Kierowcy w Olsztynie nie wiedzą, jak jeździć po przystanku wiedeńskim?

2017-06-09 20:00:42(ost. akt: 2017-06-09 19:44:49)

Autor zdjęcia: Krzysztof Kucharczak

Olsztyniacy mówią, że na przystankach wiedeńskich jest coraz bezpieczniej. Ale i tak dosyć często zdarzają się kierowcy, którzy przejeżdżają tuż przed nosami pasażerów wysiadających z autobusu albo tramwaju. Co trzeba wtedy zrobić?
W środę rano Wojciech Grąbczewski jechał tramwajem do pracy. Mężczyzna wysiadał na przystanku „Kętrzyńskiego” przy ul. Kościuszki. To jeden z czterech przystanków wiedeńskich (po raz pierwszy pojawiły się w Wiedniu), jakie powstały w Olsztynie pod koniec 2015 roku wraz z przywróceniem tramwajów.
Taki przystanek to podniesiona jezdnia na wysokości chodnika. Według definicji to „rozwiązanie umożliwia łatwiejsze dojście i wsiadanie do tramwaju oraz spowalnia ruch i zwiększa bezpieczeństwo pieszych”. Mówi o nim także ratuszowy poradnik przygotowany przy okazji uruchomienia tramwajów.

Oto przykłady: „samochód ma obowiązek zatrzymać się, kiedy tramwaj albo autobus wjeżdża na przystanek lub stoi na nim, na taki czas, aby zapewnić pieszym swobodne dojście do tramwaju lub na chodnik. Uwaga! Pojazd musi się zatrzymać nie dalej niż na wysokości ostatniego wagonu tramwaju, również w sytuacji gdy pasażerowie nie wsiadają lub nie wysiadają z tramwaju. Pieszy najważniejszy na przystanku wiedeńskim”.

Tyle teoria. Jednak w środę nasz czytelnik nie mógł od razu wysiąść z tramwaju, ponieważ motorniczy przez kilka sekund nie otwierał drzwi włączając przy tym tramwajowy dzwonek. — Przez przystanek przejeżdżał samochód, za kierownicą siedziała pani z telefonem w ręku — opowiada pan Wojciech. — Jeżdżę tramwajem codziennie i jest to dosyć częsty obrazek.

Podobna sytuacja przytrafiła mu się kilka miesięcy temu na tym samym przystanku. Wtedy motorniczy drzwi otworzył. — Wyszedłem, a tu samochód. Zatrzymałem się przed autem — opowiada mężczyzna. — Pani stwierdziła, że nie mieszka w Olsztynie i tak naprawdę przecież mnie nie rozjechała. Zadzwoniłem na policję, skończyło się mandatem dla kierowcy.

Zdaniem olsztyńskich policjantów, taka reakcja jest właściwa. — Przepisy jasno określają, jak powinien zachować się kierowca przed przystankiem wiedeńskim. Co więcej, kierowca dojeżdżając do przystanku, powinien sprawdzić w lusterku bocznym, czy nie nadjeżdża autobus lub tramwaj — mówi Anna Balińska, oficer prasowy KMP w Olsztynie.

Przez kilka dni odwiedzaliśmy przystanki wiedeńskie i pytaliśmy pieszych, czy czują bezpiecznie, kiedy wychodzą z tramwaju lub kiedy zamierzają do niego wsiąść.

— Kiedy wychodzę, to zawsze najpierw wychylam głowę i patrzę, czy nie nadjeżdża samochód, a dopiero później wychylam nogę — mówi nam około 60-letni mężczyzna.

Inni pasażerowie dodają, że kierowcy jeżdżą zbyt szybko. — Trzeba mieć oczy dookoła głowy, szczególnie kiedy się idzie z małym dzieckiem — przyznaje Anna Gierajska.

Krystyna Makal o mały włos nie została potrącona. — Kierowca odjechał i nawet nie zdążyłam zareagować. Jestem starszą osobą i wolałabym normalne przystanki, na których będę czuła się bezpiecznie — mówi kobieta.

Część pasażerów zauważa jednak poprawę w porównaniu z tym, co było rok temu. — Jest to bezpieczne rozwiązanie, pod warunkiem że kierowcy samochodów zatrzymają się przed przystankiem. Przejeżdżam tędy często i coraz więcej kierowców przestrzega przepisy — mówi pan Janusz.

Ale czasami nerwy puszczają także motorniczym. — Raz byłem świadkiem, kiedy przez przystanek wiedeński przejechał jeden samochód, a po nim drugi. Drzwi od tramwaju zamknięte, pasażerowie nie mogą wyjść. Przed trzecim autem motorniczy wyszedł na wysepkę, poczekał aż kierowca otworzy szybę i powiedział do niego: „No i gdzie się pchasz?!” — wspomina pan Łukasz.

