"Ostrym tasakiem dzielił ciała na części". Nowe fakty w sprawie kości znalezionych w studzience w Olsztynie

2017-08-07 12:00:46(ost. akt: 2017-08-07 11:59:46)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Dwoje ludzi zabitych i rozkawałkowanych przez metodyczne dzielenie ciał na części — taki los spotkał wiele lat temu mężczyznę i kobietę. Dzisiaj policjanci i prokurator próbują ustalić co się stało i kim były ofiary, których szczątki znaleziono w studzience kanalizacyjnej w Olsztynie.
To miał być dzień jak każdy inny. Paweł (imię zmienione) pod koniec lipca jak zwykle przyszedł rano do pracy w wodociągach w Olsztynie. Ludzie na urlopach, kierownik przydzielił go więc do innej niż zwykle brygady. Mieli jechać w okolica stadionu Stomilu, żeby wymienić odpowietrznik rurociągu. Paweł jest szczupły i ma 184 cm wzrostu. To dlatego to on został wytypowany do zejścia do studzienki.

— Najpierw trzeba było usunąć ziemię i gruz spod rury w komorze. Kiedy podałem urobek na powierzchnię, jeden z kolegów stwierdził, że są tam ludzkie kości. Powiadomiliśmy naszego kierownika, a ten wezwał policję — opowiada Paweł. Policjanci przyjechali i poprosili, żeby upewnić się czy kości nie ma więcej. Paweł zszedł kolejny raz na dół, ale nic więcej nie znalazł.

— Wiem, że to niecodzienne znalezisko, ale jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia. Może nie docierało do mnie? Zastanawiałem się co tam się wydarzyło i skąd te kości na dnie studzienki. Mam nadzieję, że śledztwo to wyjaśni — mówi.
Szybko okazało się, że nie są to kości jednej osoby.

— Już po wstępnych oględzinach stało się jasne, że to kości kobiety i mężczyzny. Nie udało się określić ich wieku. Studzienka nie była otwierana od ponad dwudziestu, może trzydziestu lat — mówi Daniel Brodowski, szef Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Południe. To nie jest studzienka przepływowa, prowadzi tylko do zaworu.

Na kościach są ślady po działaniu ostrym narzędziem. Ciała celowo i świadomie zostały rozkawałkowane w celu ukrycia przestępstwa zabójstwa — uważa prokurator. Ostrym tasakiem ktoś metodycznie dzielił ciała na części. I sukcesywnie po kawałku ukrywał je w różnych miejscach. Między innymi to sprawiło, że błyskawicznie upadła wstępna teoria o tym, że ofiarami mogą być osoby bezdomne, które przez przypadek wpadły do studzienki i nie mogły się z niej wydostać.

Zabójca, który wrzucił szczątki do studzienki, trochę się napracował, aby ukryć jak najwięcej śladów mogących pomóc w identyfikacji ofiar. Nie było przy kościach żadnych rzeczy: butów, torebki, ubrań.

Śledczym od razu na myśl przyszła zbrodnia sprzed ćwierć wieku, kiedy zabite zostały co najmniej dwie osoby. Ich ciał nigdy nie odnaleziono. Policja sprawdza czy kości mogą należeć do tych właśnie ofiar.

W studzience znalazło się tylko kilka kości. To świadczy o tym, że rozkawałkowane zwłoki zostały poukrywane w różnych miejscach i prawdopodobnie z czasem będą znajdowane. Wszystko jednak wskazuje, że z tej niewielkiej ilości kości uda się wyizolować materiał do badań genetycznych. Akurat w tej studzience znalazły się kości służące do tego najlepiej, czyli kości długie i kość miednicy. Nie było tu żadnej czaszki, ale śledczy natychmiast skojarzyli tę sprawę z czaszką znalezioną czternaście lat temu pod Spręcowem.

Natknął się na nią leśnik. Przez wszystkie te lata nie udało się ustalić kto był ofiarą mimo rekonstrukcji wyglądu jaką przeprowadził antropolog. Dwa lata temu biegli na zlecenie policji jeszcze raz przeprowadzili badania DNA. Profil DNA wyizolowanego z czaszki został wprowadzony do policyjnej bazy danych. Tyle tylko, że aby to odniosło skutek, trzeba mieć inny profil, z którym można byłoby porównać ten wyprowadzony ze zwłok. A takiego nie ma. A to oznacza, że albo nikt nie zgłosił zaginięcia tego człowieka, albo zgłosił, ale przed laty nie pobrano od niego DNA.

Jeszcze w tym tygodniu szczątki ze studzienki mają trafić do Instytutu Ekspertyzy Sądowym im. Sehna w Krakowie. To tam specjaliści wyizolują z nich DNA, aby można było je porównać m.in. z DNA czaszki spod Spręcowa. Ale także innych osób zaginionych wiele lat temu, których losów do dzisiaj nie zna nikt. Poza zabójcą.

Komentarze (17) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. loozak, ok #2302953 | 83.6.*.* 7 sie 2017 12:17

    "Między innymi to sprawiło, że błyskawicznie upadła wstępna teoria o tym, że ofiarami mogą być osoby bezdomne, które przez przypadek wpadły do studzienki i nie mogły się z niej wydostać." Nie wiem czemu, ale jakoś ta teoria (mimo, że szybko upadła) wydaje się mi bardzo śmieszna i nad wyraz niedorzeczna :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. to musiał a byc silna osoba #2302965 | 5.172.*.* 7 sie 2017 12:48

      słaba i bez narzędzi nie podniosła by dekla studzienki ( taki dekiel wzmocniony dużo waży) Jeśli chodzi o but to wydawało się ,że na zdjęciu był kawałek jakiegoś gumaka ( albo gumofilca)

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

      1. ZOMOWIEC #2302966 | 188.146.*.* 7 sie 2017 12:50

        To teraz trzeba wszystkie studzienki w mieście sprawdzić i poskładać szkielety do kupy. Jak LEGO

        Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        1. ale porównując DNA czaszki #2302970 | 178.235.*.* 7 sie 2017 12:59

          i po zrobieniu DNA tych kości coś się być może da połączyć, albo wykluczyć

          Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

        2. Gato #2303002 | 83.6.*.* 7 sie 2017 14:00

          Wspaniałą inspiracja do napisania scenariusza filmowego lub książki..!

          Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

          Pokaż wszystkie komentarze (17)
          2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5