Kiedyś zaopatrywało się tu całe województwo. Dziś na Kolejowej straszą puste budy [WIDEO]

2017-11-18 09:45:55(ost. akt: 2017-11-20 18:03:57)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Kolejową i jej stragany pamięta każdy starszy mieszkaniec Olsztyna. I nie tylko. Przed laty w przeróżne dobra zaopatrywało się tu całe województwo. Garnki, suknie ślubne, garnitury i najnowszej mody lakierki, psy, koty i wędliny.
Kiedyś było tu wszystko, teraz nie ma nic, no... albo prawie nic — wzdycha jeden z nielicznych jeszcze tam handlujących Jarosław Górski, spoglądając na puste, zaniedbane pustostany.

A jest na co popatrzeć, zwłaszcza jeśli będziemy patrzeć na to miejsce pod kątem idealnej scenografii potrzebnej do kręcenia filmu grozy. Obdrapane ściany baraków z niepierwszej świeżości graffiti, walające się wszędzie śmieci, zarośnięta chwastami dawno już nieczynna toaleta i dudniące z nasypu pociągi. Na jednych budynkach wyznania miłosne, na innych „Polska dla Polaków”. Teraz na Kolejowej nie chce handlować już nikt. Ani Polacy, ani żadne inne nacje. Puste miejsca po tych już nieistniejących budach straszą bałaganem i stertami gruzu.

— Ludzie się wynieśli, niektórzy rozebrali swoje sklepiki, ale posprzątać już nie ma komu — pani Małgorzata, właścicielka jednego z jeszcze działających tam stoisk, nie kryje oburzenia. — Ale to jeszcze nic, zdarza się, że mieszkańcy okolicznych bloków wynoszą tu swoje śmieci — ręką wskazuje na poustawiane tuż za swoim obiektem worki z odpadami.

Pani Małgorzata handluje na Kolejowej od 2009 roku. Za sobą ma kawał rynkowego życia. — Handlowałam również na Stomilu. Stomil zamknęli i po jakimś czasie przeniosłam się tutaj. Kupiłam lokal za 3 tys zł i zaczęłam gospodarzyć. Na początku jeszcze jakoś szło, ale gdy otworzono pierwszą galerię handlową, a potem jeszcze nieskrępowanie rozmnożyły się Biedronki, wszystko ostatecznie się już załamało. Są dni, że nie uda mi się sprzedać zupełnie nic — opowiada.

Czy nie myśli o remontach, może nadaniu swojemu biznesowi bardziej nowoczesnego sznytu, który przyciągałby klientów?

— Żeby inwestować, to trzeba mieć pieniądze. Poza tym jest jeszcze jedna, kluczowa sprawa: grunty, na których stoją nasze sklepy, nie należą do nas, a do miasta. Umowy mamy co roku podpisywane na nowo, czyli w zasadzie nie wiem, co mnie czeka, gdy z początkiem stycznia skończy mi się dotychczasowa umowa. A poza tym ja już nie wierzę, że można zrobić cokolwiek, żeby uratować drobny handel detaliczny. Wielkie korporacje zniszczyły wszystko. — Pani Małgorzata nie ma wątpliwości.

Czy chętnie wróciłaby to dawnych, kipiących kramarskim życiem czasów? — Ooo tak, to była cała moja młodość. Sama kupowałam głównie na rynkach, a poza tym Elegant, Pedet, Inka i mieszcząca się przy Staromiejskiej Ida — wspomina z rozrzewnieniem.


Klimat tych sklepów zdecydowanie bardziej odpowiadał pani Małgorzacie. — Nie było tych dających po oczach świateł i wszechobecnej muzyki. Teraz wszystko wygląda tak samo. Rynki miały swoją niepowtarzalną atmosferę — zauważa. Pan Stanisław to już prawdziwy weteran. Wraz z żoną handluje na Zatorzu od lat... 60. XX wieku. Najpierw na miejscu, gdzie stoi dzisiejsza Zatorzanka, teraz już szmat czasu na Kolejowej.

