Bankier zranił nożem przyjaciela i narzeczoną. Niczego nie pamięta

2017-04-13 09:00:00(ost. akt: 2017-04-13 09:05:59)

Autor zdjęcia: Kamil Zaręba

Co w ciemną listopadową noc zobaczył dyrektor dużego banku? Dlaczego wyciągnął nóż i dźgał na oślep, raniąc swoją narzeczoną i najlepszego przyjaciela? Tę zagadkę próbuje teraz rozwikłać Sąd Okręgowy w Olsztynie.
Zaczęło się jak u Hitchcocka: najpierw dwie osoby omal nie umarły, a później napięcie zaczęło rosnąć. Oskarżony o usiłowanie zabójstwa Piotr O., dyrektor banku w Warszawie, wstał i oznajmił sądowi: — Teraz powiem prawdę. Wcześniej nie chciałem tego mówić, bo miałem nadzieję, że uda się jeszcze uratować mój związek.

I opowiedział. Z Sylwią M. jest od ośmiu lat, od siedmiu razem mieszkają w Warszawie. W sierpniu ub. roku zaręczyli się. Byli szczęśliwi, ona nie dawała mu powodów do zazdrości, on też ich nie widział. Kochali się i chcieli spędzić razem życie. W listopadzie ub. roku przyjechali do wsi pod Nidzicą w odwiedziny do mamy Sylwii. Po dwóch dniach przyjechali do Olsztyna, żeby spotkać się z Danielem B., przyjacielem Piotra. Z Danielem Piotr na dobre i na złe przyjaźni się od drugiej klasy podstawówki w Olsztynie, do której razem chodzili. Piotra los rzucił później do Warszawy. Daniel został w Olsztynie. Odwiedzali się regularnie, jak w nie w Olsztynie, to w Warszawie.

Był 13 listopada 2016 roku. Z mieszkania Daniela na ul. Wyszyńskiego wybrali się do kina. Obejrzeli „Pitbulla. Niebezpieczne kobiety”. Stamtąd ruszyli na starówkę. Jak policzył wczoraj sędzia Andrzej Kamiński, który prowadzi proces, każde z nich w różnych knajpach wypiło po 0,7 litra wódki na głowę. I piwo.
Na starówce bankier dostał w głowę. Nie wiadomo od kogo. Z rozciętą głową i lejącą się krwią wsiadł ze swoim towarzystwem do taksówki. Taksówkarz powiedział, że zachowywał się dziwnie. To się śmiał, to za chwilę płakał. Psychiatrzy uznali, że to normalne. Był upojony alkoholem.
Tyle wiadomo na pewno. Co było dalej, każdy ma swoją wersję. Piotr w śledztwie mówił, że niewiele pamięta, że nie chciał nikogo zabić, chciał tylko wyjść z mieszkania i szukać dla siebie pomocy medycznej, a zadawanie ciosów mu się tylko śniło. Wczoraj przed sądem nastąpił zwrot: — To była zbrodnia w afekcie — przekonywał.

Piotr zapamiętał, że w taksówce w drodze powrotnej do domu leżał na tylnej kanapie z głową na kolanach Daniela, krew się z niego lała, a jego kochana Sylwia siedziała z przodu i nie robiło to na niej wrażenia. Pojechali do mieszkania Daniela. Zeznał, że narzeczona i przyjaciel położyli go na podłodze, a sami wskoczyli do łóżka. Obudził go odgłos uprawianego seksu. Na to wspomnienie rozpłakał się, zeznając przed sądem w środę. Mówił, że chciał wyjść z mieszkania.
Kiedy Daniel zorientował się, że Piotr się ocknął, przyszedł i zaczął się z nim szarpać, a Sylwia „pomagała mu w powstrzymywaniu mnie” — zeznał. Potem Daniel wrócił do uprawiania seksu z Sylwią. Piotr dokładnie zapamiętał, w jakiej pozycji ich widział. Czy i kiedy użył noża, nie ma pojęcia.
Fakt, że Daniel po sobotniej imprezie ocknął się dopiero w środę, Piotrowi nie pomoże. Lekarze przez kilka dni walczyli o życie Daniela. Miał poharataną wątrobę, jelita i inne narządy wewnętrzne. I rany kłute na całym ciele. Sylwia dostała nożem pięć razy. Piotr dodaje, że wcześniej o seksie nie mówił, bo liczył na to, że jednak nadal będzie z Sylwią. Ale już tego związku nie ma i dlatego to opowiada.

