Sto tysięcy poszło w błoto? Co dalej z kocią kawiarnią w Olsztynie

2017-10-12 07:10:00(ost. akt: 2017-10-11 15:28:30)

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

Na stworzenie pierwszej w mieście kociej kawiarni poszło 100 tysięcy złotych z publicznych pieniędzy. Efekt, łagodnie mówiąc, nie zwala z nóg. A właśnie trwa dyskusja, kto i jak powinien olsztyńskie Kici Caffe poprowadzić.
Punkt Adopcyjny Kocia Kawiarnia Kici Caffe od początku swojej działalności nie zachwycał. Dużo osób odwiedzających to miejsce komentowało je jako mało dostosowane do potrzeb kotów.

Największe emocje wzbudza fakt, że koty tam nie mieszkają, tylko są dowożone trzy razy w tygodniu na kilka godzin, bo kawiarnia czynna jest tylko w weekendy. Stowarzyszenie Klub Miłośników i Hodowców Kotów Club 4 Cats od kilku miesięcy aktywnie walczy o to, żeby przejąć prowadzenie kociej kawiarni i m.in. polepszyć warunki dla znajdujących się tam kotów. Są w to zaangażowani, bo to właśnie oni zgłosili projekt kawiarni do olsztyńskiego budżetu obywatelskiego.

— I można powiedzieć, że jest to 100 tys. zł wyrzucone w błoto — komentuje Elżbieta Krywko, prezes Klubu Miłośników i Hodowców Kotów Club 4 Cats. — Wyremontowany został prywatny budynek. Zostały zrobione elewacje, ściany, dach, instalacja elektryczno-grzewcza, został też kupiony piec za ogromne pieniądze — wylicza. I dodaje: — Tego nie da się oderwać od prywatnego budynku, a przypomnijmy, że umowa obowiązuje jeszcze przez 4 lata. Gdy się skończy, to wszystko stanie się prywatną własnością — podkreśla.

Umowa, o której mowa, to porozumienie zawarte we wrześniu 2016 roku na 5 lat pomiędzy olsztyńskim schroniskiem dla zwierząt, Bankiem Żywności oraz Stowarzyszeniem Zwierzyniec św. Franciszka.

— Bank Żywności jest właścicielem obiektu. Według porozumienia schronisko miało dawać koty, zwierzyniec prowadzić działalność, a bank prowadzić sprzedaż kawy i ciastek, co miało im zrekompensować koszty eksploatacji budynku — tłumaczy Ela Krywko. — Remont tego budynku można było zrobić, ale za mniejsze pieniądze, a za to np. kupić więcej drapaków. Właściwie to jakiekolwiek drapaki, bo w tej kawiarni z miejskich pieniędzy nic nie zostało zrobione dla kotów! Jest tylko kilka desek na ścianie i przewracający się drapak, który ktoś dał w prezencie. Zresztą stoliki, które są na sali też zostały przez kogoś podarowane — mówi.

Elżbieta Krywko chce ratować kocią kawiarnię. Dlatego wielokrotnie próbowała kontaktować się z urzędnikami. Pod koniec września prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz poinformował, że prowadzone są działania „aby rozszerzyć formułę funkcjonowania Punktu Adopcyjnego” i włączyć stowarzyszenie do prowadzenia kafejki. — Ze mną nikt się jednak nie kontaktował, choć ja próbowałam kontaktować się ze schroniskiem i napisałam maila do prezydenta. Na Radzie Miasta została też złożona interpelacja. Jak dotąd jest kompletna cisza — podkreśla pomysłodawczyni kociej kawiarni.

O przyszłość Kici Caffe zapytaliśmy Urząd Miasta.
— W tej chwili dopracowujemy pomysł włączenia w to zadanie organizacji z Olsztyna działających na rzecz zwierząt. Według wstępnych założeń każda z nich współprowadziłaby Kocią Kawiarnię przez rok — mówi Patryk Pulikowski. — Takie rozwiązanie może zostać wprowadzone z początkiem następnego roku — dodaje.
I przypomina, że... — ...kocia kawiarnia to przedsięwzięcie zrealizowane z pieniędzy olsztyńskiego budżetu obywatelskiego. Już na etapie złożenia wniosku była dyskusja, czy uda się to zamierzenie wykonać. Ponieważ projekt był ciekawy i wpisywał się w zadania gminy, przede wszystkim jako punkt adopcji bezdomnych kotów, projekt trafił pod głosowani i cieszył się dużą popularnością.