— To moje ostatnie chwile tutaj. Z końcem roku zamykam biznes. Jeszcze tylko napisać podanie o pozwolenie na rozbiórkę i finito. Koniec kariery handlowca — mówi 82-latek.

Kiedyś nie mogli opędzić się od klientów. Handlem zajmowała się żona, a pan Stanisław jako krawiec z zawodu szył garnitury. — Sprzedawaliśmy je naprawdę po dobrej cenie. Teraz nawet tej taniej chińszczyzny kupować już nikt nie chce. — Ręką wskazuje na smętnie dyndające na wietrze garnitury.

— I tylko tych sukni balowych i tych sylwestrów żal. W pewnym okresie był na nie prawdziwy szał — podsumowuje jeden z handlujących tam (choć jak sam podkreśla, jeszcze nie wie, jak długo) mężczyzn.

Agnieszka Porowska

Komentarze (42) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. zuzka #2401021 | 188.146.*.* 19 gru 2017 15:36

    Niech pobudują więcej marketów ,galerii . Tam nie narzekają że drogo tylko torbami wynoszą .Polak nie ma prawa się dorobić tylko zagraniczny rynek będzie dorabiać .Zastanówcie się zanim kupicie cokolwiek w większym molochu.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. L #2379224 | 37.201.*.* 21 lis 2017 17:43

    Czy widzieli wielcy panowie z olsztynskiej wladzy jakie tam dziadostwo jest, czy te budowle nie groza zawaleniem ? Czy dopiero jak sie zawali to cos beda robic wynajmujacy te baraki, bo z pewnoscia nie najemca. Nie sztuka tylko brac ( za dzierzawe ) ale i trzeba od siebie cos dawac . Wyglada to jak slamsy w kraju trzeciego swiata , ale stoi w stolicy Warmiii Mazur , w Olsztynie 10 minut od ratusza .

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. prl upadł #2378661 | 46.169.*.* 21 lis 2017 07:26

    Trzeba zrobić z tym porządek , zagospodarować . Sentymenty to nie wszystko . Miasto ma być ładne a tam straszy .

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. ZEEB #2378653 | 83.17.*.* 21 lis 2017 07:06

      SENTYMENTY, wypisują wzruszone teksty, a potem lecą do hipermarketów i galerii na zakupy.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    2. Jarek #2378649 | 217.99.*.* 21 lis 2017 06:46

      Hej z tej strony Jarek mieszkam w Olsztynie od urodzenia i jestem patriotom bo kocham swój kraj pamiętam jak byłem mały był rynek koło stomilu był też ogromny rynek na zatorzu i wtedy można było kupić wszystko ale co naj ważniejsze pracowało tam dużo polaków oczywiście tak najlepiej zamknąć rynek na stomilu a postawić tam molocha czy basen zastanawia mnie jedno ludzi pewmnie też wykurzą z rynku na zatorzu i cie kawe co tam postawią kolejnego molocha nie możę być tak że państwo pozwala na budowanie hipermarketów i np wloski hipermarket powoduje to że mały sklep się zamyka a właścicielem tego malego sklepu jest polak bo nie może być tak że te molochy się otwierają jak muchy a naszym rodakom zabierają miejsca pracy chciałbym wrócić do lat 80 nie było tych przeklętych hipermarketów były sklepiki osiedlowe gdzie pracowali tylko polacy i były rynki a teraz hipermarket jeden za drugim i co najgorsze jest to że też prowadzę własną małą firmę i ja jako Polak chociaż zarabiam mało to muszę płacić ogromne podatki a taki ogromny hipermarket nie płaci nic niedługo będzie tak że już nie będzie małych firm tylko te przeklęte hipermarkety ja tam wole pójść do małego sklepu do polaka wchodzę 4 minuty mam zrobione zakupy zawsze ktoś doradzi ale co najważniejsze to to że daje zarobić dla własnego rodaka a nie dla jakiegoś dyskątu

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

      Pokaż wszystkie komentarze (42)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5