Za przejazd przez przystanek wiedeński, kiedy stoi na nim tramwaj albo autobus, grozi mandat w wysokości 200 zł. Jeżeli natomiast przez takie zachowanie kierowcy pieszy będzie musiał np. odskoczyć albo się cofnąć, policjanci zakwalifikują taki czyn jako zagrożenie ruchu. Wtedy kara będzie kilkaset złotych większa.
mp/kuch

Komentarze (47) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Stary Olsztyniak #2263193 | 83.24.*.* 9 cze 2017 21:24

    Ech... Grzym stosuje starą rzymską taktykę - dziel, rządź i wywołuj konflikty. Rozwiązania wciśnięte na siłę do naszego kiedyś pięknego miasta sprawiły, że podzieleni mieszkańcy Olsztyna kłócą się między sobą zamiast patrzyć na ręce władzy i nie pozwalać na realizowanie swoich chorych ambicji. Najpierw Grzymowicz postarał się, żeby furia kierowców osiągnęła obecny poziom - buspasy - dodajmy, że w wielu miejscach zupełnie niepotrzebne jak na Warszawskiej przy Kortowie. Potem tramwaje, wcześniej Bałtycka z fatalną organizacją. Oczywiście każda inwestycja bez wsparcia dla mieszkańców w czasie budowy, każda umowa podpisana za nasze pieniądze pozwalała na fuszerkę i ciągłe opóźnienia. A wszystko to przy uśmieszkach na tablicach z napisami "Kierowco, uśmiechnij się - robimy to dla Ciebie". Dodajcie do tego ITS, który złośliwie dyskryminuje kierowców (co widać w przypadku awarii sygnalizacji, gdy ruch w końcu odbywa się płynnie). Czy kogoś jeszcze dziwi efekt działań Grzymowicza? Olsztyn to mała społeczność - wystarczy kilka działań, które wymieniłem żeby podzielić ludzi i sprowokować ich do kłótni między sobą zamiast skierować złość we właściwym kierunku - w uśmiechniętą buźkę inżyniera w ratuszu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (39) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. asd #2263167 | 88.156.*.* 9 cze 2017 20:57

      Pasażerom też należy uświadomić, że dopóki tramwaj/autobus nie stanie na przystanku to na jezdnie się nie wchodzi, a nie co niektórzy widząc komunikacje miejską 400 metrów od przystanku wchodzą na ulice

      Ocena komentarza: warty uwagi (27) odpowiedz na ten komentarz

    2. Aaassdfhj #2263128 | 176.221.*.* 9 cze 2017 20:09

      A jezeli, tak jak zazwyczaj w tym zakichanym miescie, jest korek. Zblizam sie do przystanku w sznurze, dostajemy zielone do jazdy, nie ma zadnego stojacego lub zblizajacego sie autobusu lub tramwaju jednak przez zla synchronizacje swiatel zdazy przejechac gora 34- auta a reszta musi stac na przystanku wiedenskim przez nastepne 4-6 min i w tym czasie cos przyjedzie. To tez jest mandat?

      Ocena komentarza: warty uwagi (20) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

      1. Mr. P #2263339 | 213.73.*.* 10 cze 2017 08:03

        W przepisach ruchu drogowego nie ma czegoś takiego jak przystanek wiedeński. Jest jedynie przepis który zabrania zatrzymywania się na długości 15 m przed i 15 m za znakiem "przystanek autobusowy" D-15. Ale następny punkt mówi: "... chyba że zatrzymanie wynika z warunków ruchu drogowego" czyli np korek lub czerwone światło. Oczywiście jest obowiązek zatrzymania pojazdu gdy na przystanku znajduje się pojazd komunikacji miejskiej. A co widzimy na zdjęciu? Ludzie kręcą się po ulicy miedzy samochodami. Pytam a gdzie jest tramwaj? Pieszy też nie ma prawa pałętać się po ulicy gdy nie ma tam pojazdu komunikacji miejskiej!

        Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        1. driven #2263130 | 83.9.*.* 9 cze 2017 20:11

          Pewien motorniczy miał taką sytuację. Pasażerów mu mało co nie rozjechali, gdy zatrzymał się na przystanku wiedeńskim. Zdenerwował się, bardzo... Klął pod nosem. Bydło pier...ne. bydłu no k...a bydło... Nie mógł się opanować. Usłyszała to jakaś pani, córka ORMO-wca. Poskarżyła się Gazecie Olsztyńskiej, a ta wyskrobała o motorniczym śliczny artykuł. Kurtyna!

          Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (47)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5