Tu ludzie mało się uśmiechają

2017-06-17 14:10:21(ost. akt: 2017-06-16 10:41:03)
Matteo Pacewicz

Olsztyn - Matteo Pacewicz - Polak mieszkający we Włoszech. Od roku mieszka w Polsce i studiuje na UWM.

Matteo Pacewicz Olsztyn - Matteo Pacewicz - Polak mieszkający we Włoszech. Od roku mieszka w Polsce i studiuje na UWM.

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Matteo Pacewicz ma dziś 21 lat. Urodził się we Włoszech. Do Polski wrócił, kiedy miał lat 19. Dziś mieszka w Olsztynie. Jest studentem Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Jak odnalazł się w Polsce?
— Urodziłeś się we Włoszech i tam mieszkałeś przez 19 lat. Co cię podkusiło, żeby przyjechać do Olsztyna?
— Moi rodzice są Polakami. Tata bardzo za Polską tęsknił. W Olsztynie skończył studia, a tam był robotnikiem i nie pracował w swoim zawodzie. Do Włoch wyjechali razem w 1986 roku. To miał być wyjazd na krótko, ale stało się inaczej.
Tata spędził koło Rzymu ponad 20 lat. Ostatecznie postanowił wrócić do Polski. Znalazł tutaj pracę w swoim zawodzie i już czuje się dużo lepiej. Ja zostałem we Włoszech z mamą, ale półtora roku temu także tutaj przyjechaliśmy.

— Zostawiłeś za sobą całe swoje życie we Włoszech. Kolegów, koleżanki, miejsca. Odchorowałeś tę decyzję?
— I dziewczynę tam zostawiłem. Szczerze mówiąc, nie chciałem przeprowadzać się do Polski. Ale przetłumaczyłem sobie, że czasami takie decyzje trzeba podejmować. Mama we Włoszech też pracowała w zawodzie poniżej swoich kwalifikacji i również chciała już wrócić do kraju.

Zawsze staram się widzieć dobre strony tego, co mnie spotyka. Z podejściem wszystko może okazać się ciekawe. Wiedziałem, że poznam dużo nowych osób, inne zwyczaje. Chociaż przez całe życie na wakacje przyjeżdżałem do rodziny w Polsce, głównie do babci Czesławy z Olsztyna, czyli mamy mojej mamy. Babcia robiła mi pierogi ruskie albo kaczkę ze śliwkami. Dziadków — rodziców taty — mam też w Zakopanem.

W domu mówiliśmy po polsku, więc mówię w języku polskim. W październiku 2015 roku zacząłem w Olsztynie studia. Studiuję zarządzanie i inżynierię produkcji.

— Szybko złapałeś kontakt z kolegami z roku?
— Na początku starałem się być jak najbardziej otwarty. Ale nie wszyscy dobrze to odbierali. Moja siostra mówi, że taka otwartość to dla osób mieszkających dotąd na wsi, którzy dopiero przyjechali na studia, to też nowe doświadczenie. I może dlatego niezbyt dobrze na mnie reagowali.
Dlatego z czasem stałem się bardziej zamknięty w sobie. Najgorzej było zimą. Ludzie się mało uśmiechali. To było dla mnie trudne. Widziałem na przystankach te smutne, przemarznięte twarze. Taka zima jak w Polsce to nie jest normalne zjawisko dla większości ludzi na świecie. Niełatwo się do niej przyzwyczaić. I każdej kolejnej zimy trochę się boję. Żeby znowu nie była taka smutna.
Ale jeśli chodzi o podejście Polaków do mnie, to już się do tego przyzwyczaiłem. Wychodzę z założenia, że za każdym razem, kiedy człowiek coś pokonuje, staje się mocniejszy.

— Polacy nie słyną z wylewności. Ale może można im to wybaczyć, kiedy się pomyśli, że mają na głowie utrzymanie za 2000 zł miesięcznie rodzin, mieszkań, spłatę kredytów.
— We Włoszech też mają opłaty i kredyty. Tylko tak sobie myślę, że tam jest cieplej i dlatego ludzie są bardziej otwarci, skłonni do rozmowy. Zauważyłem, że Polacy mało ze sobą rozmawiają. A gdyby chętniej rozmawiali, to byliby szczęśliwsi. Człowiek jest przecież zwierzęciem społecznym. Im ma lepsze relacje z innymi ludźmi, tym lepiej sam się czuje. Tutaj człowiek musi sobie zasłużyć, żeby Polak zechciał z nim porozmawiać.
Druga rzecz to to, że Polacy — moim zdaniem — dużo pieniędzy wydają na alkohol. I jeszcze, że im gorsza jest pogoda, tym więcej piją. I to dopiero wtedy Polacy zaczynają rozmawiać, przy alkoholu. A takie znajomości zawarte przy alkoholu na trzeźwo zazwyczaj nie przetrwają. Taka rozmowa za dużo też nie wnosi.
Poza tym jak nastolatki widzą, że dorośli zaczynają ze sobą rozmawiać przy alkoholu, to sami też tak później robią. Inaczej nie potrafią. I tak to się toczy. Oczywiście nie można powiedzieć, że u wszystkich Polaków tak jest, ale wielu tak funkcjonuje.