Tylko Daniel pamięta, że jego przyjaciel miał w rękach nóż. Tłumaczy, że nie chciał go wypuścić go z mieszkania, bo się martwił, żeby Piotr nie zrobił sobie krzywdy. Dopiero, kiedy poczuł straszny ból w okolicach przepony, poprosił Sylwię o wezwanie karetki pogotowia.

I Sylwia, i Daniel kategorycznie zaprzeczają jakoby mieli romans. Owszem, leżeli na jednym łóżku, ale w ubraniach i daleko od siebie. Doskonale pamiętają to, że nie uprawiali seksu ani tej nocy, ani kiedykolwiek. I sugerują, że ten pomysł Piotrowi podsunęli jego rodzice.

Także rodzice byli wczoraj przesłuchani. Oboje potwierdzili, że już nie wierzą w wierność Sylwii. Że powinna być bardziej smutna, kiedy Piotr trafił do aresztu. Że jak zobaczyli się wspólnie z Sylwią i Danielem, to ona była uśmiechnięta, rozpromieniona, nadskakiwała Danielowi. I że ich niedoszła synowa zwierzyła się, że po rozprawie zerwie zaręczyny z Piotrem. Sugerowali, że jeśli ich syn zobaczył ją i przyjaciela w intymnej chwili, to różnie mogło się zdarzyć.
Sylwia słuchała tego ze łzami w oczach. Mówiła, że to brednie, że Piotra wciąż kocha, a z Danielem nic jej nie łączy i nigdy nie łączyło.

Sędzia każdą kolejną rewelację od razu sprawdzał i zarządzał konfrontację na sali sądowej. Psychiatrzy i psycholog nowe rewelacje Piotra uznali za linię obrony.

Co z tym zrobi sąd, nie wiadomo. Dzisiaj przesłucha kolejnych świadków. Bankier od listopada siedzi w areszcie. Za usiłowanie zabójstwa grozi mu dożywocie.

Małgorzata Kundzicz
m.kundzicz@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (28) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. pracownik Banku #2309537 | 194.242.*.* 18 sie 2017 16:05

    Sprostowanie : nie był Dyrektorem tylko zwykłym pracownikiem.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. XXXx #2228772 | 37.47.*.* 23 kwi 2017 10:16

    Czy wiadomo jaki wyrok został ogłoszony?

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Mima #2223176 | 157.25.*.* 14 kwi 2017 08:59

    Szkoda mi chłopa. Przegrał życie...

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  4. Tom #2223151 | 145.237.*.* 14 kwi 2017 08:10

    Ciekaw co oprócz alkoholu wciągnął?

    odpowiedz na ten komentarz

  5. Daniel B. #2223072 | 188.146.*.* 13 kwi 2017 23:06

    Czytałem komentarze i śmiałem się jak "ludzie" nie czytają ze zrozumieniem i wyciągają pochopne wnioski. W 3 linijce od końca 3 akapitu jest napisane "Tyle wiadomo na pewno". Po tym głównie jest przedstawiona interpretacja Piotra, która ma za zadanie zmniejszyć wyrok. Szkoda, że Pani Małgorzata Kundzicz nie wspomniała, że zarówno ja jak i Sylwia nie wnieśliśmy oskarżenia i pomimo ataków Piotra odnośnie naszego "pożycia" nadal mówiliśmy Sądowi, że nie mamy żalu, że prawie nas zabił. Ani mnie, ani Sylwii nie zależy by Piotr siedział, liczymy tylko na to, że linia obrony jest tylko dla złagodzenia wyroku, a on sam w to nie wierzy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    Pokaż wszystkie komentarze (28)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5