Sprawiedliwość za oszustwa dopadła ich po 20 latach

2017-04-08 07:30:00(ost. akt: 2017-04-07 16:15:53)

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Dwadzieścia lat spędzili w RPA. Kupili dom, otworzyli firmę, ułożyli sobie życie. Przyjechali do Polski w odwiedziny do rodziny. I już na Okęciu zostali aresztowani. Teraz staną przed olsztyńskim sądem za grzechy sprzed niemal ćwierćwiecza.
Pewnego dnia po prostu przestali przychodzić do pracy. Nikt nie wiedział, co się z nimi dzieje. Nie pojawiała się zarówno Magda, właścicielka firmy, jak i Zygmunt, który był tam od wszystkiego i od niczego. Oficjalnie nie pełnił w spółce żadnych funkcji.

Zniknęli. Objawili się dopiero po ponad 20 latach, kiedy uśmiechnięci wysiedli z samolotu, który na Okęcie przyleciał z Kataru. Tam mieli przesiadkę, bo wystartowali w Republice Południowej Afryki. To właśnie w RPA się zadekowali. Prokurator mówi, że tylko po to, żeby przeczekać: po 20 latach karalność popełnionych przez nich przestępstw miała się przedawnić.
Była godz. 6.33, czwartek, 4 sierpnia ubiegłego roku. Magda i Zygmunt zgłosili się do odprawy na lotnisku. I zdębieli, kiedy pogranicznicy natychmiast ich zatrzymali. Wystarczyło, że wprowadzili ich dane do systemu. „Zatrzymać i doprowadzić do najbliższego aresztu śledczego albo zakładu karnego” — krzyczał komunikat.
Prokurator z Olsztyna na ich widok skakał z radości. Szczerze mówiąc, wcześniej prawie machnął już na nich ręką i przestał mieć nadzieję, że zdąży ich rozliczyć, zanim karalność popełnionych przez nich przestępstw przedawni się. Sądził, że nieprędko wrócą do ojczyzny.

Bo Magdzie i Zygmuntowi w głowach namieszali politycy.
Zmiany w kodeksie karnym, które weszły w życie 1 lipca 2015 roku, mówiły, że za takie oszustwo, jakie im się zarzuca, można karać przez najwyżej 20 lat. Magda i Zygmunt, według prokuratora, oszukiwali od sierpnia 1995 roku do kwietnia 1996 roku. Łatwo dodać dwa do dwóch i wyliczyć, że w kwietniu 2016 roku sprawa by się przedawniła. Przedsiębiorcy i tak odczekali cztery miesiące, zanim przylecieli do Polski. Ale...
...politycy nadal majstrowali przy kodeksie karnym. I ustalili, że w takich sytuacjach jak Magdy i Zygmunta ścigać i karać trzeba dłużej. 2 marca 2016 roku weszły w życie zmiany, które powodują, że ich sprawa przedawni się dopiero w kwietniu 2021 roku, czyli po ćwierćwieczu.
Adwokat Magdy i Zygmunta jak lew walczył z prokuratorem, wykazując, że to bzdura. I że przedawnione są wszystkie czyny, które ewentualnie popełnili przed 2 marca 1996 roku, czyli przed niekorzystnymi dla jego klientów zmianami w prawie (chociaż właściwie przecież ich nie popełnili, dowodził — oboje nie przyznają się do winy). I jeśli już prokurator chce, to może ich stawiać przed sądem tylko za to, co zrobili później. Ale później i tak nic złego nie zrobili, bo przecież od połowy marca 1996 roku nie było ich już w Polsce, przekonywał mecenas.

Był marzec 1996 roku. Firma Magdy zajmowała się handlem kosmetykami i chemią gospodarczą. Puder do twarzy, proszki do prania, mydło i powidło. W akcie oskarżenia prokurator napisał, że zamawiali towar u kontrahentów z całej Polski na tak zwany kredyt kupiecki. Czyli na przedłużony termin płatności. Dziewiętnaście firm do dzisiaj nie doczekało się zapłaty. Razem stracili ponad pół miliona złotych.
Magda i Zygmunt tłumaczą, że nikogo nie zamierzali oszukać. I że uregulowaniem rachunków powinni się zająć ci, którzy przejęli od Magdy udziały. A szefowie zmieniali się tam jak w kalejdoskopie. Tylko że, mówi prokurator, niezależnie od tego, kto był papierowym prezesem, spółką i tak w rzeczywistości dowodzili Magda z Zygmuntem.

W RPA mają dom kupiony na kredyt i własną firmę. Znów handlują, tym razem alkoholem. W Polsce, jak mówią, są na utrzymaniu rodziny. I zajmują się wolontariatem. Zygmunt chwali się, że dostał propozycję wolontariatu z teatru lalek. Magda opowiada zainteresowanym o życiu w RPA.
I zapewniają, że to nieprawda, że wrócili do Polski tylko dlatego, że myśleli, że ich sprawa się przedawniła. Wrócili, bo rodzice są już starzy i chcieli ich jeszcze zobaczyć. Mieli w kraju spędzić trzy tygodnie. I wcale z ojczyzny nie uciekli. Wyjechali do RPA, bo rodzina nie akceptowała ich związku.
Sąd tą sprawą zajmie się w maju.
mk

Komentarze (19) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. kojak #2227058 | 88.156.*.* 21 kwi 2017 09:55

    Złodziei i oszustów trzeba ścigac do końca ich podłego żywota,szczególnie tych w białych kołnierzykach!

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. ya #2223305 | 83.9.*.* 14 kwi 2017 12:16

    I co to komu da że ich skażą? Zwrócą tą kasę z odsetkami pokrzywdzonym osobom bądź ich spadkobiercom czy też nie? Jeśli nie to nich sąd się w ogóle nie kompromituje wydawaniem wyroku bez takiego zapisu

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Dno. #2219397 | 195.136.*.* 8 kwi 2017 19:13

    Artykuł pisany językiem tabloida typu srakt czy inny supereksces.... Czy o takie standardy chodzi redakcji?

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

  4. jak to ? prokurator pamiętał ? #2219381 | 64.71.*.* 8 kwi 2017 18:29

    prokurator w przesłuchaniu Amber Gold żaden nic nie pamiętał a to niedawno było oszustwo może maczał w tym ręce......zachodzi podejrzenie

    Ocena komentarza: warty uwagi (37) odpowiedz na ten komentarz

  5. Jednych sie sciga, a drugich..... #2219343 | 83.9.*.* 8 kwi 2017 16:36

    Jak to jest w Polsce ?; ze jednych oszustow sciga sie przez 20 latach a drugim zamieszkalym w tym samym miescie za podobny czyn prokurator umarza sprawe motywujac znikoma szkodliwoscia spoleczna ( oszukali ludzi na ok. 160 tys, zl).

    Ocena komentarza: warty uwagi (33) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (19)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5