Zgodnie z zasadami OBO to gmina realizuje zadania wskazane przez mieszkańców. Nie bez trudności, ale udało się znaleźć pomieszczenie i uruchomić punkt adopcyjny. Od kilku miesięcy trwa dyskusja wywoływana przez Klub nad zakresem działalności Kociej Kawiarni. Staramy się do niej podchodzić rozsądnie.
Czy tę opinię podzielają nasi czytelnicy. Zapytaliśmy ich o to na Facebooku.
— Po co mam się tam wybierać, skoro z informacji podawanych przez osoby, które próbowały odwiedzić to miejsce, wynika, że jest ono wiecznie zamknięte albo brakuje w nim kotów — pisze pani Anna.
— Nie ma jak to na głupoty wydać publiczne pieniądze. Najłatwiej wydaje się nie swoje — uważa pan Paweł.
Do sprawy wrócimy.
EZ


Komentarze (53) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Jadwiga_Misiak #2348888 | 79.184.*.* 12 paź 2017 08:16

    Jeżeli to prawda, że projekt OBO Kocia kawiarnia spowodował, że wykonano remont prywatnego budynku, to jawnie złamano prawo. Uchwała PMO jasno wskazuje, że projekty OBO mogą być realizowane tylko na gruntach i obiektach będących własnością Gminy Olsztyn. Po raz kolejny osoby odpowiedzialne "dały ciała". Największą porażką OBO jest Łynostrada. Wszyscy o niej słyszeli, już od kilku lat, ale nikt nie widział. Niczym Yeti. Jeśli tak ma wyglądać Budżet Obywatelski w Olsztynie, to wróżę mu rychły "upadek".

    Ocena komentarza: warty uwagi (25) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Prezes #2348920 | 79.184.*.* 12 paź 2017 08:42

      Coś mi tu smierdzi ustawką, żeby prywatę wyremontować z moich i Twoich pieniędzy. Gdzie jest prokurator ? Przecież to szybka sprawa i do tego banalnie prosta.

      Ocena komentarza: warty uwagi (24) odpowiedz na ten komentarz

    2. Brawo #2348847 | 188.146.*.* 12 paź 2017 07:31

      No pomysł za 100 tyś zł co za inteligent to wymyślił jeszcze raz brawo

      Ocena komentarza: warty uwagi (23) odpowiedz na ten komentarz

    3. . #2348902 | 81.190.*.* 12 paź 2017 08:25

      Czemu tu się dziwić. Sama idea nie jest zła. W całym pomyśle chodziło o to, żeby wyjść do ludzi i ułatwić adopcję zwierzaków. Problem w tym, że lokalizacja jest fatalna. Po środku niczego i drogi donikąd. Niby kto i jak ma tam dotrzeć. Takie miejsce powinno powstać gdzieś, gdzie można spotkać ludzi. Miasto na odwal wcisnęło jakąś nieruchomość, z którą nie wiadomo było co zrobić. Wygląda na to, że pod przykrywką realizacji zadania z budżetu obywatelskiego wyremontowano komuś nieruchomość z założeniem, że w tej lokalizacji to ta inicjatywa prędzej, czy później padnie, a po wygaśnięciu umowy odnowiony budynek pójdzie w "odpowiednie ręce". OBO po olsztyńsku.

      Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz

    4. REK #2348885 | 80.53.*.* 12 paź 2017 08:15

      Przecież nie wolno wydawać publicznych pieniędzy na remont prywatnego budynku. Jest też pytanie dlaczego i w jaki sposób ten budynek przeszedł w czyjeś prywatne złodziejskie ręce. W jaki sposób go sprywatyzowano czyli ukradziono ?

      Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (53)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5