Sprawiedliwość po sześciu latach

2017-06-09 08:00:00(ost. akt: 2017-06-09 11:12:50)
Wiesława Borkowska

Wiesława Borkowska

Autor zdjęcia: Andrzej Mielnicki

Przez myśl im nie przeszło, że będą walczyć w sądach o sprawiedliwość, że zajmie to lata. A z każdym rokiem będzie mniej wiary w szczęśliwy finał. Na szczęście na ich drodze stanęła ówczesna poseł, dziś senator Lidia Staroń.
Z powodu tej sprawy trafili nawet do telewizji. Tyle że Wiesława Borkowska z podolsztyńskich Stękin nie o takim rozgłosie marzyła. A na hasło telewizja, macha ręką. Skąd te nerwy?

— Tam nie zawsze pomogą szaremu człowiekowi — mówi. Tonący brzytwy się chwyta, więc zadzwoniła dwa lata temu do telewizji po pomoc. Przyjechali, nakręcili program, pokazali na pół Polski, że to taki skandal i na tym się skończyło. Bo wyglądać, to może wyglądało dobrze przed widzami, ale Borkowskiej niestety nie pomogło. Mecenasi publicznie obiecali, ale już potem okazało się, że chcą pieniędzy, których Borkowska nie miała.

Sprawa dotyczyła należnych dopłat z Agencji. Agencja odmówiła ich wypłaty i dlatego rolnicy coraz bardziej się zadłużali. Groziło im bankructwo. Wtedy trafili do ówczesnej poseł Lidii Staroń i po raz pierwszy zobaczyli światełko w tunelu. — Pani poseł energicznie zajęła się sprawą – wspomina pani Wiesława. — Profesjonalnie podeszła do tematu. To była wręcz batalia. Najpierw tu, w ARiMR w Olsztynie. Pytała, dlaczego nie chcą wypłacić rolnikowi dopłat do ziemi, wskazywała przepisy…

W powiatowym biurze Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Olsztynie nic nie wskórali. — Radca prawna ciągle powtarzała, że dopłaty nam się nie należą, że nie ma takiej opcji, żeby nam wypłacić pieniądze — wspomina Wiesława Borkowska. — Pani poseł próbowała ich przekonać. Ale oni w agencji byli nieugięci.

Gospodyni wyciąga z szafy grube teczki dokumentów. Trochę się tego nazbierało. A zaczęło się wiosną 2012 roku, choć tak naprawdę wcześniej, bo jeszcze przed Bożym Narodzeniem 2011 roku. Wtedy nagle zmarł Jerzy Borkowski, mąż pani Wiesławy. — Byliśmy u sąsiadów, wstał od stołu, bo jakoś źle się poczuł i po chwili już nie żył. To był zawał, miał tylko 54 lata — mówi gospodyni.

Borkowscy gospodarzą w Stękinach już prawie cztery dekady. Mają 32 hektary ziemi, hodują bydło. Po śmierci męża pani Borkowskiej gospodarstwo przejął ich syn, Łukasz. Teraz on tu gospodarzem. Borkowska pomaga. Tak jak wcześniej była pełnomocnikiem męża, tak teraz jest syna i dalej załatwia wszelkie sprawy w urzędach, także te związane z dopłatami, które dostają rolnicy. Wiosną 2012 roku poszła do doradcy z ośrodka doradztwa rolniczego, który urzędował w gminie w Jonkowie, żeby — jak co roku — wypełnił im wniosek o dopłaty.
— Bóg mi świadkiem, tłumaczyłam mu, że wniosek ma być na Łukasza, bo przecież mąż nie żyje — opowiada Borkowska.
Następnego dnia Borkowska pojechała do Jonkowa, żeby odebrać dokumenty.

— Doradca powiedział mi, żebym podpisała, wskazał miejsce — mówi. — Nie mogłam tego wniosku przeczytać. Byłam przed operacją jaskry i słabo widziałam. Podpisała. Potem zawiozła dokumenty do ARiMR i czekała na dopłaty. A chodziło o płatności bezpośrednie i z tytułu wsparcia gospodarowania na obszarach górskich i innych obszarach o niekorzystnych warunkach gospodarowania tzw. płatności ONW. W sumie o kwotę 46,5 tys. zł. Wniosek złożyła 16 kwietnia 2012 roku.

