Szczwane zarządy powołują pełnomocników, aby unikać odpowiedzialności za swe posunięcia. Pionek ma odpowiadać, nie faktyczny decydent.

        Ocena komentarza: warty uwagi (137) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

        1. Zd-rada! #2398477 | 83.0.*.* 15 gru 2017 09:48

          Rada nadzorcza Jarot zdradziła swe powinności. Przez kilka lat nie spowodować zmiany perfidnej uchwały zarządu? Nie ma tam choćby jednego trochę kumatego radnego?

          Ocena komentarza: warty uwagi (133) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (5)

          1. obywatel #2381689 | 194.181.*.* 24 lis 2017 10:12

            Spółdzielnie to prywatny folwark Prezesów!!! Kilka lat temu mąż był na szkoleniu na południu Polski i tam się śmiali z tych jarockich termomodenizacji. To tylko pretekst żeby Prezesi wypchali sobie kieszenie kasą - dobrze wiemy jak wyglądają takie przetargi i jak lepkie rączki mają prezesi. Co z tego że zrobili termomodernizacje na koszt mieszkańców jak nie zmniejszyli mocy zamówionej w MPC-u i m.in. przez to nie zmniejszyły mi sie rachunki za ogrzewanie. Jaroty jako jedyna SM w Olsztynie nie przeszła na system elektronicznych podzielników kosztów!!! Piony wciąż nie są ocieplone i zmodernizowane a to największa utrata ciepła - ale co to pana prezesa interesuje skoro mieszka sobie w domku jednorodzinnym. Pomijam fakt że w SM jest istny nepotyzm i pracują tam całe rodziny m.im. prezesa Wałeckiego!! Już nie jeden rząd obiecał zrobienie z tym porządku ale najwidoczniej lobby prezesów jest zbyt mocne. Mogłabym tak jeszcze tu wiele pisać o ich przekrętach ale nie miejsce na to. Jak widać Pani Lidia Staroń próbuje coś robić ale głową muru nie przebije bo mur jest zbyt gruby.

            Ocena komentarza: warty uwagi (132) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (7)

            Pokaż wszystkie komentarze (38)
            2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5