Poza tym poziom życia w Polsce wzrasta, to widać też na ulicach. Coraz więcej rzeczy dobrze funkcjonuje, jest nieźle działający transport. To nie jest już ta Polska, którą pamiętam z dzieciństwa. I chociaż mówi się, że Polska ciągle się buduje, to jednak ma już solidne podstawy. A Olsztyn z każdym rokiem jest coraz piękniejsze.

— Znasz innych Polaków, którzy po latach wracają z Włoch do Polski?
— Tak, bardzo dużo osób wraca. Tam też się ciężko żyje, a Polacy zazwyczaj wykonują ciężkie prace, poniżej swoich kwalifikacji. Czują się niedowartościowani. Jest też tak, że dzieci zazwyczaj są przy rodzinie. Ci słynni 40-letni synowie, którzy mieszkają z rodzicami, bo tak im wygodniej.
Ale to się też przenosi do pracy: panuje takie przekonanie, że w pracy dobrze jest mieć rodzinę. I rodzinę się zatrudnia. Polakom wcale nie jest łatwo. Mam wrażenie, że Włosi czują się bezbronni, a Polacy wciąż jednak, mimo swojej historii, a może właśnie dzięki niej, wierzą w ideały.

— Jak widzisz swoją przyszłość? Chcesz zostać w Polsce czy ruszysz w świat jak twoi rodzice?
— Na razie studiuję tutaj, ale przy okazji chcę trochę popracować, pouczyć się czegoś. Pracodawcy inaczej patrzą na kogoś, kto już ma jakieś doświadczenie.
Już zresztą pracowałem. Byłem robotnikiem na produkcji. Zarabiałem 7 złotych na godzinę. Nie wspominam tej pracy dobrze, zwłaszcza z powodu niedobrych relacji między ludźmi.

W wakacje chciałbym wyjechać. Może do Niemiec? Tam popracować, a przy okazji poznać tamtejsze zwyczaje.
Myślałem też o pracy modela, ale nie byłem jeszcze na żadnym castingu i nie mam właściwie portfolio.

A może wykorzystam znajomość włoskiego i zostanę lektorem? Zauważyłem, że Polacy uczą się angielskiego, ale boją się w tym języku rozmawiać. Jeśli podobnie jest z włoskim, to chętnie sobie z kimś porozmawiam, a jednocześnie trochę zarobię.

Małgorzata Kundzicz

Komentarze (15) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. mum #2267834 | 88.156.*.* 17 cze 2017 14:22

    Nie wrócił do Polski, lecz przyjechał, jest przecież napisane, że urodził się we Włoszech. Wrócili jego rodzice, rodowici Polacy...

    Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz

  2. Nic o imigrantach? #2267842 | 95.90.*.* 17 cze 2017 14:44

    Myślę, że to był jeden z powodów powrotu, o czym nic powyżej. Znam b. wielu Polaków, którzy są nieustannie pogodni i weseli. Oczywiście każdy ma swoje spostrzeżenia. Myślę, że klimat nie jest główną przyczyną tego, myślę, pozornego smutku. Włochy nie leżą pomiędzy Rosją i Niemcami, i nie mają takiej powikłanej historii, nie były 123 lat pod zaborem, nie znajdowały się 70 lat pierw pod panowaniem komuny, a później prawie do dzisiaj pod panowaniem agenturalnego warcholstwa. Inna historia, inne doświadczenia , inna mentalność i melancholia. I dzisiaj znowu ta niepewność: czy uda się wyprowadzić Polskę na prostą, czy znowu....

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. OL® #2267843 | 5.172.*.* 17 cze 2017 14:47

      Ostatnio uśmiechnąłem się do pewnej dziewczyny na dworcu a ona mi pokazała środkowy palec.No cóż przykro mi się zrobiło.Możliwe,że miała zły dzień albo się jej nie spodobałem.

      Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. Jk69 #2267862 | 178.235.*.* 17 cze 2017 15:24

        Nie uśmiechają się bo żyją w kraju w którym każdy chce ich zrobić w bambuko

        Ocena komentarza: warty uwagi (26) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        1. observer #2267878 | 88.156.*.* 17 cze 2017 16:15

          Teraz Ci się podoba, bo pijesz, bzykasz i śpisz do południa. Poczekaj jak skończysz te "studia" i złożysz CV gdzieś do pracy :) Będziesz wypieprzał do Italii tylko się będzie kurzyło. Wspomnisz moje słowa...

          Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

          Pokaż wszystkie komentarze (15)
          2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5