Jednak, kiedy wiosną 2013 roku wszyscy sąsiedzi wkoło dostali już dopłaty, na koncie Borkowskiego nie pojawiła się nawet złotówka.
Pani Wiesława pojechała do agencji, zapytać dlaczego nie dostali jeszcze pieniędzy. Wtedy wyszło na jaw, że wniosek został sporządzony na jej nieżyjącego męża, a nie syna, który przejął gospodarkę po zmarłym ojcu.

Dlaczego agencja nie przelała pieniędzy na konto Borkowskiego? — W ogóle nie wypłacono nam pieniędzy — tłumaczy kobieta.
Wiesława Borkowska nawet nie przypuszczała, że to dopiero początek kłopotów, które ją czekają. — Oskarżyli mnie, że chciałam wyłudzić dopłaty, że podpisałam za syna — mówi Borkowska. — Skończyło się w sądzie, na szczęście sąd uznał to za absurd, mnie uniewinnił.
Kobieta wynajęła adwokata. Mecenas słał pisma do ARiMR, żeby sprostować, wpisać syna Borkowskiego jako beneficjenta dopłat.

Nie i koniec — słyszeli tylko. — Dopłaty są na Jerzego Borkowskiego, a ten nie żyje, to nie mogą zmarłemu wypłacić pieniędzy.
— To pytam ich, kto obrobił ziemię? Dopłaty nie są przecież przypisane do człowieka, a do ziemi. Nic, jak grochem o ścianę — żali się Borkowska. — Wtedy zaczęły się sądy. Tych spraw było kilka, trzy w Olsztynie, jedna w Warszawie. W lutym ubiegłego roku NSA oddalił skargę kasacyjną, którą wniósł syn Borkowskiej.

— Nie wygraliśmy, ale też nie przegraliśmy — mówi Borkowska. — Cała rzecz w tym, że mój adwokat zwrócił się do sądu, by unieważnić decyzję o dopłatach, która była wydana na zmarłego męża. NSA powiedział że nie może unieważnić takiej decyzji, ale nie widział też przeszkód, żeby zmienić nazwisko beneficjenta. Pani sędzia była zdziwiona, dlaczego tego nie zrobiono i nie dostaliśmy jeszcze dopłat. Jednak sąd też niczego nie zrobił. Mecenas skapitulował. Agencja twierdziła, że pieniądze może wypłacić dla… zmarłego męża. Dla nas – nie. Długi rosły, baliśmy się, że stracimy gospodarstwo.

Ludzie powiedzieli, że powinnam pojechać do pani Staroń. Wróciła nadzieja. Pani senator po spotkaniu tu w Olsztynie, z własnym pismem i wyrokiem NSA pojechała do Warszawy, do prezesa ARiMR. I nagle wszystko się zmieniło. Zaledwie po dwóch tygodniach, Borkowscy mieli już pieniądze na koncie.

— Ale proszę, i paragrafy, i przepisy się znalazły — śmieje się Borkowska. Dziś trudno szukać w agencji winnych, tego, że przez tyle lat urzędnicy odmawiali rodzinie wypłaty rolniczych dopłat. A to z prostej przyczyny, że ci, którzy wtedy podejmowali decyzje, już tam nie pracują.

— Na początku chodziło o pieniądze, później już o coś więcej, o sprawiedliwość — nie kryje Wiesława Borkowska. — Jednak bez pani senator, nic bym nie wskórała.



Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. skazany #2263418 | 94.254.*.* 10 cze 2017 10:24

    DLATEGO OLSZTYŃSKIE I NIE TYLKO SĄDOWNICTWO ( SĄDY ) DO WYMIANY DO ROBOTY M. Ziobro!

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. sdsd #2263338 | unknown, 213.184.*.* 10 cze 2017 08:02

    wybory do koryta coraz bliżej to i trzeba się pokazywać w mediach, żeby korytko nadal stało obok pełne euro

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    1. ala #2263333 | 37.47.*.* 10 cze 2017 07:34

      kobieta jest ok widać że chce pomóc a nie tylko kasa jak u innych.

      Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

    2. Warmiak #2263292 | 178.36.*.* 10 cze 2017 00:11

      PIĘKNA , SZLACHETNA TWARZ PANI SENATOR- TO I CZŁOWIEK Z NIEJ DOBRY, WIĘCEJ TAKICH LUDZI!

      Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. Alternatywy 4 #2263237 | 188.146.*.* 9 cze 2017 22:35

        Ludzie ludziom.czynią patologie. Skandalem jest urzędnicza znieczulica. I kompletny brak odpowiedzialności urzędasów. Tzw. spółdzielczość mieszkaniowa też od lat skancerowana. Bez starań Staroń ani rusz?

        Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        Pokaż wszystkie komentarze (9)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5